Nikt nie udowodni, że po obniżeniu KSM będzie taniej - rozmowa z Jackiem Gajewskim

Nowy regulamin, który będzie obowiązywać od sezonu 2013 wywołał szeroką dyskusję w środowisku żużlowym. Jak były menedżer Unibaksu Toruń ocenia wprowadzone zmiany?

Robert Chruściński
Robert Chruściński

Robert Chruściński: W sezonie 2013 górny KSM będzie wynosić 40 punktów. Czy to dobre rozwiązanie?

Jacek Gajewski:
Patrząc na działania z ostatnich lat i wyczyny niektórych prezesów, jeżeli chodzi o politykę finansową, to zawsze uważałem, że musi być jakaś regulacja i KSM wydawał się dobrym pomysłem. Powiem jednak szczerze, że to czy ustalimy maksymalny próg na poziomie 39, 40 czy 41 punktów nie wpływa w istotny sposób na finanse klubu. Czy przez to, że mamy próg 40, a nie 41 punktów, to klub wyda o pół miliona, a nawet milion złotych mniej na zawodników? Nie. Nikt nie jest w stanie udowodnić tego, że przez obniżenie KSM będzie taniej. KSM jest jedynie regulacją od strony sportowej, ale od strony finansowej to nie widzę żadnego związku. Może gdyby KSM spadł do 35 punktów, to bym się zgodził, że jest regulatorem, jeśli chodzi o budżet klubu.

Obniżenie KSM spowodowało, że niemal wszystkie zespoły będą musiały dokonać roszad w swoich składach. Chyba nie opłaca się budować przyszłościowych składów?

Ile klubów, tyle opinii. Jednym pasowało 41 punktów, bo mieścili się wybranym już przez siebie składem, dla innych z kolei lepszy był poziom 40 punktów, jeszcze inni woleliby 39 punktów. Dla mnie KSM jest dużą przeszkodą, jeżeli chodzi o długofalową strategię budowania drużyny, bo widzimy, co się dzieje. Po zmniejszeniu KSM o jeden punkt sytuacja jest taka, że wiele klubów zrezygnuje z własnych wychowanków oraz chłopaków, którzy jeszcze są juniorami lub wchodzą w wiek seniora. KSM był dobrym pomysłem, jeżeli drużyna mogła pozostać przy obecnym składzie, gdy nie dokonywano żadnych zmian. Generalnie to z jednej strony KSM sprawia, że poziom sportowy być może jest w pewien sposób zbliżony, ale budowanie składu przyszłościowego sprawia, że KSM staje się największym wrogiem. Trudno zacząć budować koncepcję składu na trzy, cztery lata, gdyż za rok może się okazać, że jest to kara za rozwój zwłaszcza młodszych zawodników, albo za to, że ktoś po prostu dobrze jeździł.

Tymczasem KSM przestanie obowiązywać w 2014 roku. Według niektórych działaczy uwolnienie KSM to krok w złym kierunku, z kolei inni bardzo cieszą się z tego rozwiązania.

Zawsze są drużyny, które walczą o medale, a także te starające się utrzymać w najwyższej klasie rozgrywkowej. Według mnie bardzo dużym błędem, który został wcześniej popełniony było zbyt łatwe przyznawanie licencji na starty. Dochodziło do wielu sytuacji, gdzie GKSŻ ustępowała. Regulamin pozwalał na sankcje typu kary finansowe, ujemne punkty w kolejnym sezonie, ale z tego nie korzystano. Największą karą dla niektórych klubów było to, że musiały zorganizować turnieje zaplecza kadry narodowej juniorów. Co to za kara? Ktoś nie przestrzegał regulaminu, jeżeli chodzi o wymogi przy otrzymaniu licencji i miał duże zobowiązania, a karą za to okazywały się turnieje zaplecza kadry. Komisja dała ciała. Gdyby ktoś egzekwował przepisy zapisane w regulaminie, to nawet nie byłyby potrzebny KSM i inne regulacje. Klub spadałby do niższej klasy rozgrywkowej, nakładłoby się dużą karę finansową, przyznawałoby minusowe punkty i wielu prezesów, zarządów klubów by się nauczyło, że nie ma podpisywania umów, których nie jesteśmy w stanie dotrzymać. Wydaje mi się jeszcze, że niedługo może wyjść na jaw parę spraw, jeżeli chodzi o kondycję klubów zwłaszcza ekstraligowych. Niedawno dowiedzieliśmy się o problemach finansowych w Tarnowie i Bydgoszczy, ale to nie muszą być wszystkie ekipy.

Czy Twoim zdaniem KSM na pewno jest sposobem na ograniczanie wydatków? Przecież są przeciętni zawodnicy, którzy tylko ze względu na niski KSM i fakt, że pasują do koncepcji składu danego klubu oczekują wysokich kontraktów.

- Na pewno będą tak robić, ale nie do takiego poziomu, że ktoś zarabiał 800 tysięcy i nagle dostanie 1,5 mln złotych. Oczywiście, że wzrosną oczekiwania zawodników, którzy w danym momencie pasują do jakiejś drużyny, np. z KSM 2,5 czy 3,5 i dodatkowo rokują, że spiszą się lepiej niż w minionym sezonie. Dochodzi czasami do paradoksalnych sytuacji. Trzeba patrzeć ile dany żużlowiec robi punktów w sezonie. Jeżeli zawodnik zdobędzie około 100 punktów w sezonie, to gdy zsumuje się i przeliczy na punkt te pieniądze, które klub musiał na niego wydać może okazać się, że był relatywnie droższy w porównaniu do kolegów, którzy wywalczą ponad 200 punktów.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×