Akcją zainteresowała się też stacja Eurosport, która zadeklarowała, że pokaże widowisko kibicom w 74 krajach. Speedway miał powstać z kolan i ruszyć na podbój starego kontynentu. Niestety nikt nie przewidział, że w ostatniej chwili, za pięć dwunasta, z listy uczestników imprezy wykreślony zostanie Scott Nicholls. Co to za impreza bez Nichollsa? Czy ktoś będzie chciał teraz na to patrzeć? To tak jakby organizować piłkarski mundial bez Brazylii, tak jakby z olimpijskiego finału biegu na 100 metrów wyrzucić Usiana Bolta, jakby z wyścigów Formuły 1 wycofać team Ferrari, więcej nawet, to tak jakby na ostatnie konklawe nie dotarł Jorge Bergolio. Przewiduję teraz rychły upadek inicjatywy tworzonej z tak wielkim entuzjazmem. Lada chwila plecami odwrócą się sponsorzy, bo co to dla nich za interes wspierać zawody, w których nie wystartuje Scott Nicholls, zrezygnują też Golloby i inne Jonssony, bo co to za radość zostać Mistrzem Europy, kiedy w drodze po tytuł nie można się zmierzyć ze Scottem Nichollsem?
Wyspiarze od zawsze mieli imperialne zapędy, w kronikach można wyczytać, że kiedyś brytyjskiej koronie kłaniało się pół świata, ale teraz chyba trochę przesadzili. Tamtejsza federacja żużlowa, do spółki z BSI, naprawdę wierzą, że są słońcem dla żużlowej ziemi i bez ich światła speedway popadnie w czeluści otchłanie. Skrajna wręcz megalomania pchnęła Brytyjczyków do przekonania, że wycofanie angielskich żużlowców z Mistrzostw Europy doprowadzi tę imprezę do ruiny, zapewniając organizatorom cyklu Grand Prix panowanie bezbrzeżne. Londyn chyba nie zauważył, że z centrum żużlowego świata już dawno przeniósł się na peryferie i dzisiaj jego pohukiwania jawią się jako warczenie bezzębnego jamnika w schronisku dla bezdomnych psów. To tak jakby piłkarska federacja San Marino groziła prezesowi FIFA, że jeżeli ten nie spełni jej postulatów, to San Marino zrezygnuje ze startu w eliminacjach do Mistrzostw Świata, a na dodatek do bojkotu imprezy przekona jeszcze Liechtenstein.
Nie dość, że wyspiarze wojują w głupiej sprawie, to jeszcze strzelają z zabawkowych pistoletów. To niewiarygodne, ale szef BSI jest przekonany o tym, że jeżeli nie przyzna Sławomirowi Kryjomowi zaproszenia na turnieje Grand Prix, to dyrektor Mistrzostw Europy zrezygnuje ze swojego stanowiska, a cała jego impreza rozpadnie się jak domek z kart. Paul Bellamy wierzy, że Kryjom bez jego zaproszenia Grand Prix nie zobaczy, mało tego, nie pozna jego wyników, przez co nie będzie wiedział w jego formie są jego chłopaki: Holder, Ward i Gollob. A jak nie będzie wiedział co oni prezentują, to Unibax zacznie przegrywać, a jak zacznie przegrywać to na pewno z Ekstraligi spadnie, a jak spadnie… to chyba dla Kryjoma i tak dobrze, bo na torach pierwszoligowych Tomasz Gollob wreszcie będzie mógł się pościgać ze Scottem Nichollsem.
Michał Korościel - Dziennikarz RADIA ZET i SportoweFakty.pl
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!