Fredrik Lindgren: Co myślę o Tajskim? Ma rakiety, a nie motocykle

Maciej Kmiecik 21 Maja 2013, 21:00

- Wreszcie mogę być zadowolony po zawodach Grand Prix. Początek sezonu był koszmarny dla mnie, ale czuję, że teraz jest już trochę lepiej, choć to dopiero tylko mały krok do przodu. Jeszcze jestem daleki od optymalnej formy, ale wierzę, że wkrótce ją osiągnę i będę skuteczny tak jak w połowie ubiegłego sezonu - powiedział dla SportoweFakty.pl Fredrik Lindgren, który w Pradze zajął piąte miejsce z dorobkiem 11 punktów.

W Pradze żużlowcy narzekali na pola startowe. Z zewnętrznych trzeba było być niesamowicie szybkim albo mieć farta, by w miarę wyjść spod taśmy. - Pola startowe są zawsze ważne, aczkolwiek zdarzają się takie tory, na których mają one rzeczywiście kluczowe znaczenie. Takim jest tor w Pradze. Naprawdę, losowanie ma duży wpływ na zawody. Ja nie mogę narzekać. Los był dla mnie całkiem łaskawy i nie miałem złych pól startowych. Zdecydowanie najlepsze było pole B. Nieźle można było wyjść także z samego krawężnika. Im dalej bandy, tym było gorzej - przyznał "Fredka" Lindgren.

W Pradze po raz pierwszy w karierze wygrał Tai Woffinden. Brytyjczyk aktualnie jest nie tylko w życiowej formie, ale dysponuje chyba najszybszymi motocyklami z całej stawki Grand Prix. Po wrażeniem formy Tajskiego jest także Fredrik Lindgren. - To co wyprawia "Tajski" w tym sezonie jest niewiarygodne. On nie jeździ, on lata po tym torze. Ma niesamowicie szybkie motocykle. Prawdziwe rakiety. Jest bezsprzecznie najszybszy z całej naszej stawki - przyznaje Lindgren.

Pod wrażeniem jazdy Taja Woffindena są praktycznie wszyscy jego koledzy z toru, którzy nie mogą nadziwić się, jak szybkim sprzętem dysponuje Brytyjczyk.