Ryan Fisher - jest zdaniem prezesa Dariusza Cieślaka - jednym z nielicznych żużlowców Kolejarza Rawag Rawicz, którzy prezentują pierwszoligowy poziom. Amerykanin nie zawiódł w meczu w Ostrowie, gdzie zdobył 9 punktów w sześciu startach, ale jak przyznał w rozmowie ze SportoweFakty.pl, nie jest do końca zadowolony z występu. - Moja jazda to była sinusoida. Jeden wyścig dobry, drugi zły. Raz w górę, raz w dół. Tak bym podsumował mój występ w piątkowym meczu w Ostrowie - powiedział po zawodach doświadczony żużlowiec.
Kolejarz Rawag Rawicz w Ostrowie poniósł czwartą porażkę w tym sezonie. - Nie jest dobrze, bo przegrywamy mecz za meczem. Koniecznie musimy wygrać u siebie w niedzielę z Orłem Łódź. Wierzę, że nam się to uda. Duch w drużynie nie może zgasnąć. Musi być tylko lepiej - przyznał Ryan Fisher.
Uczestnicy derbów Wielkopolski chwalili przygotowanie ostrowskiego toru, który po raz kolejny - pomimo tego, że był twardy - nadawał się do walki. - Przygotowanie toru było bardzo dobre. Można było się naprawdę fajnie ścigać. Myślę, że kibicom podobały się zawody. W kilku wyścigach sporo się działo. Obyło się bez wypadków. Można było wyprzedzać zarówno po zewnętrznej jak i wewnętrznej części toru - dodał Amerykanin.
Fisher ściga się oczywiście nie tylko w Polsce, ale przede wszystkim w Wielkiej Brytanii. Amerykanin przyznaje jednak, że bardziej lubi jeździć na polskich, długich obiektach. - Czuję się lepiej na polskich torach. Tutaj dużą rolę odgrywa sprzęt. Trzeba mieć piekielnie szybkie silniki. Mam dobrego mechanika, który dba o mój sprzęt, dzięki czemu mogę z powodzeniem ścigać się w polskiej lidze. Żeby tylko jeszcze mój zespół w końcu zaczął wygrywać - zakończył nasz rozmówca.