O transferach poinformujemy w odpowiednim czasie - rozmowa z Łukaszem Kowalskim, członkiem zarządu Włókniarza
Do zarządu Włókniarza Częstochowa dołączył Łukasz Kowalski, który sprawuje funkcję wiceprezesa. Potwierdza on chęć zatrudnienia Marka Cieślaka przez częstochowski klub.
Aleks Jovičić: Na początku może trochę banalnie. Od czasu mianowania cię wiceprezesem Włókniarza Częstochowa minął już ponad miesiąc. Czy zdążyłeś się już "rozkręcić" i wgryźć we wszystkie klubowe sprawy?
Łukasz Kowalski: Można powiedzieć, że wystartowałem z marszu. W klubowe sprawy w sposób bardzo fajny wprowadził mnie Paweł Mizgalski. Odbyliśmy wiele rozmów dotyczących kwestii funkcjonowania klubu. Stanowisko, które mam przyjemność piastować, to ogromne wyzwanie ale i jednocześnie spora odpowiedzialność. Jestem tego w pełni świadomy. Odczuwam lekką tremę, ale jest to coś w rodzaju dodatkowej mobilizacji do pracy. Cieszę się, że moja nominacja została przyjęta przez wiele osób jako dobre posunięcie. Mam nadzieję, że właściciele Włókniarza będą zadowoleni z mojej pracy.
W marcu ze stanowiskiem prezesa Włókniarza żegnał się zastępujący
Mariana Maślankę Marek Polaczek. Pojawiły się głosy, że to właśnie ty
miałeś go wtedy zastąpić za sterami.
- Wiele osób mnie o to pyta, więc już skoro poruszyłeś ten wątek, to nie będę zaprzeczał. Faktycznie pojawiła się taka propozycja, ale była ona nagła. Niestety w tamtym okresie nie byłbym w stanie pogodzić swoich spraw zawodowych i pracy w klubie. Jak wiesz kończę aplikację adwokacką. Wiąże się to z odbywaniem szkolenia pod okiem patrona w kancelarii. Muszę zatem wykonywać pracę, dzięki której uczę się zawodu tak, aby jak najlepiej przygotować się do egzaminu zawodowego. Sam wiesz, że prezesem się bywa a adwokatem można być całe życie. Dlatego wtedy
oświadczyłem jasno, że nie jestem dyspozycyjny i sądząc po tym co jest obecnie w klubie uważam, że była to bardzo rozsądna decyzja. Moja kandydatura wówczas przepadła, ale jak pokazało życie nominacja dla Pawła okazała się w pełni trafionym pomysłem. Wypada pogratulować mu odporności w trakcie sezonu, bo nie była to na pewno dla niego łatwa sytuacja, szczególnie kiedy drużyna miała słabsze momenty. Jeśli chodzi o współpracę obecną pomiędzy mną a Pawłem to układa się ona wzorowo i myślę, że jest dobrze odbierana przez właścicieli Włókniarza.
Przejdźmy teraz do samego Włókniarza. W ostatnich latach klub borykał
się z problemami natury finansowej. Teraz mówi się o nim jako o prężnie
działającej firmie bez najmniejszych kłopotów. Czy rzeczywiście można
patrzeć w kierunku Częstochowy z tak dużym optymizmem?
- Wydaje mi się, że tworzy się dobry klimat wokół klubu. Wracają sponsorzy, którzy kiedyś zostali zapomniani, bądź zrażeni. Tworzy się nowa marka. Na wszystko jednak potrzeba czasu. Włókniarz wychodzi na prostą, ale jeszcze sporo pracy przez nami, aby móc powiedzieć, że nie borykamy się z drobnymi problemami. Cieszy nas, że klub postrzegany jest jako wiarygodny i rzetelny partner. Taka opinia pomaga nam w rozmowach ze sponsorami. Właściciele klubu potrzebują wsparcia ze strony innych sponsorów. Cały czas szukamy firm, które chcą wspomóc Włókniarz. Ważny jest w tym wszystkim udział miasta. Doceniamy każdego, kto w obecnych trudnych realiach biznesowych jest w stanie wspomóc klub jakąkolwiek kwotą. Włókniarz to dobro wspólne częstochowian i bardzo cieszy nas zaangażowanie w to dobro wielu ludzi.
- Bardzo byśmy chcieli zbudować taki skład, który zapewni nam możliwość walki o coś więcej niż tylko utrzymanie. Chociaż w przypadku, gdy trzy zespoły żegnają się z Ekstraligą, to nawet walka o utrzymanie będzie w sezonie 2013 zażarta. Mnie marzy się scenariusz, że Włókniarz wreszcie wygra wszystkie spotkania u siebie. Chciałbym, żeby domowy tor i stadion wypełniony częstochowskimi kibicami, był twierdzą nie do zdobycia. To jest warunek konieczny do walki o coś więcej. Na wyjazdach możemy pokusić się o niespodzianki. Zwycięstwa u siebie to walka na wyjeździe o przynajmniej punkt bonusowy. Co do składu, to jestem bardzo zbudowany jak właściciele klubu prowadzą negocjacje. Dla mnie, człowieka, który nie ma bogatego doświadczenia w biznesie, to spora lekcja. Nie ma szaleństw i zachwytów nad konkretnymi nazwiskami. Ważna jest chłodna kalkulacja. Czasami można złapać się za głowę przeglądając niektóre żądania zawodników. Rozumiem, że byli mistrzowie świata i żużlowe gwiazdy mają swoje kaprysy. Nie rozumiem jednak, żądań niektórych zawodników, których ty jako dziennikarz oceniłbyś pisząc relację jako przeciętnych. Przechodząc ze świata dziennikarskiego do zarządu klubu następuję ogromne zderzenie i można chwilami doznać szoku. Chcemy, żeby Włókniarz cieszył swoją jazdą kibiców wiele lat, a nie tylko przez sezon czy dwa. Dlatego budowany skład ma być perspektywiczny i tworzyć widowisko, które będzie przez wiele godzin czy dni po meczy rozpamiętywane przez kibiców w pracy, w szkole, na uczelni czy w sklepie. Najlepszym marketingiem dla klubu sportowego jest dobry sportowy wynik i dlatego tez chcemy mieć taki zespół, który ten wynik będzie w stanie osiągnąć ale na zdroworozsądkowych zasadach.
Jest taki temat, który zawsze powraca w czasie okresu transferowego. Chodzi o powrót Marka Cieślaka do Częstochowy. Klub jest zainteresowany współpracą ze swoją dawną legendą? - Tutaj mogę powiedzieć, że faktycznie jesteśmy zainteresowani podjęciem współpracy z trenerem Markiem Cieślakiem. Mówił o tym wcześniej nawet sam trener, więc nie ma sensu abym próbował jakoś wymijająco odpowiadać na twoje pytanie. Warto jednak pamiętać, że trener Cieślak ma umowę sponsorską z Azotami i jego ewentualny angaż wymaga pewnych kontraktowych uregulowań. Marek Cieślak odwiedza Włókniarz, o czym kibice doskonale wiedzą, gdyż można spotkać jego samochód pod budynkiem klubowym. Jednak żadnych wiążących decyzji nie mamy. Tutaj również prosiłbym o troszkę cierpliwości.KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>