Bydgoszczanie byli skazywani na pożarcie w starciu z faworyzowanym zespołem z Częstochowy. Kibice przecierali jednak oczy ze zdumienia, gdy praktycznie od samego początku pojedynku, to przyjezdni nadawali ton wydarzeniom na torze. Niespodzianka wisiała w powietrzu aż do wyścigów nominowanych przed którymi Gryfy prowadziły 41:37. Dwie ostatnie gonitwy częstochowianie wygrali jednak 10:1 i w rezultacie goście musieli obejść się smakiem. - Pierwsze spotkanie ligowe, jak najbardziej zaliczamy do udanych. Szkoda tych dwóch ostatnich biegów. Chłopaki za bardzo się "podpalili" i to ich pogubiło. Moim zdaniem wszystko jest na dobrej drodze. Myślę, że tą stratę powinniśmy odrobić u siebie - uważa młodzieżowiec bydgoskiej ekipy, Mikołaj Curyło.
Pomimo kapryśnej aury, która długo i skutecznie krzyżowała plany wielu polskim klubom, wychowanek bydgoskiego zespołu ma już na swoim koncie sporą dawkę odbytych treningów. - Czuje się bardzo pewnie na motocyklu. W tym roku zacząłem jeździć dużo wcześniej od kolegów z drużyny. Miało to miejsce w Krsko. Odjechałem również trening w Grudziądzu i Gdańsku. Oprócz tego trenowałem jeszcze u nas w Bydgoszczy, a w sobotę mieliśmy pierwszy sparing. Myślę, że jestem wjechany w sezon i wszystko zmierza w dobrym kierunku - zapewnia Curyło.
20-latek na inaugurację ligowych zmagań w trzech startach wywalczył pięć oczek. Jego dorobek mógłby być bardziej okazalszy, ale w dziesiątej gonitwie po wygranym starcie nie zdołał obronić się przed zaciekle atakującymi Emilem Sajfutdinowem oraz Grigorijem Łagutą. - Niedosyt na pewno odczuwam w biegu, w którym wygrałem start z Emilem i Griszą Łagutą. Gdybym może bardziej pomyślał i wężej wszedł w drugi łuk, to może udałoby mi się dłużej utrzymać pozycje. Kto wie, może dowiózłbym trzy punkty do mety? Nieraz brakuje mi jeszcze trochę doświadczenia. Niemniej i tak jestem zadowolony.
Udanym występem na inaugurację ekipa z grodu nad Brdą zadała kłam opinii, że w tym sezonie Enea Ekstraligi będzie skazana na walkę o ligowy byt. Zdaniem Curyły, jego zespół dostarczy w tym sezonie jeszcze wielu emocji i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. - Mamy młody i ambitny skład. Będzie na pewno na co popatrzeć w tym sezonie - kończy Mikołaj Curyło.