Dawid Stachyra 60. Turnieju o Łańcuch Herbowy Ostrowa Wielkopolskiego nie zaliczy do udanych. Z dorobkiem 5 punktów uplasował się - nomen omen - na trzynastej pozycji. - Turniej w Ostrowie potoczył się dla mnie bardzo pechowo. W ostatnich zawodach w tym sezonie chciałem zaprezentować się z jak najlepszej strony, ale niestety nie wyszło. Straciłem 5 punktów na skutek wykluczeń. Cóż, taki jest sport. Wypadki niestety czasami się zdarzają - przyznał w rozmowie ze SportoweFakty.pl Dawid Stachyra.
Pierwszy wypadek żużlowiec Lubelskiego Węgla KMŻ zanotował w wyścigu 11., kiedy to przedarł się po ładnej walce niemalże na czoło stawki. - Rozprawiłem się na trasie z rywalami. "Bally" zostawił mi miejsce na wejściu w wiraż. Grzechem było by nie skorzystać z tego prezentu. Na tym pierwszym łuku zaczęły się robić koleiny. W momencie, gdy odważniej weszło się w wiraż, koło złapało przyczepność, motocykl poszedł do góry i nie było już ratunku - wyjaśnia przyczyny upadku Stachyra.
Dawid Stachyra liczył na zdecydowanie lepszy występ w Ostrowie. - Pechowo zakończyły się te zawody, bo miałem na pewno większe ambicje. Najważniejsze jednak, że kości są całe. Mogło być lepiej, ale na pewne rzeczy nie ma się wpływu. Zdobyłem 5 punktów, a kolejne 5 straciłem na skutek wykluczeń. Gdybym dowiózł to do mety, z dziesięcioma punktami znalazłbym się w półfinale, a tam mogło się już wszystko zdarzyć. Dalsze losy rywalizacji zależałyby tylko ode mnie. Niestety, nie udało mi się awansować do ósemki - tłumaczy żużlowiec.
Najstarszy żużlowy turniej w Polsce miał w tym roku ciekawą obsadę, a uczestnicy zawodów w kilku wyścigach pokazali kawałek speedwaya na najwyższym poziomie. - Zawsze z miłą chęcią przyjeżdżam na Turniej o Łańcuch Herbowy Ostrowa Wielkopolskiego. W tym roku organizatorzy przygotowali jeszcze lepszą obsadę turnieju. Było naprawdę sporo dobrego ścigania. Mimo że ten tor był może trochę nierówny, to jednak zawodnicy dali sobie z nim radę i chyba stworzyli niezłe widowisko - kończy nasz rozmówca.