To był sezon tylko na trójkę - rozmowa z Adrianem Miedzińskim, żużlowcem Unibaksu Toruń

Zdjęcie okładkowe artykułu:  /
/
zdjęcie autora artykułu

Adrianowi Miedzińskiemu nie udało się zdobyć w sezonie 2012 żadnego medalu indywidualnie, ani awansować do Grand Prix. Żużlowiec Unibaksu nie jest więc zadowolony ze swojej postawy.

Marcin Kozłowski: Od ostatniego startu w sezonie 2012 minęły już trzy tygodnie. Na pewno podsumował już pan swoje starty. Jak zatem Adrian Miedziński ocenia samego siebie?

Adrian Miedziński: Nie ma co ukrywać, że miniony sezon nie był dla mnie zbyt dobry. Nie jestem zadowolony ze swoich występów. Na początku rozgrywek nie mogłem dojść do ładu ze sprzętem. Później zrezygnowałem ze startów w Anglii i znacznie lepiej szło mi już w naszej ekstralidze. Niestety, przez cały rok zawsze czegoś mi brakowało. W finale Indywidualnych Mistrzostw Polski medal straciłem z powodu defektu. Z kolei w Grand Prix Challenge motocykle spisywały się bez zarzutu, za to ja byłem bardzo przeziębiony i startowałem "na lekach". Indywidualnie nie zrealizowałem więc żadnego założonego celu. Na szczęście z kolegami z Unibaksu zdobyliśmy brązowy medal w lidze. Generalnie jednak sezon 2012 oceniam tylko na trójkę.

Czy był jakiś wyścig, czy mecz, po którym był pan na siebie szczególnie wściekły?

- Na pewno nie zapomnę odwołanego meczu półfinałowego z Tarnowem. Zawody powinny się odbyć. Tor był świetnie przygotowany do zawodów, na trybunach komplet publiczności. Do spotkania byliśmy bardzo dobrze przygotowani, zmobilizowani i skoncentrowani. I nic z tego nie wyszło. Byłem wtedy bardzo zły - oczywiście nie na siebie - że mecz nie został rozegrany.

A pamięta pan jakieś zdarzenie, po którym był pan zadowolony ze szczególnie dobrze wykonanej roboty?

- Nie było chyba takiego jednego wyścigu, czy meczu. Przynajmniej teraz nic mi nie przychodzi do głowy. Na pewno bardzo zadowolony byłem po każdym meczu play off. Mimo kontuzji walczyliśmy z kolegami z drużyny ambitnie do ostatnich metrów o medal. To wielki sukces Unibaksu.   Jesteście trzecim zespołem ekstraligi. Jak ocenia pan tegoroczne rozgrywki?

- W tym roku w stawce było 10 zespołów. I nie ma co ukrywać, że niektóre drużyny były nieco słabsze. Jedynie na swoim torze były groźne dla każdego. Uważam, że rozgrywki stały na dobrym poziomie i dostarczyły kibicom wielu emocji. Do końca rundy zasadniczej nie było przecież wiadomo, kto awansuje do czołowej czwórki. Walka o medale również była pasjonująca. Fani żużla nie mogą więc chyba narzekać. Złoty medal zasłużenie zdobył Tarnów, który od początku sezonu dominował i odjechał od reszty stawki. A ja cieszę się z brązowego medalu Unibaksu. Na podium wjechaliśmy po dramatycznych bojach.

Z kolei mistrzem świata został Chris Holder, pana klubowy kolega...

- I bardzo się z tego cieszę. Chris to świetny zawodnik i super kumpel. Nie ukrywam, że już przed sezonem przewidziałem, że będzie mistrzem świata. Nie spodziewałem się na przykład, że Greg Hancock w kolejnym roku będzie tak dobrze dysponowany jak w sezonie 2011. Szkoda, że na podium nie stanął Tomek Gollob. Do zdobycia medalu zabrakło mu naprawdę niewiele. A wszystko przez kłopoty sprzętowe w kilku turniejach. Z kolei Jarek Hampel miał wielkiego pecha. Gdyby nie kontuzja, na pewno do samego końca walczyłby o medal.

Ma pan ważny kontrakt z Unibaksem. W przyszłym roku będziecie mieli nowego menedżera. Czy to dobra decyzja, że podziękowano Mirosławowi Kowalikowi?

- Nie jestem kompetentny, by odpowiedzieć na to pytanie. Nie wiem, kto zastąpi Mirka. Kowalik po raz pierwszy prowadził w zespół w ekstralidze. Na pewno nabrał sporo doświadczenia. I kto wie, czy nie powinien dostać drugiej szansy. Ale jak już wspomniałem ocena jego pracy nie należy do mnie.

W zespole Unibaksu może dojść do zmian. Coraz głośniej mówi się o wypożyczeniu do innego klubu Darcy Warda i powrocie do Torunia Michaela Jepsena Jensena.

- Przyznam szczerze, że nic na ten temat nie słyszałem. Dowiaduję się tego teraz od pana. Nie było mnie ostatnio w Polsce i żadne informacje do mnie nie dotarły. Kto wie, czy nie są to zatem spekulacje, albo plotki.

Rozumiem, że wypoczywa pan po trudach sezonu...

- Tak. Wróciłem właśnie z wakacji. Na początku grudnia ze znajomymi i sponsorami wyjeżdżam jeszcze na narty. A od połowy przyszłego miesiąca rozpoczynam przygotowania do sezonu. Trzeba nabrać siły i kondycji przed przyszłorocznymi rozgrywkami. Sprawy sprzętowe na razie mam poukładane. Selekcja została już zrobiona, część silników wróciła z przeglądu, nowy sprzęt został zakupiony. Teraz trzeba więc zadbać o siebie. Na zakończenie serdecznie pozdrawiam wszystkich kibiców żużla i Czytelników portalu SportoweFakty.pl.

Adrian Miedziński wie, że stać go na znacznie lepszą jazdę
Adrian Miedziński wie, że stać go na znacznie lepszą jazdę
Źródło artykułu:
Komentarze (30)
avatar
czarna30
14.11.2012
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Przyczyna ze Leszno nie awansowalo to byla kontuzja Jarka a przyczyna ze Tarnow jezdził o zloto byla kontuzja Ryana kazdy o tym wie.  
avatar
ks vitold
12.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Sanacyjno-klerykalny bełkot płynie z tego niby Torunia,ile można czekać na to co ma do powiedzenia gawiedź ?  
avatar
ks vitold
12.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Zobaczymy ilu z Was zmieni zdanie o tym czymś po następnym sezonie.  
avatar
Torunianin
12.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Ja tam mysle ze powinnismy zamienic Miedziaka na Balinskiego .. panowie co wy na to? Przeciez juz jest ulubiencem publicznosci w Toruniu ;)  
avatar
badul TOR
12.11.2012
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
...jest wielkie prawdopodobieństwo Sajfutdinowa w Toruniu ;)