Rywalizacja w duchu typowo olimpijskim - wypowiedzi po finale Ligi Juniorów

Maciej Janowski triumfował we wtorek 26 sierpnia w rozegranym w Lesznie finale Ligi Juniorów. Była to pierwsza w historii tego typu impreza. Za plecami wrocławianina znalazła się dwójka leszczynian: Robert Kasprzak oraz Przemysław Pawlicki. Jakie to były zawody oczami zawodników i trenerów?

Patryk Dudek (7. miejsce - 8 pkt.): Jestem zadowolony. Przegrałem z zawodnikami lepszymi od siebie, a wygrałem z tymi, z którymi wygrać chciałem. Cieszę się bardzo. Mogłem pojechać nieco lepiej, ale zabrakło chyba doświadczenia, potrzebuję trochę więcej jazdy w takich jak ten turniejach z mocniejszą stawką. Tor mnie niczym nie zaskoczył, bardzo go lubię, to typowy tor do walki.

Sławomir Dudek (były zawodnik, ojciec Patryka Dudka): Jazdę syna mogę uznać za dobrą. Nie była to szokująca, wspaniała jazda, ale dobrze i poprawnie pojechał w swoich pięciu biegach. Ważne, że nie zanotował żadnego upadku. W sobotę byliśmy na zawodach w Czechach, trochę się na nich Patryk poobijał. Bałem się o to, czy pojedzie równo. Jestem zadowolony. Zakładałem sobie, że jeśli Patryk będzie w pierwszej ósemce, to będzie to już dla nas duży sukces, tak też się stało. Syn przegrywał praktycznie tylko z bardziej doświadczonymi, lepszymi żużlowcami.

Mateusz Kowalczyk (15. miejsce - 1pkt.): Był to bardzo kiepski turniej w moim wykonaniu. Spasowałem się faktycznie dopiero na ostatni bieg. Nie umiem sobie poradzić w tym sezonie na twardych torach, obecny rok jest dla mnie nieudany. Trzeba się ogarnąć i przygotować się do czwartkowego finału MDMP w Lesznie, aby pojechać jak najlepiej.

Piotr Żyto (trener Włókniarza Częstochowa): Myślałem, że Mateusz stanie na "pudle", myślę tutaj o Szczepaniaku. Z kolei Mateusz Kowalczyk przyjechał w zastępstwie za Piekarskiego, który jest chory, kontuzję leczy ciągle także Miturski. Myślę, że dla Kowalczyka jest to dobry trening przed finałem MDMP, jaki czeka nas za tydzień na leszczyńskim torze. Uważam, że Mateusz wyciągnie pewne wnioski i za tydzień zaprezentuje się lepiej.

Robert Kasprzak (2. miejsce - 13+3 pkt.): Były to dla mnie udane zawody, trochę ciężkie ze względu na wyrównaną stawkę zawodników. Udało mi się zdobyć drugie miejsce, szkoda, że nie wygrałem na torze u siebie. Janowski jest jednak w bardzo dobrej formie i ciężko się z nim wygrywa. Mimo to cieszę się z drugiego miejsca. Odnośnie biegu dodatkowego, to powtórzenie biegu było jak najbardziej słuszne. Kiedy widziałem, że Przemek tak mocno wyskoczył ze startu, chciałem od razu zakończyć jazdę w tym wyścigu, bo było widać, że był to start lotny. W powtórce to ja wygrałem start, a także cały bieg. On wygrał ze mną w pierwszym biegu, ja z nim w ostatnim, więc jesteśmy na równo.

Czesław Czernicki (trener Unii Leszno): Uważam, że nasi zawodnicy pojechali dobrze. Nie popadamy w samouwielbienie, czy w samozachwyt, ale cieszę się, że ta rywalizacja między naszymi juniorami odbywa się w bardzo sportowej atmosferze, w duchu typowo olimpijskim. Zresztą na odprawie przed zawodami powiedziałem o tym chłopakom. W biegu z Celmerem i Janowskim dużo mógł zdziałać Adaś Kajoch, który miał dobre rozegranie pierwszego łuku, później popełnił jednak błąd i sporo na tym stracił. Co do Przemka, to ma on prawo jeszcze robić błędy. Lepiej iść krok po kroczku i wspinać się wzwyż, niż spadać gwałtownie z wysokiego stopnia w dół. Brakuje mu jeszcze trochę koncentracji, samokontroli i samooceny bezpośrednio przed startem. Jest trochę zbyt wiele takiego bałaganu i rozgardiaszu, ale z biegu na bieg to przechodzi. Przemek dość szybko osiągnął wysoki poziom i wszedł na wyżyny, potwierdzeniem czego są jego zwycięstwa nad Mateuszem Szczepaniakiem czy Grzesiem Zengotą, a jest to przecież absolutna czołówka polskich juniorów. Ogólnie chłopacy pojechali dobrze, dla Adama były to pierwsze zawody po przerwie.

Grzegorz Stróżyk (10. miejsce - 7 pkt.): Był to dla mnie niezły turniej, ale mój występ mógł być lepszy. Zabrakło punktów z tego ostatniego biegu, z którego zostałem wykluczony. Chciałem w nim pokrzyżować plany niektórym rywalom.

Marek Cieślak (trener Atlasu Wrocław): Spodziewałem się dobrego wyniku Maćka, jedzie on ostatnimi czasy bardzo dobrze. Mógł przegrać, ale mógł też wygrać, jestem z jego wyniku zadowolony. Z technicznej jazdy Macieja jestem zadowolony, ale w biegu z Przemkiem Pawlicki jechał przez chwilę trochę za wąsko i rywal mógł to wykorzystać. Ale nie wykorzystał i Maciej wygrał całe zawody.

Martin Vaculik (8. miejsce - 7 pkt.): Były to w moim wykonaniu bardzo złe zawody. Na początku jechałem na silniku, na którym w niedzielę wygrywałem w lidze. Myślałem, że będzie dobrze, ale było naprawdę kiepsko. Pierwsze moje biegi to była po prostu masakra. Potem zmieniłem jednak motor i było już trochę lepiej. Turniej był dla mnie męczący. Muszę się jeszcze uczyć jazdy na takich specyficznych torach, jak ten w Lesznie. Byłem tutaj wcześniej tylko dwa razy i nie znam go zbyt dobrze.

Komentarze (0)