Maciej Kmiecik: Podpisał pan kontrakt z Unibaksem Toruń. Traktuje pan to jako nowe wyzwanie, nowy bodziec w karierze? Wszak już zmiany barw klubowych w pana karierze były swego rodzaju przełomami...
Tomasz Gollob: Na pewno starty w Unibaksie Toruń są dla mnie nowym wyzwaniem. Zawsze, gdy podpisuję kontrakt w nowym klubie, chcę się z niego jak najlepiej wywiązać. Nowy kontrakt, to nowe wyzwanie i nowa historia, którą chcę jeszcze na koniec budować. Cieszę się, że będę jeździć dla Torunia, dla tak dobrego klubu jak Unibax. Fantastyczna rzecz. W zmianie barw klubowych widzę same pozytywy.
I nie przeraża pana perspektywa, że niektórym kibicom z Torunia to się nie podoba?
- Kibice mają prawo wyrażać swoje zdanie. Płacą za bilety, mają też prawo gwizdać. Nie boję się kibiców. Wierzę, że fani mnie zaakceptują. Chcę teraz zdobywać laury dla Torunia i być częścią pięknej historii tego klubu. Dla Bydgoszczy już wiele zrobiłem. Teraz jest nowe wyzwanie i tyle.
Ma pan w karierze kilka tytułów Drużynowego Mistrza Polski, ale od ostatniego minęło już 7 lat. Po to chyba pan przechodzi do Torunia, by złoto wrócił do miasta Kopernika?
- Faktycznie, dawno już nie miałem okazji świętować tytułu mistrzowskiego. Najwyższa więc pora by zdobyć kolejne złoto DMP. W Toruniu będziemy mieli bardzo silny zespół. Są więc przesłanki ku temu, by powalczyć o mistrzostwo Polski. Jeśli wszyscy pojedziemy równo i będziemy sobie pomagać, jest to realne.
Na ile wpływ na pana decyzję o przejściu do Torunia miał fakt, że jest tam Motoarena i jej tor, który pan uwielbia?
- Miało to znaczenie, bo dobrze jeździć na domowym torze, który się lubi. Nie jest tajemnicą, że tor na Motoarenie mi pasuje. Jest to obiekt, który ma wiele ścieżek. Można ścigać się zarówno po wewnętrznej jak i zewnętrznej. Sprzyja mi ten tor i cieszę się, że będę teraz na nim mógł się ścigać.
Dobra jazda w lidze to jedno wyzwanie, ale pewnie tak jak przed każdym sezonem stawia pan sobie także ambitne cele jeśli chodzi o Grand Prix. Czy Tomasz Gollob znów celuje w złoty medal?
- Zawsze staram się osiągać jak najlepszy wynik. Poświęcam temu swój czas, swoje życie sportowe. Tak jest przed każdym sezonem i tak będzie przed kolejnym. Nie jestem minimalistą i nie zadowalam się byle czym. Kocham zwyciężać.
Rozpoczął już pan przygotowania do przyszłorocznego cyklu Grand Prix?
- Ja nie mam odpoczynku i wakacji. Nie muszę odpoczywać, bo ja właśnie relaksuję się w ten sposób - jeżdżąc na różnych motocyklach, tak jak w Super Enduro. Przyjemność i odpoczynek daje mi uczestnictwo w zawodach crossowych, rajdach czy enduro. Lubię to robić. Całe życie marzyłem, by jeździć na motocyklach. Cieszę się, że mogę to robić. Jak już skończę przygodę ze sportem, to nie będę tego robił. Dopóki sił starcza, robię to z ogromną przyjemnością. Nie muszę więc jakoś szczególnie przygotowywać się do kolejnego cyklu Grand Prix. Jestem cały czas w rytmie jazdy, tyle tylko, że nie na motocyklu żużlowym.
Wyobraża pan sobie życie bez motocykli, nawet po zakończeniu kariery sportowej? Przyznam szczerze, że trudno sobie wyobrazić Tomasza Golloba bez motoru...
- Na razie też sobie tego nie wyobrażam i nie myślę w ogóle o tym. Nadal sprawia mi to radość, a zdrowie pozwala się ciągle bawić jazdą na motocyklach, więc to robię.
Ale nawet w przerwie zimowej pościga się pan na żużlu. Wkrótce wylatuje pan do Stanów Zjednoczonych...
- Dokładnie. Cieszę się, że organizowany jest turniej, który ma promować speedway w Stanach Zjednoczonych. Chcę się do tego przyczynić. Będziemy się ścigać na krótkim, technicznym torze. Przyznam się szczerze, że na tak małym obiekcie jeszcze nie jeździłem. Będzie więc kolejne doświadczenie, ale ja kocham pokonywać nowe wyzwania.