W końcu udany występ Czai. "Nareszcie coś drgnęło"

W meczu Dospel Włókniarza Częstochowa z Betard Spartą Wrocław z dobrej strony zaprezentował się Artur Czaja. Wychowanek Lwów wlał w częstochowskich kibiców nieco optymizmu na przyszłość.

Mateusz Makuch
Mateusz Makuch

Dotąd częstochowscy młodzieżowcy w ekstraligowych spotkaniach radzili sobie w kratkę, a właściwie słabo, bo na plus mogli zaliczyć chyba jedynie występ przeciw Lechmie Start Gniezno. W konfrontacji Lwów z Betard Spartą Wrocław powetowali sobie jednak mizerną postawę ze Stadionu Olimpijskiego. Do czerwoności ponad dziesięciotysięczną publiczność na SGP Arenie Częstochowa rozgrzał Artur Czaja.

Wychowanek Włókniarza w pierwszym swoim starcie dojechał do mety za plecami Huberta Łęgowika. Zdecydowanie najlepiej zaprezentował się w odsłonie numer 6. Wówczas zastąpił Grigorija Łagutę, który zerwał taśmę. Po starcie na czoło wysuwał się Hubert Łęgowik, ale jego tor jazdy w pierwszym łuku przeciął Czaja, który wyniósł się za szeroko. Wykorzystali to goście, którzy objęli podwójne prowadzenie. Gdy wydawało się, że w tym biegu jest już wszystko rozstrzygnięte, do akcji wkroczył "Józek". Czaja na wyjeździe z drugiego łuku drugiego okrążenia wjechał między Tomasza Jędrzejaka i Petera Ljunga, a następnie jadąc konsekwentnie po szerokiej objechał Szweda. Szczerze trzeba przyznać, że częstochowska publiczność przyzwyczajona w tym sezonie, że juniorzy Włókniarza jadą z tyłu, przecierała oczy ze zdumienia.

- Cieszę się, że w końcu coś ruszyło, przynajmniej na własnym torze. Myślałem, że będę jeździć lepiej od początku sezonu, a tymczasem nie wychodziło w ogóle. Z czego to wynikało, nie wiem. Nad sprzętem pracujemy non stop, z kolei ja codziennie dbam o formę, nie tylko w czasie przerwy zimowej. Nie wiedziałem naprawdę, co się dzieje. W niedzielę był tor typowo częstochowski. Nawierzchnia się odsypywała i było super. My z Hubertem jesteśmy już nauczeni jazdy na takim torze. W przypadku przegranego startu szukamy miejsca przy bandzie, bo tam powinno nas pociągnąć - powiedział w rozmowie z naszym portalem Artur Czaja.
Radość Artura Czai po jednym z najbardziej udanych wyścigów w jego wykonaniu w Ekstralidze Radość Artura Czai po jednym z najbardziej udanych wyścigów w jego wykonaniu w Ekstralidze
Kibice, po tak udanej szarży Czai żywili ogromne nadzieje, że podobnie rozpracuje wrocławską parę w wyścigu 8. Tym razem jednak Nicolai Klindt i Troy Batchelor nie dali się nastolatkowi ograć. - Wrocławianie bardzo dobrze jechali parą i przyznam, że nie wiedziałem, jak ich przejść. Próbowałem na różne sposoby, ale tor był też po równaniu i zarówno przy krawężniku, jak i przy bandzie dobrze trzymał. Ja do tego miałem jeszcze nie do końca dobrze dopasowany motocykl w tym biegu, bo nie sądziłem, że tak się zmieni ten tor - skomentował Czaja.

Przeciwko Betard Sparcie Wrocław 19-latek zdobył 7 oczek i bonus. - Mimo to mam lekki niedosyt. Uważam, że w biegu czwartym z Griszą mogliśmy pokonać Batchelora i Malitowskiego na 5:1, ale trochę się zagapiłem. Start wygrałem, ale w pierwszym łuku Batchelor zdołał nas odsunąć. Było ciasno i dobrze, że nie skończyło się żadnym upadkiem.

W najbliższy czwartek częstochowianie jadą do Tarnowa, by odrobić zaległości z początku sezonu. - Nie chcę zapeszać, ale lubię tam jeździć i przeważnie nieźle sobie nieźle radziłem, tak jak w zeszłym sezonie. Wiadomo jednak, że obecny sezon jest całkiem inny. Oby było jak najlepiej. Chciałbym powtórzyć występ z poprzedniego roku - oznajmił Artur Czaja, który rok temu w Tarnowie w spotkaniu ligowym zdobył 6 punktów i bonus.
Artur Czaja, trener Grzegorz Dzikowski i Hubert Łęgowik Artur Czaja, trener Grzegorz Dzikowski i Hubert Łęgowik


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×