Leszczynianie wykorzystali fakt, że częstochowianie wystąpili w niezwykle okrojonym składzie bez Michaela Jepsena Jensena oraz Emila Sajfutdinowa, który przeżywa rodzinną tragedię. Goście od samego początku wypracowali sobie bezpieczną przewagę i kontrolowali przebieg spotkania. W początkowej fazie pojedynku klasą dla siebie był Kenneth Bjerre. Duńczyk w cuglach wygrał dwa pierwsze swoje wyścigi, ale później wyraźnie zeszło z niego powietrze. Przyczyną takiego stanu rzeczy były problemy sprzętowe. - Dobrze, że udało się odnieść zwycięstwo naszemu zespołowi. Ja miałem z kolei spore problemy ze sprzętem. Po trzech biegach mój motocykl praktycznie stanął i przestał dobrze jechać. Zdobyłem tylko siedem punktów i nie jest to dla mnie najlepszy rezultat - przyznaje niepocieszony w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Filigranowy Duńczyk jeszcze rok temu startował w barwach Lwów i niedzielne spotkanie było dla niego swoistym powrotem na "stare śmieci". Niespełna 29-letni zawodnik otwarcie przyznaje, że częstochowscy włodarze nie byli zainteresowani jego dalszymi usługami. - Mam teraz nowy klub. W Częstochowie po prostu mnie nie chciano. Trafiłem do Leszna i jestem tutaj szczęśliwy - zapewnia zawodnik.
Byki w ciągu dwóch dni zainkasowały cztery punkty. W sobotę Fogo Unia zwyciężyła w Gorzowie, a weekendowy maraton przypieczętowała wygraną pod Jasną Górą. Zdaniem Bjerre, to dobry prognostyk na kolejne spotkania. - Sezon jest długi i jeszcze wiele przed nami. To na pewno dwa ważne zwycięstwa dla nas. Dopisujemy cenne punkty do tabeli i to jest najważniejsze - kończy Kenneth Bjerre.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!