Tomasz Gaszyński dla SportoweFakty.pl: Były wzloty, upadki i...wypadki

Zważywszy na problemy, z jakimi w tym roku borykał się Tomasz Gollob, jego menedżer Tomasz Gaszyński zakończony sezon w Grand Prix na czwartym miejscu uważa za udany.

Sezon 2012 dla Tomasza Golloba w Grand Prix przypominał prawdziwą sinusoidę. Zdarzały się nawet występy, gdzie Polak podnosił się z kolan po trzech fatalnych startach i dojeżdżał do wielkiego finału. W konsekwencji jednak potraconych punktów, trochę zabrakło do medalu. - Ten sezon dla Tomasza Golloba był zróżnicowany. Były wzloty, upadki i...wypadki, które też nam pokrzyżowały plany. Mieliśmy także problemy sprzętowe. Ogólnie rzecz biorąc ten sezon był ciężki. Zważywszy na to wszystko, co nas spotkało, jesteśmy zadowoleni. Udało nam się osiągnąć nawet niezły wynik, bo przecież skończyliśmy na czwartym miejscu - powiedział dla SportoweFakty.pl Tomasz Gaszyński.

Tomasz Gollob w Toruniu bardzo chciał wygrać. Walczył jak lew do ostatnich metrów finałowego wyścigu. Miał nawet matematyczne szanse na medal, które jednak nie zależały tylko od niego. - Tomek zrobił prawie wszystko, co mógł. Nawet zwycięstwo w finale, przy takiej postawie Grega Hancocka, nie dałoby mu medalu - przyznaje menedżer Polaka.

Sezon 2011, a więc pierwszy, w którym obowiązywały nowe tłumiki Gollob ukończył na piątej pozycji. - Jakby nie patrzeć jest progresja. W poprzednim roku było piąte miejsce. Teraz jest czwarte. Idziemy w dobrym kierunku - uważa Gaszyński.

W 2007 roku Tomasz Gollob był także czwarty, rozpoczynając triumfalny marsz po złoty medal w 2010, notując co roku progresję o jedno miejsce. - Nie wiem, czy teraz też tak będzie. Na pewno chcemy robić progresję, a może nawet przyśpieszymy o kilka miejsce, by walczyć w przyszłym roku o najwyższe cele – dodaje menedżer byłego mistrza świata.

Nie jest tajemnicą, że problemy Tomasza Golloba pojawiły się wraz z nowymi tłumikami. Team mistrza świata z 2010 roku poczynił w tym sezonie postęp jeśli chodzi o rozwiązanie tych kłopotów. - Cały czas walczymy, próbujemy i kombinujemy. Jest na pewno lepiej, ale ciągle szukamy optymalnych rozwiązań -wyjaśnia nasz rozmówca.

Sezon 2012 był najdłuższy w historii. Rozegrano w sumie 12 rund Grand Prix, rozłożonych w czasie od końcówki marca do początku października. - Nie wiem czy to jest dobre rozwiązanie. Na tę chwilę organizatorzy uważają, że jest zapotrzebowanie na tyle rund. My się tylko dopasowujemy do tych zasad. Jest tyle samo turniejów dla wszystkich i w każdym trzeba walczyć. Dwanaście rund to faktycznie dużo i sezon jest długi, ale trzeba patrzeć na to, że sport żużlowy przez zwiększenie liczby rund się rozwija - uważa Gaszyński.

Chris Holder został najmłodszym w historii Grand Prix mistrzem świata. Nie oznacza to jeszcze pewnie rewolucji w żużlu, ale powiew młodości doświadczeni żużlowcy odczuwają coraz bardziej. - Czas pokaże, czy teraz obserwujemy zmianę warty w światowym żużlu. Pewnie, że kiedyś to musi nastąpić, ale nie można tego przesądzać już po pierwszym roku, gdy mistrzem zostaje młodszy żużlowiec. W tym roku tak się złożyło, że młody Chris Holder zdobył tytuł. Po odejściu z cyklu Jasona Crumpa ze starej gwardii zostało praktycznie tylko trzech żużlowców. Zobaczymy, czy młode wilczki dojdą na stałe do głosu, czy doświadczeni zawodnicy będą dominować tak jak w poprzednich sezonach - kończy Tomasz Gaszyński.

Tomasz Gaszyński i Tomasz Gollob będą w przyszłości walczyć jeszcze o najwyższe cele.
Tomasz Gaszyński i Tomasz Gollob będą w przyszłości walczyć jeszcze o najwyższe cele.
Źródło artykułu: