Adrian Gomólski dla SportoweFakty.pl: Zrobiliśmy swoje, teraz czas na działaczy

Żużlowcy Ostrovii uratowali w niedzielę I ligę dla Ostrowa Wielkopolskiego. Sytuacja w klubie nie jest jednak najlepsza. Adrian Gomólski nie ukrywa, że zawodnicy czekają na spłatę zaległości.

W barażowym dwumeczu o I ligę ŻKS Ostrovia Ostrów nie dała żadnych szans drużynie ROW Rybnik i pewnie utrzymała się na zapleczu ekstraligi. Sytuacja w wielkopolskim klubie nie jest jednak najlepsza.

- Zrobiliśmy swoje i uratowaliśmy dla Ostrowa I ligę. Teraz czas, by swoje zrobili działacze. Sytuacja w klubie jest bowiem bardzo trudna. Brakuje pieniędzy na nasze wypłaty, nie ma sponsorów - mówi Adrian Gomólski, żużlowiec Ostrovii. - Wiem, że w innych ośrodkach też mają finansowe problemy, więc na razie nie chcę zdradzać, ile pieniędzy jest mi winien klub i od jakiego czasu mam nie zapłacone faktury. Czekam na sygnał z klubu. Mam nadzieję, że w ciągu 2-3 tygodni spotkam się z działaczami i dojdziemy do jakiegoś kompromisu. Jeśli tak się nie stanie trzeba będzie wówczas wszystko sobie wyjaśnić w męskiej rozmowie. W klubie nie ma sponsorów, klub nie ma pieniędzy na wypłaty, my nie mamy na sprzęt i koło się zamyka. Niestety, w żużlu jest coraz gorzej - dodaje zawodnik wielkopolskiego klubu.

Adrian Gomólski nie ukrywa, że wielki udział w uratowaniu I ligi dla Ostrowa miał Michał Widera, trener zespołu. - W naszych klubach panuje takie przekonanie, że Polacy - bez względu na to co się dzieje - i tak pojadą w ligowych spotkaniach. A w Ostrowie każdy z nas spokojnie mógł podczas sezonu zejść z tego okrętu. Miałem kilka spornych sytuacji z działaczami, ale pojechałem w barażach i dałem z siebie wszystko. Należy mi się więc szacunek i poważne traktowanie. Z miłości do żużla uratowaliśmy I ligę dla Ostrowa. Wielki udział ma w tym trener Widera, który zawsze nas wspierał, motywował do jazdy i mobilizował. Na mecze z Rybnikiem załatwił mi nawet silniki, które nie zawiodły. Szkoda tylko, że to nie jest mój sprzęt. Gdyby trener zszedł wcześniej z okrętu w Ostrowie mogłoby dziś nie być I ligi - zakończył Adrian Gomólski.

Źródło artykułu: