"Nowemu prezesowi i zarządowi życzę, żeby wreszcie skończyło się to rybnickie piekiełko. Ciągle kłótnie, tu zawsze ktoś jest przeciwko komuś. Jak tak dalej będzie, to Rybnik nigdy nie odniesie sukcesów". Oto fragment wypowiedzi p. Dominika Kolorza z 15.11.2002, kiedy oddawał stery RKM Prezesowi Aleksandrowi Szołtyskowi. Niestety życzenia odchodzącego Prezesa nie znalazły odzwierciedlenia w rzeczywistości.
W dniu 29.08 miałem okazję przeczytać artykuł na łamach Gazety Wyborczej, w którym między innymi pan Andrzej Skulski, Prezes Rybek Rybnik komentuje sytuację w RKM, przy okazji pozwalając sobie na krótkie podsumowanie pracy mojej osoby i całego Zarządu. Myślę, że forma wypowiedzi sama przedstawia poziom jej autora. Osobiście nigdy nie komentowałem działalności p. Skulskiego w Rybkach Rybnik, gdyż nie czuję się do tego upoważniony nie będąc w żaden sposób formalnie związany z jego klubem. To jego stowarzyszenie, jego działalność. I może nie zdziwiłbym się, gdyby takie coś napisał jakiś kibic lub ktoś, kto nie do końca jest w temacie. Uważam, że jest wiele osób upoważnionych do oceny mojej pracy, a fakt, że kandydatura mojej osoby była zgłaszana przez kolejnych prezesów nie zdaje się potwierdzać teorii Skulskiego. To tyle w temacie mojej osoby.
Nawiązując do stwierdzenia Kolorza, chciałbym powrócić do osoby trenera Grabowskiego. Szkoda, ze nie ma go w Rybniku, bo rybnicki żużel wiele przez to stracił. Niestety trener nie wytrzymał tego "rybnickiego piekiełka". Ciągłe ataki w prasie autorstwa redaktora Rostafińskiego, krytyka w internecie, pretensje finalnie zrobiły swoje. Ile można wytrzymać? Był to człowiek orkiestra. Z przyjemnością podziwiałem jego profesjonalizm. Dzisiaj Pawlaszczyk, Mitko i reszta wychowanków Grabowskiego cieszy nas sukcesami.
Kolejny, który odszedł to Czesław Czernicki, gdyż buntowali się niepokorni zawodnicy, którzy winę swojej słabej dyspozycji upatrywali właśnie w osobie trenera. Co robią teraz obydwaj trenerzy, chyba jest dla wszystkich kibiców wiadome. Próby zdyscyplinowania poszczególnych zawodników kończyły się tak, jak podczas sławetnej konferencji prasowej po meczu z Grudziądzem. Całe szczęście nie ma już tych niepokornych. Jest teraz fajny team z Piotrem Świderskim na czele, który robi niesamowitą atmosferę w drużynie. Nie ma już tych, którzy sprawiali problemy pozasportowe. Jest porządek i atmosfera. Młodzi chłopcy mają od kogo brać przykład. Szkoda, że tych faktów nie potrafią zauważyć prasowi i internetowi znawcy żużla. Ale tak to już w Rybniku jest.
Niestety "rybnickie piekło" trwa i ciągle zbiera żniwa. Współpraca Rybek z RKM to swoisty przypadek. To rybnicki fenomen! Nie mam ochoty rozpisywać się w tym temacie, gdyż łatwo zauważyć pewne dziwne posunięcia. W Rybniku wszyscy mają setki pomysłów i tysiące pretensji. Na tym etapie jednak się wszystko kończy. Klub liczy obecnie kilkunastu członków, co dobitnie obrazuje chęć do dalszej współpracy. Kilka osób ze Stowarzyszenia Kibiców ROW złożyło wnioski o przyjęcie w poczet członków klubu, jednak pomimo pozytywnej odpowiedzi ze strony Zarządu RKM nikt ich więcej nie zobaczył. Smutne jest to, ze w Rybniku jest wielu takich, którzy cieszą się z niepowodzeń RKM. Bo jest to dla nich szansa, żeby znowu napisać, znowu obrazić. Cieszę się, że ostatnio znalazła się grupa chętnych kibiców do robienia opraw meczowych. Panowie powiedzieli, że nie interesuje ich polityka, tylko chcą kibicować Rekinom... Oby więcej takich przykładów i aby słowa Prezesa Kolorza stały się historią.