Ostatnie dwa mecze Włókniarz pojechał w okrojonym składzie. W niedzielę pierwszy raz od miesiąca przystąpi do spotkania w najmocniejszym zestawieniu. Biało-zieloni potrzebują zwycięstwa. - Oczywiście liczę na wygraną. Może nie tak wysoką, jak Falubazu w Gnieźnie podczas inauguracji, ale na pewno chcemy zacząć wygrywać. Na naszym koncie są dwie porażki i dwa zwycięstwa. Potrzebujemy punktów do tabeli. Choć znamy siłę kompletnej drużyny Dospel Włókniarza Częstochowa, która jest w stanie pokonać każdego przeciwnika, to wszyscy, zawodnicy, zarząd, właściciele, sponsorzy, kibice, czulibyśmy się lepiej widząc Lwy pnące się w górne rejony tabeli. Do tego niezbędne będzie zwycięstwo nad Lechmą Startem Gniezno. Jest to niełatwy przeciwnik, ale w Ekstralidze w ogóle takich nie ma - powiedział dla portalu SportoweFakty.pl prezes Dospel Włókniarza Częstochowa, Paweł Mizgalski.
Sternik częstochowskiego klubu z dużym szacunkiem wypowiedział się na temat drużyny gnieźnieńskiego Startu, wyszczególniając jej czołowych reprezentantów. - Czasami o końcowym wyniku decyduje dyspozycja dnia danego zawodnika. To, że Antonio Lindbaeck miał dobre występy w Grand Prix, a na drugi dzień niekoniecznie udane w lidze, nie oznacza, że w Częstochowie nie pojedzie dobrze na torze, który przecież zna i lubi. Matej Zagar jest w gazie w cyklu Grand Prix i w lidze. Na pewno będzie bardzo wymagającym przeciwnikiem dla zawodników Włókniarza. Sebastian Ułamek z kolei zapewne najbardziej mobilizuje się na mecze w Częstochowie, by pokazać się kibicom, sponsorom i działaczom z dobrej strony w swoim rodzinnym mieście. Sądzę, że da z siebie wszystko. Każdego rywala trzeba szanować i mieć się na baczności. My traktujemy poważnie wszystkich przeciwników - skomentował.
Ostatni mecz przy Olsztyńskiej Lwy rozegrały 28 kwietnia. Fani częstochowskiego Włókniarza zdążyli zatęsknić za żużlem w ligowym wydaniu na własnych włościach. - Gorąco wierzymy, że w osiągnięciu zwycięstwa bardzo mocno wspomogą nas nasi wspaniali kibice, którzy bardzo licznie zapełniają trybuny SGP Areny Częstochowa - stwierdził Mizgalski, który przypomniał, że do ścigania w Ekstralidze wraca Emil Sajfutdinow. - Będzie to pierwsze spotkanie po dłuższej przerwie dla Emila Sajfutdinowa w barwach Włókniarza. Mamy nadzieję, że częstochowscy kibice ponownie nas nie zawiodą.
W najbliższym czasie biało-zielonych czekają 4 spotkania - w niedzielę z Lechmą Startem, za tydzień we Wrocławiu, 30 maja u siebie ze Stalą Gorzów, a kilka dni później rewanż z Betard Spartą. Jeśli Lwy chcą liczyć się w walce o najwyższe trofea, w wymienionych konfrontacjach nie powinna powinąć im się noga. Paweł Mizgalski spodziewa się, że najbardziej wymagający będzie mecz na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu.
- Mówiąc wprost, niedzielny mecz z Gnieznem trzeba wygrać. Moim zdaniem naszym handicapem mogłoby być zwycięstwo za tydzień we Wrocławiu. Tam już swoje punkty zgubiły drużyny z Tarnowa i Zielonej Góry. Gdyby udało się nam wywieźć dwa punkty ze stolicy Dolnego Śląska, mielibyśmy psychologiczną i punktową przewagę nad przeciwnikami. Spodziewam się jednak sporego oporu, nawet podczas rewanżu z Betard Spartą Wrocław w Częstochowie. Wrocławianie pięknie walczyli ostatnio w Rzeszowie. Na pewno gradką dla naszych kibiców będą pojedynki Taia Woffindena z Emilem Sajfutdinowem. Woffindena wszyscy w Częstochowie dobrze pamiętają, szanują go i bardzo lubią. Wracając, zdecydowanie w najbliższych pojedynkach warto byłoby przywieźć komplet punktów, ale przede wszystkim wygrać w niedzielę ze Startem Gniezno i zwyciężyć we Wrocławiu. Wtedy moglibyśmy mówić o odrobieniu części strat poniesionych u siebie w wyniku porażki z Fogo Unią Leszno - zakończył prezes Dospel Włókniarza Częstochowa.