Hans Andersen wystąpi w czwartek w Swindon

Sporo zamieszania wzbudził występ Hansa Andersena w środowym półfinale Indywidualnych Mistrzostw Europy w Debreczynie. Duńczyk przez te zawody opuścił mecz swojego klubu w Elite League.

W środę Rudziki mierzyły się na wyjeździe z King's Lynn Stars, a brytyjska federacja nie pozwoliła ekipie Aluna Rossitera zastosować w miejsce Andersena przepisu o zastępstwie zawodnika. Za byłego uczestnika cyklu Grand Prix ostatecznie pojechał Lewis Blackbird, który w trzech wyścigach nie zdobył ani jednego punktu.

Warto wspomnieć, że brytyjska federacja wcześniej skutecznie uniemożliwiła start w IME Scottowi Nichollsowi, który miał wystąpić w pierwszym półfinale w Czerwonogradzie. Organizatorem Speedway European Championships jest polska firma One Sport Marketing. Z tym faktem ciężko jest pogodzić się m.in. organizatorowi cyklu Grand Prix, firmie BSI. Zamieszanie wobec Nichollsa i Andersena pokazuje, że również BSPA nie popiera OSM.

Zaraz po zawodach w Debreczynie, w których "Ugly Duck" zajął trzecią pozycję, jeden z żużlowych menedżerów poinformował, iż brytyjska federacja po tym jak nie pozwoliła zastosować za Hansa Andersena zastępstwa zawodnika, zawiesi go na 28 dni. Ostatecznie jednak do tego nie dojdzie. Oficjalna strona Swindon Robins poinformowała, że Duńczyk nie będzie zawieszony i że w czwartek wystąpi na Abbey Stadium w rewanżowym starciu z Gwiazdami.

Zażenowania całą sytuacją nie ukrywa Andersen, który za pośrednictwem twittera przyznał, że miał wpisany start w IME jeszcze zanim w ogóle parafował umowę ze Swindon Robins, o czym zresztą kilkakrotnie informował działaczy. W dodatku gdyby eliminacje IME odbywały się w innym terminie, prawdopodobnie i tak nie pojechałby w spotkaniu Rudzików, bowiem priorytetem w jego wypadku są starty w ojczyźnie, a w środę swoje spotkanie rozgrywała jego drużyna z Fjelsted.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Źródło artykułu: