Obie drużyny przystąpiły do spotkania osłabiono. PGE Marma Rzeszów musiała radzić sobie bez Nickiego Pedersena, który dzień wcześniej złamał rękę podczas szwedzkiej rundy Grand Prix. Tarnowianie zaś nie mogli skorzystać z usług Leona Madsena, który także zaliczył upadek w ligowym spotkaniu w Danii. Wydawało się, że rzeszowianie za Pedersena zastosują opcję "zastępstwa zawodnika", jednak tego nie uczynili. - Kontaktowaliśmy się z Nickimi i powiedział, że za dwa tygodnie chce pojechać w Pradze w Grand Prix. Jeśli zastosowalibyśmy ZZ-tkę, wówczas Nicki nie może wystartować przez kolejne 15 dni od dnia zawodów i nie mógłby pojechać do Pragi. Postanowiliśmy zatem dać szansę Dennisowi Anderssonowi - wyjaśniała po meczu Marta Półtorak, prezes Speedway Stal Rzeszów S.A. Dla Szweda był to debiut, którego jak się później okazało nie będzie mile wspominał. Madsena zaś zastąpił Jakub Jamróg, także debiutujący w tegorocznych rozgrywkach.
Spotkanie mocnym akcentem rozpoczęli tarnowianie, którzy podwójnie zwyciężyli w pierwszym biegu. Para Maciej Janowski - Artiom Łaguta znakomicie wyszła spod taśmy i nie oddała prowadzenia do samego końca. Jednak po wygranej Grzegorza Walaska w czwartym biegu i świetnej jeździe Łukasza Sówki, który wyprzedził na drugim okrążeniu Janusza Kołodzieja, to rzeszowianie wyszli na prowadzenie 15:9. Riposta tarnowian była bardzo szybka, bowiem w kolejnym stracie, ponownie para Janowski - Łaguta fenomenalnie wystartowała, by podwójnie zwyciężyć i zniwelować straty.
Rosjanin prezentował się tego dnia genialnie. Bardzo dobrze wyczuwał moment startowy, jednak gdy w jednym z biegów nieco zaspał, wówczas szybko nadrobił to na trasie. - Nie spodziewałem się takiego występu, ale jest z niego bardzo zadowolony. W tamtym roku miałem w Rzeszowie te same motocykle i pojechałem słabo. Teraz natomiast wyszło świetnie. To nie tylko moja zasługa, bo świetnie pojechali też koledzy - mówił po spotkaniu ojciec sukcesu.
Po jedenastym biegu na tablicy wyników widniał remis 33:33, jednak w kolejnej odsłonie tarnowianie odskoczyli na cztery punkty i jak się później okazało, prowadzenia nie oddali do końca meczu. W ostatnim z biegów jeszcze je powiększyli, by w końcowym rozrachunku zwyciężyć 49:41. Rzeszowianie musieli uznać wyższość swoich rywali, którzy byli po prostu od nich lepsi. Ponownie zawiódł Dawid Lampart, który wciąż nie może spasować się z rzeszowskim torem. Nie jest jednak sam, bowiem taki problem ma również Rafał Okoniewski. - Na chwilę obecną wygląda to naprawdę bardzo słabo. Poza ostatnim z moich biegów nie jestem z siebie zadowolony, bo jak mogę być skoro przegrywamy, a ja się męczę i robię siedem punktów. Nie mogę dopasować sprzętu do tego toru. Na innym trenujemy, inny jest na zawodach. Nie winię tutaj komisarza, bo było w porządku. Nie możemy przegrywać na własnym torze drugi raz z rzędu - mówił nieco załamany "Okoń".
Słaby debiut zaliczył Dennis Andersson. Szwed nie startował jednak na swoim sprzęcie, gdyż nie zdążył go ściągnąć ze Szwecji. Motocykli użyczył mu Grzegorz Walasek, który był najjaśniejszą postacią Żurawi. Kroku dotrzymywał mu Jurica Pavlic, jednak oni również nie ustrzegli się błędów, jak choćby te w piętnastym biegu. Kluczem do zwycięstwa Jaskółek okazała się równa postawa czterech zawodników. Artiom Łaguta wręcz płynął po torze, a wielu kibiców zastanawiało się w czym leży taka metamorfoza Rosjanina w porównaniu do ubiegłego roku. - To zasługa zarówno moja, jak i trenera Marka Cieślaka, ale przede wszystkim moich mechaników i tunerów, którzy zajmują się motocyklami - wyjaśniał młodszy z braci Łaguta.
Świetnie spisał się także Maciej Janowski. - Lubię ten tor, lubię na nim jeździć i dzisiaj wyglądało to całkiem nieźle - mówił "Magic", który wywalczył w Rzeszowie 11 punktów i 2 bonusy. Odrodził się Martin Vaculik, który w dotychczasowych trzech ligowych meczach zdobył w sumie mniej punktów, aniżeli w pojedynku derbowym. Mimo uzyskania 9 "oczek" wraz z bonusem ze swojej postawy nie był zadowolony Janusz Kołodziej. - Brakuje mi jazdy, brakuje czegoś w sprzęcie - kręcił głową "Koldi".
- Dzisiaj Łaguta odjechał mecz życia i poprowadził drużynę do zwycięstwa. Trzeba jednak pamiętać, że sukces zawdzięczamy równej postawie całej drużyny - stwierdził trener Unii Tarnów, Marek Cieślak. Po drugiej stronie barykady miny nie były wesołe. - Nie wiem co się dzieje. Nie możemy spasować się z własnym torem, co dotychczas było naszym atutem. Męczy się Dawid Lampart, męczy się Rafał Okoniewski, nie wygląda to dobrze - relacjonował Dariusz Śledź, coach rzeszowian.
Nie da się ukryć, że tego dnia tarnowianie byli po prostu lepsi. Nie można tłumaczyć przegranej absencją Nicki Pedersena, bowiem tarnowianie także byli osłabieni. Wydaje się, że problem Żurawi tkwi właśnie w dopasowaniu sprzętu do wymogów torowych. Jaskółki natomiast pokazały, że w tym roku mogą jeszcze wiele zdziałać i powoli wychodzą z kryzysu, który dopadł ich na początku sezonu. 69. Derby Południa przeszły do historii. Żużlowych mijanek było w nich jak na lekarstwo, bowiem kolejność na mecie była zwykle taka jak po wyjściu spod taśmy. Przez większą część spotkania z toru wiało nudą. PGE Marma mocno nadwyrężyła zaufanie swoich kibiców, zaś tarnowska Unia pokazała, że w tym roku będzie groźna dla każdego.
Punktacja
Unia Tarnów - 49
1. Maciej Janowski - 11+2 (2*,3,1,3,2*)
2. Artiom Łaguta - 14+1 (3,2*,3,3,3)
3. Jakub Jamróg - 1+1 (0,1*,-,0)
4. Martin Vaculik - 9+1 (1,2,3,1*,2)
5. Janusz Kołodziej - 9+1 (1,3,2,2,1*)
6. Kacper Gomólski - 5+1 (2,1,0,2*)
7. Mateusz Borowicz- 0 (0,0,0)
PGE Marma Rzeszów - 41
9. Dennis Andersson - 3+1 (0,2,1*,0)
10. Dawid Lampart - 4+1 (1,0,2,1*,-)
11. Rafał Okoniewski - 7+1 (2*,0,1,1,3)
12. Jurica Pavlic- 10 (3,1,3,3,0)
13. Grzegorz Walasek - 11 (3,3,2,2,1)
14. Łukasz Kret - 1 (1,0,0)
15. Łukasz Sówka - 5+1 (3,2*,0,0)
Bieg po biegu:
1.
(67,19) Łaguta, Janowski, Lampart, Andersson 1:5
2. (67,34) Sówka, Gomólski, Kret, Borowicz 4:2 (5:7)
3. (66,76) Pavlic, Okoniewski, Vaculik, Jamróg 5:1 (10:8)
4. (66,87) Walasek, Sówka, Kołodziej, Borowicz 5:1 (15:9)
5. (67,31) Janowski, Łaguta, Pavlic, Okoniewski 1:5 (16:14)
6. (66,53) Walasek, Vaculik, Jamróg, Kret 3:3 (19:17)
7. (67,03) Kołodziej, Andersson, Gomólski, Lampart 2:4 (21:21)
8. (66,85) Łaguta, Walasek, Janowski, Sówka 2:4 (23:25)
9. (67,60) Vaculik, Lampart, Andersson, Gomólski 3:3 (26:28)
10. (66,70) Pavlic, Kołodziej, Okoniewski, Borowicz 4:2 (30:30)
11. (66,98) Łaguta, Walasek, Lampart, Jamróg 3:3 (33:33)
12. (67,88) Janowski, Gomólski, Okoniewski, Kret 1:5 (34:38)
13. (66,80) Pavlic, Kołodziej, Vaculik, Andersson 3:3 (37:41)
14. (67,84) Okoniewski, Vaculik, Kołodziej, Sówka 3:3 (40:44)
15. (67,42) Łaguta, Janowski, Walasek, Pavlic 1:5 (41:49)
NCD
uzyskał w 6 biegu Grzegorz Walasek - 66,53 sek.
Startowano według II zestawu
Sędzia: Wojciech Grodzki (Opole)
Komisarz toru: Krzysztof Gałańdziuk (Wrocław)
Widzów: ok. 13 tysięcy (w tym ok. 350 osób z Tarnowa)