Piotr Pawlicki zajął we wtorek trzecie w miejsce w półfinale Złotego Kasku. Jego radość z udanego występu mącił defekt w ostatnim wyścigu. - Tuż przed metą zaczęła zacierać się maszyna. Chwyciłem instynktownie za sprzęgło, dzięki czemu uniknąłem poważniejszej awarii - tłumaczył junior Unii. - Silnik nadaje się jednak do remontu. Szkoda, bo zamierzałem na nim startować w lidze. Jechałem jako obrońca tytułu pod pewną presją, ale mogę być zadowolony. Przed rokiem w półfinale tej imprezy zgromadziłem tyle samo punktów i zająłem podobną pozycję. Myślę, że to dobry prognostyk przed finałem, w którym chciałbym powalczyć o medal. Miejsce w eliminacjach nie odgrywa znaczącej roli, tu liczy się wyłącznie awans.
W opolskim turnieju o kolejności na mecie decydowało głównie wyjście spod taśmy. - To wynika ze specyfiki toru w Opolu, który jest łatwy technicznie i trudno na nim wyprzedzać - wyjaśniał 18-letni zawodnik. - Nad momentem startowym muszę jeszcze popracować. Dążę do perfekcji w tym elemencie, lecz do jeźdźców z Grand Prix czy Patryka Dudka trochę mi brakuje. Najważniejsze, że nawierzchnia była bezpieczna i nie sprawiała problemów. Cały i zdrowy wracam do domu i mogę przygotowywać się do ligowej inauguracji.
Leszczynianie na pierwsze starcie udają się do Tarnowa, gdzie w czwartek odbędzie się zaległy pojedynek trzeciej kolejki. W ubiegłą niedzielę zespoły zmierzyły się w test-meczu w Lesznie i lepsi okazali się tarnowianie. - To dla nas bardzo, bardzo istotne spotkanie - podkreśla Pawlicki. - Jedziemy optymistycznie nastawieni. W niedzielę zwyciężyli rywale, ale każdy mecz i tor jest inny, dlatego chcemy walczyć o dobry rezultat. W sparingach jako drużyna nie spisywaliśmy się najlepiej, ale mam nadzieję, że wyniki spotkań kontrolnych nie oddadzą tego, co zdarzy się w sezonie. Mamy naprawdę świetnych jeźdźców: jest mój brat Przemek, Fredka Lindgren, Kenneth Bjerre, Grzesiu Zengota czy Tobiasz Musielak. Atmosfera jest bardzo fajna, bo z zawodnikami, zwłaszcza z Przemkiem czy Grześkiem, znamy się od dawna.
- Trudno ocenić, czy mamy silniejszy skład niż przed rokiem - dodaje reprezentant Polski. - Każdemu może trafić się sezon konia i wtedy papierowe założenia nie znajdą odzwierciedlenia w rzeczywistości. Co prawda odszedł Jarosław Hampel, lecz trzeba pamiętać, że przez większą część poprzednich rozgrywek musieliśmy sobie radzić bez niego. Mimo jego absencji potrafiliśmy wygrywać nawet z teoretycznie lepszymi od nas. W miejsce Jarka przyszli Lindgren i Bjerre. Na razie wyciągamy wnioski tylko z sparingów, które nie muszą być miarodajne. Nie można powiedzieć, że jesteśmy słabi. Myślę, że potencjał i naszą realną siłę będziemy mogli ocenić dopiero po pierwszej kolejce. Przedsezonowe mecze nie wskazują na nas jako głównych faworytów do złota, jednak wierzę, że wszyscy dopasujemy silniki i będziemy zwyciężać. Ważne, żeby nie przegrywać u siebie.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie nowy fanpage na Facebooku. Zapraszamy!