Mariusz Staszewski: Trzeba mieć rakietę między nogami i gnać do przodu

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Szybki sprzęt to podstawa do osiągania dobrych wyników na ostrowskim torze. Tak uważa Mariusz Staszewski, który pomimo problemów finansowych klubu, chciałby kontynuować karierę w Ostrovii.

- To był trudny sezon. Naprawdę bywało ciężko. Cały rok borykałem się z problemami. Myślę, że biorąc pod uwagę okoliczności, nie mogę narzekać. Z większości imprez wyszedłem z twarzą. Mogło być dużo gorzej - przyznaje Mariusz Staszewski poproszony przez SportoweFakty.pl o ocenę sezonu 2012.

Mariusz Staszewski jeździł na jednakowym poziomie zarówno w Ostrowie jak i na wyjeździe w przeciwieństwie do kilku innych żużlowców Ostrovii, którzy mieli ogromne wahania formy. - Taki był mój poziom w tym roku. Nie byłem tak szybki, jakbym sobie tego życzył. Stać mnie było na wynik w granicach 9 punktów i tyle robiłem zarówno u siebie jak i na wyjeździe. Pewnie, że chciałbym zdobywać z 2-3 punkty więcej, ale to jest bardzo trudne zadanie - dodaje.

Obiekt w Ostrowie Wielkopolskim nie jest trudnym technicznie torem. Mimo tego, Mariusz Staszewski uważa, że jest specyficzny. - Tor w Ostrowie jest jednym z najbardziej wymagających obiektów w Polsce. Tutaj się nie przeskoczy bariery sprzętowej. Żeby wygrywać na tym długim obiekcie, trzeba mieć szybki motocykl. Inaczej nie ma szans. Gdybyśmy byli na jakimś krótszym, technicznym torze, można by coś pokombinować. W Ostrowie trzeba mieć rakietę między nogami i gnać do przodu - obrazowo wyjaśnia "Stachu".

Ostrovia ukończyła debiutancki sezon w pierwszej lidze na ostatniej szóstej pozycji. Zabrakło jej jednego zwycięstwa do jazdy w play-off. - Był to bardzo ciężki rok dla nas wszystkich. Mogło się to skończyć tragicznie, nawet spadkiem do drugiej ligi. Wyszliśmy z tego z twarzą. Do czołowej czwórki zabrakło dwóch punktów. Pierwszą ligę bez większych problemów obroniliśmy w barażach - powiedział doświadczony żużlowiec.

Mariusz Staszewski jest kapitanem Ostrovii, żużlowcem bardzo lubianym przez miejscowych kibiców. Choć nie pochodzi z tego miasta, traktowany jest przez ostrowskich kibiców jak swój. - Bardzo dobrze się tutaj czuję. Chciałbym, aby ta zima nie była tak jak poprzednia i abym miał okazję przygotować się do nowego sezonu faktycznie zimą, a nie w kwietniu tuż przed startem ligi. Bardzo bym sobie tego życzył, aby zostać tutaj w Ostrowie. Jak to mówią – starych drzew się nie przesadza. Jest mi tutaj dobrze, co prawda są bardzo duże problemy, ale sukces podobno rodzi się w bólach. Myślę, że po trzech latach z problemami, zaświeci dla Ostrowa słońce i będzie z górki - wierzy nasz rozmówca.

Mariusz Staszewski (kask czerwony) podkreśla, że na ostrowskim torze trzeba mieć bardzo szybki motocykl.
Mariusz Staszewski (kask czerwony) podkreśla, że na ostrowskim torze trzeba mieć bardzo szybki motocykl.
Źródło artykułu: