- Tutaj nie ma co ukrywać przed opinią publiczną i przed kibicami. To był dla nas bardzo trudny okres finansowo. Musieliśmy wykonać wiele trudnych rzeczy, żeby spłacić zawodników, mieć czyste konto w ZUS-ie i Urzędzie Skarbowym. Nie wszystkie nasze zobowiązania zostały uregulowane. Musieliśmy korzystać z innej, zewnętrznej pomocy, żeby ten rok zamknąć. Konsekwencje tego będziemy ponosić również w nadchodzącym sezonie - Ireneusz Maciej Zmora w rozmowie z Radiem Zachód.
Zapraszamy na nasz żużlowy profil na facebooku --->>>
Problemy finansowe miały także przełożenie na działania na rynku transferowym. Gorzowski zespół pożegnał swoich liderów i w ich miejsce ściągnął nowych żużlowców. Skład Stali prezentuje się na papierze znacznie gorzej niż w sezonie 2012. Gorzowianie nie mieli jednak wyjścia i zbudowali drużynę na miarę możliwości finansowych. - Ja akurat biję brawo gorzowskim działaczom. Nie sztuką jest zrobić drużynę i zdobyć mistrza Polski, a później po roku martwić się o to jak spłacić zadłużenie po tym sezonie. Takich przykładów było, choćby w ostatnim czasie, bardzo wiele. Nie ugięli się pod żądaniami zawodników. Myślę, że to pokazuje, że nie trzeba żadnych regulacji, tylko zdrowy rozsądek - ocenił w rozmowie z Radiem Zachód Krzysztof Cegielski.
- Tak, to jest skład, na który nas stać. To po pierwsze. Po drugie uważam jednak, że to ciekawa drużyna. Jeśli spełni się 70 proc. tego, o czym mówią żużlowcy, to powinniśmy być bez większego problemu w pierwszej czwórce - ocenia w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Władysław Komarnicki.
Prezes honorowy Stali Gorzów podkreśla, że w gorzowskim klubie wcześniej nie było mowy o przepłacaniu zawodników i nie to ma wpływ na mniejsze wydatki na kontrakty żużlowców. - Ludzie, którzy nie rozumieją ekonomii i gospodarki, nie powinni zabierać głosu. Wszyscy, którzy znają dobrze realia, wiedzą, że na świecie i w Polsce jest obecnie kryzys. Wiele firm ma kłopoty i pierwsze, co robi w takiej sytuacji jeden czy drugi prezes to ograniczenie wydatków. Obcinając koszty w firmie, zawsze zostawia się to, co niezbędne. To normalna praktyka. Powiem szczerze, że bardzo się cieszę, że mój młody zarząd potrafi podejmować tak odpowiedzialne decyzje - tłumaczy Komarnicki. - Nie mieliśmy za wysokich kontraktów w poprzednich sezonach. Wytłumaczenie jest proste - kryzysu nie jest w stanie nikt ani przewidzieć, ani zaplanować. Wcześniej na Grand Prix stadion pękał w szwach, a w minionym roku nie zarobiliśmy. To wszystko jest normalne - dodaje Komarnicki.
W Gorzowie przez cały miniony sezon mogli liczyć na bardzo duże wsparcie kibiców. To jednak stanowiło stosunkowo niewielką część budżetu klubu. - Mamy wspaniałych kibiców, ale to za mało, żeby uchronić się przed kryzysem. W większości klubów wpływy z biletów to 20, 25 proc. całego budżetu - zakończył Komarnicki.
Więcej o sytuacji finansowej Stali Gorzów w rozmowie z prezesem Irenenuszem Maciejem Zmorą, która już wkrótce pojawi się na łamach SportoweFakty.pl.