Stal Gorzów już po pierwszym treningu na swoim torze

Żużlowcy Stali Gorzów mają za sobą pierwsze kółka na torze. W czwartek odbył się inauguracyjny trening na Stadionie im. Edwarda Jancarza, na który stawił się niemal cały zespół.

W Gorzowie zabrakło jedynie Nielsa Kristiana Iversena, Krzysztofa Kasprzaka i Linusa Sundstroema, którzy obecnie trenują w Anglii. Choć było zdecydowanie chłodniej niż w dniu poprzednim pogoda wciąż pozwalała na jazdę, gdyż nie spadła ani jedna kropla deszczu. Zawodnicy oraz trener Piotr Paluch byli zadowoleni możliwością sprawdzenia motocykli. - Jest komplet, a tor, jak na tą porę roku, jest wyśmienity - mówił szkoleniowiec, który skomentował też różnorodność nawierzchni, spowodowaną innym zacienieniem pierwszego łuku. - To dobrze. Można uskuteczniać dwie techniki jazdy podczas jednego wyjazdu na tor. Widać u zawodników głód jazdy - podsumował opiekun Stali Gorzów.

Słowa trenera potwierdzali zawodnicy, którzy bardzo dobrze czuli się na nawierzchni gorzowskiego toru, o którą klub dobrze dbał całą zimę, a w ostatnich dniach poddał ją odpowiedniej kosmetyce. - Jest dość wcześnie. Cieszymy się, że możemy jeździć już o takiej porze roku. Nie jest łatwo przygotować tor po zimie, ale to nie ma znaczenia. Ważne, żebyśmy pojeździli. Jest dobrze! - mówił uśmiechnięty Daniel Nermark.

Są jednak tacy, dla których nie był to pierwszy tegoroczny kontakt z torem. W chorwackim Goričan jeździł już Bartosz Zmarzlik. Warto dodać, że pobił tamtejszy rekord toru, a o kontuzji już nawet nie pamięta. - Jaka noga? Zapomnijmy o tym. Bardzo dobrze mi się jechało. Razem z Gorican zaliczyłem już 22 zjazdy - powiedział utalentowany młodzieżowiec "żółto-niebieskich".

Nie wszyscy jednak mieli tyle szczęścia. Na treningu nie brakowało problemów, także tych sprzętowych. - Nie mam jeszcze wszystkich części, więc nie mam też w pełni gotowego sprzętu - wyznał nowy nabytek ekipy znad Warty, Łukasz Jankowski. - Dopiero w poniedziałek dostałem sprzęt - dodał Adrian Cyfer.

Na Stadionie im. Edwarda Jancarza nie zabrakło też upadków. Co prawda, był tylko jeden, ale sztab, jak i zawodnicy, przeżyli chwilę grozy. Najwięcej zmartwień miał poszkodowany Paweł Hlib. "Hlipek" wpadł w bandę na wyjściu z pierwszego łuku, gdyż podniosło mu koło na koleinie, ale nie było to nic poważnego. Jego jedyny motocykl również nie ucierpiał i kilkanaście minut później po raz kolejny zobaczyliśmy wychowanka Stali na torze, który krótko powiedział, jak się jeździ. - W lewo! (śmiech).

Piotr Paluch mówił też, że będzie chciał zorganizować jak najwięcej treningów, ale na razie bez ścigania. Tym razem jednak pogoda może stanąć na przeszkodzie, gdyż prognozy nie są zbyt optymistycznie. Być może po weekendzie uda się po raz kolejny wyjechać na tor.

Gorzowscy kibice po raz pierwszy w tym roku mogli poczuć zapach żużla
Gorzowscy kibice po raz pierwszy w tym roku mogli poczuć zapach żużla
Źródło artykułu: