Australijczyk i Amerykanin wielokrotnie mieli okazje ścigać się z Brytyjczykiem. Teraz, poprzez występ w memoriale, wspomogą rodzinę zawodnika, do której trafi cały dochód z zawodów. - Jedyne co możemy zrobić, to wesprzeć kogoś, kto robił to samo, co inni ludzie. Był dobrym gościem, dobrą osobą, ojcem rodziny i był szanowany przez innych żużlowców. Lee był mistrzem świata juniorów. Może nie spisywał się tak dobrze w Grand Prix, ale miał sporo dobrych biegów. Myślę, że jego karierę można ocenić jako udaną. Dawał z siebie 100 procent. Zawsze był profesjonalistą, prezentował się dobrze, miał wielkie zaplecze. Był oddany dla sportu - powiedział Greg Hancock.
Bardzo ciepło Richardsona wspomina również Chris Holder. - Nigdy nie zapomnieliśmy o Lee i spotkaniach oraz pojedynkach z nim. Wciąż trudno uwierzyć w to, co wydarzyło się w tym roku. Wielu zawodników z czołówki wystartuje w zawodach. To pokazuje szacunek, jakim darzymy Lee i jego rodzinę. On nigdy nie zostanie zapomniany.
"Crispy" spędzał z "Rico" sporo czasu. - Dobrze się z nim rozumiałem. Zawsze miał chwilę, aby porozmawiać itp. W pamięci pozostanie czas spędzony z nim na lotniskach i w hotelach. Uczucie, kiedy ktoś taki nagle znika, jest dziwne i bardzo nieprzyjemne. Nie mogę powiedzieć o nim złego słowa. Był świetnym gościem. Jestem pewien, że w piątek otrzyma to, na co zasłużył.