Być może kiedyś wrócę do kadry - rozmowa z Piotrem Żyto, trenerem Włókniarza Częstochowa

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Piotr Żyto drugi rok z rzędu pracuje w Częstochowie. W pierwszym sezonie po objęciu schedy opiekuna <i>Lwów</i> nie udało mu się odnieść wraz z drużyną sukcesu, a częstochowianie szybko odpadli z rywalizacji o strefę medalową w Ekstralidze. Przed rozpoczęciem rozgrywek w 2008 roku zespół zasilili m.in. tacy żużlowcy jak: Nicki Pedersen czy Tomasz Gapiński. Z ich pomocą Włókniarz zakończył rundę zasadniczą na czele ligi. Jakie spostrzeżenia na temat jazdy swych podopiecznych ma Żyto?

Jarosław Handke: Jak pan ocenia wtorkowy występ swoich podopiecznych we finale Ligi Juniorów?

Piotr Żyto: Myślałem, że Mateusz stanie dzisiaj na pudle, myślę tutaj o Szczepaniaku. Z kolei Mateusz Kowalczyk przyjechał w zastępstwie za Piekarskiego, który jest chory, kontuzję leczy ciągle także Miturski. Myślę, że dla Kowalczyka jest to dobry trening przed finałem MDMP, jaki czeka nas za tydzień na leszczyńskim torze. Uważam, że Mateusz wyciągnie pewne wnioski i za tydzień zaprezentuje się lepiej niż dzisiaj.

Czy uważa pan, że Liga Juniorów, która zadebiutowała w kalendarzu rozgrywek w tym roku jest dobrym rozwiązaniem dla potrzebujących częstych startów młodzieżowców?

- Tak. Jest to dodatkowych siedem imprez dla każdego zawodnika, dzięki temu mogą rywalizować w większej ilości zawodów. Szczepaniak w tym roku wystąpił tylko w dwóch turniejach z tego cyklu i później odpuścił sobie kolejne rundy Ligi Juniorów. Jechaliśmy więc można powiedzieć pięcioma zawodnikami w tym sezonie w tych rozgrywkach. Nasi młodzieżowcy mają opanowane tory na południu Polski, jak na przykład w Rzeszowie, Tarnowie czy w Rybniku. Dzięki takim zawodom jak Liga Juniorów, pojawia się okazja do tego, by poznać także tory z miast leżących na północy Polski, jak w Zielonej Górze, Toruniu czy w Gorzowie. Plusy więc jakieś na pewno z tego wynikają.

Jak pan ocenia tegoroczną postawę częstochowskiej młodzieży oraz Taia Woffindena, który systematycznie robi coraz większe postępy?

- Tai pokazał się z dobrej strony, jest to materiał na dobrego zawodnika. W tym roku rozwinął się także Miturski, który powoli idzie do przodu. W przyszłym roku właśnie on ma stanowić naszą parę juniorską wraz z Tai’em. Takie jest nasze założenie i myślę, że uda nam się je zrealizować. Nie udało nam się zaprezentować dobrze w Młodzieżowych Mistrzostwach Polski Par Klubowych, bo Miturski miał kontuzję, a Piekarski nie stanął na wysokości zadania. Awansowaliśmy za to do finału Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostw Polski, mamy dwóch zawodników we finale Srebrnego Kasku. Jak do tej pory, jestem z tego sezonu zadowolony i poczynania naszych młodzieżowców trzeba zapisać na plus.

Jaką przyszłość widzi pan przed Mateuszem Szczepaniakiem, który kończy po sezonie wiek juniora?

- Myślę, że Mateusz będzie solidnym zawodnikiem, wszystko zależy od tego, gdzie będzie jeździł. Powiem tak: Mateusz jest zawodnikiem stabilnym, można liczyć na jego punkty w lidze. Ale nie wiem czy zdecyduje się na jazdę w Ekstralidze, być może spróbuje swych sił w pierwszej lidze? Wszystko będzie zależało od jego decyzji, a także jakimi składami będą dysponować jakie drużyny. W tej chwili nikomu u nas nie zamyka się drogi, zobaczymy jak to będzie.

Poprzez odwołanie meczu we Wrocławiu, zmieni się kolejność meczów między waszymi drużynami. Będzie to miało jakiś wpływ na przebieg tej rywalizacji?

- Nie ma żadnego znaczenia to, gdzie pojedziemy pierwszy mecz. Będziemy starali się wypaść jak najlepiej i awansować do drugiej rundy tak, aby mieć pierwszą pozycję po tym ćwierćfinale. Na pewno Wrocław nam zadania nie będzie ułatwiał, szczególnie na własnym torze. My jednak będziemy robić wszystko, aby wygrać i u siebie i na wyjeździe.

Czy jest pan zadowolony z rundy zasadniczej w wykonaniu drużyny Włókniarza?

- A jak można być niezadowolonym w momencie, w którym się ją wygrywa? (śmiech-przyp.red.) Przegraliśmy tylko dwa mecze. Dawno nie działo się tak w Częstochowie, jest to duży sukces, nie przegraliśmy od bodajże jedenastu spotkań. Ta seria zwycięstw dodała nam wiatru w żagle, trzeba się z tego cieszyć i jesteśmy bardzo zadowoleni z dotychczasowych wyników.

Na koniec zapytam o temat, który był gorący kilka tygodni temu, a mianowicie o pańską rezygnację z funkcji drugiego trenera kadry narodowej. Czy dziś chce pan powiedzieć kilka słów o tej sytuacji?

- Odszedłem z kadry z przyczyn osobistych i to jest wszystko w tym temacie. Temat ten jest obecnie zamknięty. Być może kiedyś, za ileś lat wrócę do kadry. Na razie jestem trenerem w swym klubie i staram się jak najlepiej wykonywać swą pracę.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)