Spotkanie ligowe w pierwszej stolicy Polski od samego początku było niezwykle wyrównane. Przed ostatnią odsłoną dnia na tablicy świetlnej widniało 43:41 dla żużlowców PGE Marmy Rzeszów. W wyścigu 15. przez trzy okrążenia miejscowi jechali na 4:2 (co dawałoby końcowy remis w meczu), ale na czwartym kółku błąd na wyjściu z drugiego łuku popełnił przewodzący w stawce Sebastian Ułamek. Natychmiast wykorzystał to jadący tuż za nim kapitan rzeszowian - Rafał Okoniewski, który wygrał bieg i dał swojej drużynie cenne wyjazdowe zwycięstwo.
- Liczyłem i cisnąłem do samego końca. Wiedziałem, że musi być 3:3. Wchodząc w łuki kombinowałem, raz szerzej, raz wężej. Akurat w momencie kiedy wyprzedziłem Sebastiana (Ułamka) to wchodziłem za niego, bo chciałem próbować atakować po zewnętrznej, aczkolwiek zauważyłem kątem oka, że Sebastiana wyrywa. Przyciąłem i wyjechałem mu przed koło. Później nie oddałem już tego zwycięstwa. Gratulacje należą się całej drużynie. Bardzo się cieszymy, bo to zwycięstwo było nam potrzebne - powiedział Polskiemu Radiu Rzeszów Rafał Okoniewski, który tuż po ostatniej odsłonie dnia wylądował na rękach swoich kolegów z zespołu.
- Dobrze mi się jeździ w Gnieźnie. Od początku nie było łatwo, ciężko było się dopasować. Przeciwnik również był bardzo wymagający, praktycznie co bieg mieliśmy walkę do ostatnich metrów. Byliśmy dzisiaj troszeczkę lepsi, ale myślę, że gospodarze również zasługiwali na wygraną, bo walczyli bardzo dzielnie - dodał na konferencji prasowej 33-letni żużlowiec.
Zawodnicy PGE Marmy odnieśli już drugie w tym roku wyjazdowe spotkanie. Na inaugurację dość niespodziewanie okazali się lepsi od gorzowskiej Stali. Dodajmy jednak, że przed własną publicznością doznali porażki z Dospel Włókniarzem Częstochowa. Najbliższy mecz ligowy rzeszowianie odjadą na własnym torze, a ich przeciwnikiem będzie Unia Tarnów. Po trzech meczach Żurawie plasują się na wysokim czwartym miejscu w tabeli.
Sroroka raczej nie będzie bo go nie stać Czytaj całość