Marta Półtorak wspomina Lee Richardsona: Był uśmiechniętym, dobrym człowiekiem

 / Na zdjęciu: Lee Richardson
/ Na zdjęciu: Lee Richardson

13 maja wieczorem żużlowy światek obiegła tragiczna wiadomość. W wyniku obrażeń odniesionych po upadku na wrocławskim torze zmarł Lee Richardson.

13 maja we Wrocławiu miejscowy Betard Sparta gościł zespół PGE Marma Rzeszów. Niestety, w 3. wyścigu doszło do tragedii. Lee Richardson na wyjściu z pierwszego łuku zahaczył najpierw o tylne koło motocykla Tomasza Jędrzejaka, a potem o motor Fredrika Lindgrena i z wielkim impetem uderzył w bandę, tam gdzie nie ma już specjalnej ochrony.

Anglik nie podniósł się z toru i został przewieziony ambulansem do wrocławskiego szpitala. Podczas transportu stan zdrowia zawodnika znacznie się pogorszył. W szpitalu okazało się, że Richardson ma problemy z oddychaniem, spowodowane wewnętrznym krwotokiem w klatce piersiowej. Niestety, 33-letni żużlowiec zmarł podczas operacji. Jako przyczyny śmierci "Rico" podano wielonarządowe obrażenia klatki piersiowej, pęknięte płuco i wykrwawienie. Zawodnik zostawił żonę i trójkę dzieci.

- Ta wielka tragedia wciąż tkwi w moim sercu. Często wspominam Lee, zastanawiam się, czy można było zapobiec wypadkowi... Mimo że od śmierci "Rico" minęło już prawie pół roku, ból pozostał - mówi Marta Półtorak, prezes PGE Marmy, której barw bronił Richardson. - Szczególnie żal rodziny, a najbardziej dzieci. Wszyscy muszą przeżywać bardzo ciężkie chwile, żyć bez bliskiej osoby. To wielka tragedia - dodaje szefowa rzeszowskich żużlowców.

Marta Półtorak zapewnia, że zapamięta Richardsona przede wszystkim jako dobrego człowieka. - Lee był miłym, sympatycznym, uśmiechniętym, dobrym człowiekiem. Do "Rico" trudno przypiąć jakąkolwiek łatkę. Często mówi się, że Polacy są tacy, a Szwedzi, czy Anglicy tacy. Lee był taki międzynarodowy. Zarażał wszystkich dookoła swoim uśmiechem, energią, samymi pozytywnymi cechami. Dodawał otuchy. Dla każdego znalazł czas, z każdym zawsze chętnie porozmawiał. Całe żużlowe środowisko darzyło Richardsona wielką sympatią. Był dla nas wszystkim dobrym kumplem. Zawsze będę o nim pamiętała - kończy Marta Półtorak.

Źródło artykułu: