W historii było wielu, On był ponad wszystkimi - wspomnienie Rifa Saitgariejewa

Słowa wypisane na tablicy upamiętniającej Rifa Saitgariejewa najlepiej oddają siłę postaci, jaką dla ostrowskich kibiców był rosyjski żużlowiec. Nie tylko dlatego, że oddał życie, walcząc na torze.

W tym artykule dowiesz się o:

Tekstów o Rifie Saitgariejewie napisałem już chyba z kilkanaście. Praktycznie przy każdej kolejnej rocznicy wypadku i śmierci czy też 1 listopada pojawia się temat wspomnienia tych, którzy odeszli już od nas. W przypadku ostrowskiego środowiska żużlowego postacią numer jeden, którą wówczas wspominamy jest Rif Saitgariejew. Pisanie znów o tej samej osobie w sposób oryginalny nie jest łatwe. Używanie zwrotów, że był wielki, wybitny, że złożył największą ofiarę, bo zginął na torze, to już zwykłe frazesy. Przypominanie osiągnięć sportowych Rifa Saitgariejewa? A jakie to ma już znaczenie? Zapisał się w historii i tyle. Bardziej utytułowanych od niego było wielu.

To w takim razie, dlaczego wciąż w Ostrowie - i nie tylko - pamięta się o Rifie Saitgariejewie? Pisząc te wspomnienia, cały czas zadaję sobie właśnie to pytanie. Dlaczego Rif? Dlaczego nie pamiętamy Jerzego Suffnera? Tych, którzy zginęli na torze było naprawdę wielu. Niestety, prawie z każdym rokiem ta lista się powiększa. Na szczęście w Ostrowie od feralnego 6 czerwca 1996 roku, kiedy wydarzył się wypadek Rifa Saitgariejewa, który zmarł 12 dni później w ostrowskim szpitalu, do żadnej podobnej tragedii nie doszło. I oby nigdy więcej nie dochodziło. Może dlatego w Ostrowie tak bardzo pamiętamy Rifa? Bo był tym ostatnim współczesnym gladiatorem, który stracił życie walcząc na arenie, zwanej torem żużlowym? Może?

Zawsze, kiedy przechodzę obok trybuny głównej Stadionu Miejskiego w Ostrowie Wielkopolskim, wzrok przykuwa czarna tablica pamiątkowa z podobizną Rifa Saitgariejewa. Czasami palą się przed nią znicze. Niekiedy składane są kwiaty, szczególnie gdy przypada rocznica tragicznych czerwcowych dni z 1996 roku. Zastanawiam się, ilu z kibiców, którzy przed 16 laty widzieli na własne oczy ten tragiczny wypadek, faktycznie pamięta jeszcze o Rifie Saitgariejewie? Czy gdyby nie materiały wspomnieniowe w mediach, ktoś pamiętałby o 6.06.1996 i 18.06.1996? Czy żyjąc w tak szybkim świecie jak obecny, będąc zabiegani i zapracowani, zatrzymujemy się jeszcze i pamiętamy - poza 1 listopada - o tych, którzy odeszli? O najbliższych pewnie tak. Rif Saitgariejew - choć obcy - pozostał w sercach ostrowian. Jak wielu? Nie wiem. Na pewno pamiętają o nim jego sponsorzy, mechanicy, pamiętają także kibice i dziennikarze.

W piętnastą rocznicę śmierci Rifa Saitgariejewa miejscowi kibice składali kwiaty i zapalali znicze przed pamiątkową tablicą. Wielu z nich nie było pewnie jeszcze na świecie, kiedy startował Rif Saitgariejew. A jednak pamiętają! Dowiedzieli się o Rifie z opowieści starszych osób, być może swoich rodziców. Dowiedzieli się z przekazów medialnych i materiałów wspomnieniowych o "Tatarskiej Strzale". I choć nie znali go osobiście, podtrzymują pamięć o żużlowcu, który kochał walkę, szanował rywali i był po prostu zwykłym, dobrym człowiekiem…

Rif Saitgariejew barwy ówczesnej Iskry reprezentował przez niespełna półtora sezonu. W roku 1995, kiedy w Ostrowie nie było ligowego żużla jeździł dla Zielonej Góry. To jednak w Ostrowie znalazł przyjaciół i oddanych sponsorów. Po roku wrócił do Wielkopolski. Tu miał swoją bazę, mechaników. Nie dane mu było reprezentować barw ostrowskiego klubu przez lata. Nie zdobył tylu punktów co inni, którzy są przed nim we wszelkiego rodzaju statystykach. Rif jednak miał to coś, czym zyskiwał sympatię ludzi od pierwszego kontaktu z nim. Sam się o tym przekonałem na niespełna miesiąc przed jego tragiczną śmiercią…

"W historii było wielu… On był ponad wszystkimi..."

Kibice w Ostrowie pamiętają o Rifie Saitgariejewie
Kibice w Ostrowie pamiętają o Rifie Saitgariejewie
Źródło artykułu: