Dawid Lampart (PGE Marma Rzeszów): Nie wiem co zawiodło. Pierwsze dwa biegi jechałem na motorze, na którym jechałem na piątkowym sparingu z Lublinem, wszystko było wtedy ok. Nic nie ruszaliśmy, wszystko zostawiliśmy, a dzisiaj była w moim wykonaniu totalna klapa. Tor jest całkiem inny, ale to komisarz toru przygotowuje go na zawody i musieliśmy dostosować się do jego decyzji. Na swój trzeci bieg wziąłem kolejny motor, było nieco lepiej, ale i tak słabo. Tor był twardy i przez to nie mogłem wyjść też spod taśmy. Wypada mi tylko przeprosić kibiców za taką zdobycz punktową.
Jurica Pavlic (PGE Marma Rzeszów): Głupio się tłumaczyć, ale mocno na naszą niekorzyść zmienił się tor. Komisarz toru nakazał go ubijać przed spotkaniem i był całkiem inny niż ten, który był na treningu. Dla każdego był jednak taki sam i nie ma co narzekać. Oprócz tego jednego biegu, kiedy przywiozłem trójkę, nie mogłem nic dopasować. Jak wyszedłem dobrze spod taśmy to na trasie byłem wolny; za chwilę znowu słabo wystartowałem i przeciwnicy odjeżdżali. Być może za bardzo chciałem, bo nie ukrywam, że marzyłem o pokazaniu się rzeszowskiej publiczności z jak najlepszej strony. Nie pozostaje nam teraz nic innego jak ostro wziąć się za treningi i więcej trenować na twardych torach.
Dariusz Śledź (trener PGE Marmy Rzeszów): Będziemy musieli dopasować się po prostu do twardych torów. Musimy dalej trenować, by jak najszybciej móc dopasować sprzęt do tego typu torów, bo mam wrażenie, że będzie ich coraz więcej i będziemy je spotykać coraz częściej. Jura (Jurica Pavlic dop. red) dzisiaj mocno się męczył. Wiemy, że ma duży potencjał i jeszcze go pokaże. Grzesiek Walasek jechał na tych samych ustawieniach co na piątkowym treningu, kiedy tor był niewiele bardziej przyczepniejszy i poza jednym biegiem pojechał bardzo dobrze. Co do Dawida Lamparta - on bardzo chce, chyba, aż za bardzo się nakręca. W życiu bowiem, jak się czegoś za bardzo chce, to nie wychodzi. Dawid musi trochę wyluzować i wtedy będzie ok. Nie należy go skreślać.
Rafał Malczewski (Dospel Włókniarz Częstochowa): Szczerze powiem, że baliśmy się tego meczu w Rzeszowie. Wiedzieliśmy, że po meczu w Gorzowie Wlkp. będą chcieli wygrać u siebie. Jak już przyjechaliśmy na miejsce i zobaczyliśmy tor, to praktycznie przed meczem wiedzieliśmy, że wygramy (uśmiech dop. red.), bo tak naprawdę zrobili tor pod nas i się udało. Nie można zapominać, że tor jest przecież taki sam dla wszystkich i na starcie każdy ma równe szanse. Mamy mocny skład. Doszło do nas paru chłopaków i ciągną ten skład i wyniki za ręce, za nogi, za wszystko co się da. Każdy sobie pomaga, bardziej doświadczeni zawodnicy dają nam wskazówki. Jest team spirit.
Rafał Szombierski (Dospel Włókniarz Częstochowa): Bardzo się cieszę z mojego występu. Udało się wygrać i to jest najważniejsze. Każdy z zawodników dołożył swoją cegiełkę do tego zwycięstwa i dlatego możemy cieszyć się z dwóch punktów. Jeśli chodzi o moją postawę, to tak naprawdę jechałem na jednym motocyklu, który spasował od początku zawodów. Nie da się ukryć, że ten tor też nam spasował. Wierzę, że teraz już będzie tylko lepiej z moją jazdą i w kolejnych meczach również będę punktował.
Jarosław Dymek (menadżer Dospelu Włókniarz Częstochowa): Chcieliśmy stworzyć dobry, silny zespół i to pokazaliśmy w dwóch pierwszych meczach tegorocznego sezonu. Jeśli dalej tak by było, wówczas każdy z nas będzie mega szczęśliwy, a ja chyba najbardziej. Na razie jest jeszcze za wcześnie na jakieś przewidywania i nie ma co chwalić dnia przed zachodem słońca. Rafał Szombierski doskonale wie, jaką ma rolę w drużynie i wie również, że ma w nas wszystkich wsparcie. Dzisiaj pokazał się ze świetnej strony, jechał jak natchniony. Tego chłopaka stać naprawdę na bardzo dużo i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Jedziemy dalej i jedno mogę zagwarantować - tam gdzie wystartują "Lwy", tam będą emocje.
CO BĘDZIE NASTĘPNE ? MOŻE ODGÓRNY NAKAZ WYLEWANIA BETONU NA TOR PRZED KAŻDYM MECZEM? TAK ZASTANAWIAM SIĘ CZY LEPIEJ Czytaj całość