Piotr Protasiewicz: Limit pecha wyczerpany

Niedzielne spotkanie Stelmet Falubazu z Unibaxem Toruń zakończyło się porażką drużyny z Grodu Bachusa. Jak ocenił je kapitan gospodarzy - Piotr Protasiewicz?

- Defekty, upadki, wykluczenia, taśma. Do tego straciliśmy AJ`a. Można by obdzielić tym pechem kilka kolejek ligowych. Mam nadzieję, że wyczerpaliśmy już limit pecha, ja również, bo co mecz to albo defekt albo upadek albo jakieś inne problemy. Wierzę mocno, że mój czas w końcu nadejdzie, bo odjechaliśmy trzy kolejki. W zeszłym roku też po trzech meczach coś zaskoczyło, więc wierzę, że idziemy tym samym tokiem - powiedział po niedzielnym pojedynku kapitan Stelmetu Falubazu Zielona Góra.

Wynik meczu w Zielonej Górze rozstrzygnął się dopiero w ostatniej gonitwie dnia. Na linii startu stanęli: Jarosław Hampel, Darcy Ward, Tomasz Gollob i Piotr Protasiewicz. Napięcia nie wytrzymał "Mały", który dotknął taśmy i został wykluczony z powtórki, a w niej miejsce uczestnika cyklu Grand Prix zajął Kamil Adamczewski. Decydujący wyścig lepiej rozegrali torunianie, którzy po podwójnym zwycięstwie zapewnili sobie wygraną w całym meczu. - Po taśmie Jarka pokrzyżowały nam się plany. Dostałem trochę mniej korzystne pole startowe. Wszystko było robione pod to, aby Jarek wystrzelił i pojechał po trzy punkty, bo to było ważne. Nie udało się nam jednak tego planu zrealizować. Jak zostałem sam, więc trzeba było czekać co pokaże pierwszy łuk. Nie wygrałem startu, aby móc założyć rywali. Wyszliśmy spod taśmy w miarę równo, potem miałem trochę szczęścia, bo Ward popełnił błąd i można było to wykorzystać. Jednak byłem pół metra za daleko żeby się "wcisnąć" w drugim łuku. Potem już stawka się rozjechała, rywale pojechali parą i ciężko było mi cokolwiek zrobić - wyjaśnił "PePe".

Trener Rafał Dobrucki stwierdził, że zawodnik ma szybkie motory, ale jeszcze do końca nie potrafi się z nimi zgrać. - To nie jest tak do końca. W tym pojedynku układało się bardzo pechowo. Defekty, upadki – to wybiło dodatkowo z rytmu. Ciężko pracujemy w teamie i to nie jest tak, że totalnie nic nie jedzie. Po prostu brakuje tej kropki nad "i". Mam nadzieję, że wraz ze szczęściem, którego mi troszeczkę brakuje, przyjdzie to wszystko - odpowiedział żużlowiec. Jak Protasiewicz ocenił sytuację z biegu z Chrisem Holderem? - Wyszliśmy w miarę równo. Chris chciał mnie zamknąć, ja znowu nie byłem tak z tyłu żeby odpuścić i gdzieś tam sczepiły się nasze motory. Chrisowi spadł chyba w efekcie łańcuch. Do końca nie wiem, bo tego nie śledziłem. Sędzia ocenił, że jechałem swoim torem jazdy. Chris chyba zbyt szybko zmienił tor i to spowodowało to, że spadł mu łańcuch - stwierdził.

Holder ostatecznie został ukarany żółtą kartkę za to, że zwlekał ze sprowadzeniem z toru motocykla. Czy to było celowe działanie? - Nie wiem czy to było celowe działanie czy nie. Nie mnie to oceniać. Sędzia sprawuje tu władzę i jemu bym to zostawił. Zdaniem Piotra Protasiewicza przegrana Stelmetu Falubazu po tak ciężkiej walce nie powinna przynieść ujmy zespołowi. - No tak. Wystarczy spojrzeć w program i zobaczyć jak to wszystko się układało. Upadki, defekty, wykluczenia itp. Drugą część zawodów odjechaliśmy bez Jonssona. Trudno chyba byłoby sobie taki scenariusz ułożyć samemu. Cóż więcej - mam nadzieję, że limit pecha wyczerpaliśmy.

W najbliższą niedzielę ekipę Stelmetu Falubazu czeka mecz wyjazdowy we Wrocławiu. Drużyna Betard Sparty wydaje się być silnym przeciwnikiem. - No tak, szczególnie na własnym obiekcie. Mają w składzie rewelacyjnego w tym roku Taia Woffindena. We wszystkich rozgrywkach idzie mu rewelacyjnie. Dodatkowo na swoim torze każdy jedzie lepiej niż na wyjeździe. Są na swoim owalu naprawdę mocną drużyną - zakończył.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Niedzielne zawody obfitowały w upadki. Jednym z zawodników, który zapoznał się z nawierzchnią był m.in. Piotr Protasiewicz
Niedzielne zawody obfitowały w upadki. Jednym z zawodników, który zapoznał się z nawierzchnią był m.in. Piotr Protasiewicz
Źródło artykułu: