Organizatorzy elitarnych rozgrywek na początku tzw. "dzikusa" zaproponowali Darcy Wardowi. Australijczyk nie zdecydował się jednak na ten ruch i ostatecznie dzika karta przypadła Hansowi Andersenowi.
- By powrócić do jazdy na najwyższym poziomie, musisz ścigać się z najlepszymi. Między innymi dlatego zdecydowałem się na udział w Grand Prix, które okazało się dla mnie wielką lekcją żużla w tym sezonie. Szczerze mówiąc, nie byłem w pełni gotowy na ten krok, tym bardziej, że wróciłem po kontuzji. Nie żałuję jednak tej decyzji. Chcę podziękować wszystkim, którzy byli zaangażowani w tegoroczną serię, jestem wdzięczny firmie BSI za to, że umożliwiła mi jazdę w tak elitarnym gronie. Dzięki nim miałem możliwość startów w dalekiej Nowej Zelandii. Jest to miejsce, do którego zdecydowanie chciałbym wrócić w przyszłości - powiedział w rozmowie z speedwaygp.com Hans Andersen.
Żużlowiec z kraju Hamleta otrzymał przed sezonem ofertę startów m.in. od ekipy z Zielonej Góry. Odrzucił jednak korzystny kontrakt w ENEA Ekstralidze na rzecz startów w światowym czempionacie. - Wiele poświęciłem by startować w Grand Prix. Nie tylko pod względem finansowym, bo musiałem przecież startować w I lidze, w której jest o wiele mnie spotkań niż w ekstralidze. Chcę nadal startować w cyklu i z pewnością jeśli firma BSI zaproponowałaby mi udział w Grand Prix, to podjąłbym taką samą decyzję jak przed rokiem - mówi Duńczyk.
- Na początku sezonu miałem olbrzymie problemy ze startem, zostawałem daleko z tyłu za rywalami. Na ten moment wyjścia spod taśmy mam podobne, a nawet lepsze od rywali. Wszystko zatem idzie w dobrym kierunku. Ten sezon sprawił, że jestem bardziej doświadczony i mam więcej pewności siebie - dodaje żużlowiec GTŻ Grudziądz.
Hans Andersen nie ukrywa, że z biegiem sezonu czuł się coraz lepiej na motocyklu żużlowym. - Czuję, że jestem w odpowiedniej formie i fajnie by było, gdyby sezon dopiero teraz się zaczynał. Na początku, przez długi okres byłem tłem dla rywali. Różnica między czołówką, a mną była ogromna. Oczywiście w momencie podejmowania decyzji o tym, czy chcę startować w cyklu, doskonale wiedziałem, że nie będzie łatwo. Ogólnie jednak jestem całkiem zadowolony. Czuję jedynie niedosyt, że nie zdołałem ani razu awansować do wielkiego finału - mówi.
- Ogólnie nie było tak źle. Oczywiście liczyłem, że ten sezon ułoży się dla mnie znacznie lepiej. Startowałem z numerem 15., a tegoroczne zmagania zakończyłem na 10 miejscu. Najgorzej chyba mieli ci, którzy byli w czołowej ósemce przed rokiem, a po tym sezonie z niej spadli. To tylko pokazuje jak bardzo konkurencyjny jest cykl Grand Prix - zakończył.