Żużlowcy Ostrovii zrealizowali przedsezonowy cel i utrzymali się w pierwszej lidze. Praktycznie przez całe rozgrywki liczyli się w walce o miejsce w play-off. Do realizacji tego ambitnego planu zabrakło jednego zwycięstwa. - Sportowo jest w porządku, bo cel, jaki był postawiony przed sezonem, został zrealizowany. Mogę podziękować za to zawodnikom, wszystkim współpracownikom, kolegom z zarządu, osobom, które nam pomagały, a przede wszystkim Michałowi Widerze. To człowiek orkiestra, bez którego śmiem twierdzić, nie byłoby baraży i nie byłoby pierwszej ligi w Ostrowie - komplementuje swojego współpracownika Artur Bieliński.
- Pomagał klubowi w różnoraki sposób. Mentalnie pracował z zawodnikami, motywował ich do walki. Załatwiał im także silniki. Wielki szacunek dla Michała Widery. Jeśli ktokolwiek ma być uznany ojcem tego sukcesu, jakim jest pozostanie w pierwszej lidze, to numerem jeden jest Michał Widera - podkreśla szef żużlowej Ostrovii.
Z pewnością celnym posunięciem Michał Widera było zakontraktowanie na mecze barażowe młodych Rosjan. Zarówno Ilja Czałow jak i już wcześniej startujący w Ostrowie Władimir Borodulin pokazali, że wiedzą na czym polega speedway. - To młode, ambitne chłopaki, które chcą walczyć i wygrywać. Swoje w tych meczach barażowych zrobili - ocenia Michał Widera.
Sam Widera spokojnie podchodzi do swoich zasług w utrzymaniu pierwszej ligi dla Ostrowa. - Pierwszy mecz był najważniejszy. Wygraliśmy w Rybniku i to ustawiło całą rywalizację. Nie mogłem jednak mówić, że rewanż będzie tylko formalnością, by nie nastąpiło rozprężenie w mojej drużynie. Podkreślałem, że musimy być do końca skoncentrowani. Szacunek dla rywala trzeba mieć zawsze, bez względu na to, jakim składem do nas przyjedzie. My też pojechaliśmy zestawieniem średnio wyważonym, by kibice mieli jakieś emocje - wyjaśnia trener Ostrovii.
Przypomnijmy, że Michał Widera współpracę z Ostrovią rozpoczął pod koniec sezonu 2011, kiedy to z powodzeniem poprowadził zespół w ostatnich meczach rozgrywek. W tym roku podopieczni Widery na własnym torze byli groźni dla wszystkich. Dotkliwie przegrali tylko z GTŻ-em Grudziądz, a mistrzowi I ligi - Lechmie Start Gniezno ulegli zaledwie 44:46. Ta porażka zadecydowała o tym, że Ostrovii zabrakło w fazie play-off. Pierwszą ligę uratowała jednak wygrywając dwa mecze z ROW Rybnik odpowiednio 46:43 na wyjeździe i 55:33 na własnym torze.
"Pokażmy całemu Wrocławiowi czym jest żużel w naszym Czytaj całość