Serce trenera Kwiecińskiego wytrzymało - komentarze po meczu KSM Krosno - Kolejarz Opole

Po emocjonującym spotkaniu KSM Krosno pokonało na swoim torze Kolejarza Opole. Mecz kosztował zawodników i trenerów obu drużyn dużo nerwów, ale cieszyć mogli się gospodarze.

Ireneusz Kwieciński (trener KSM Krosno): Serce się cieszy, ale nie wiem, jak długo moje serce takie emocje wytrzyma. Myślałem, że dziś wyskoczy mi z piersi. Ciężko się jedzie, gdy mecz jest wyrównany i gdy w jednym wyścigu traci się pięć punktów. Niełatwo później taką stratę odrobić. Pojawia się nerwowość, ale też mobilizacja. Dyskutowaliśmy, kto i z jakiego pola ma startować, współpracowaliśmy i to jest ważne w tak zaciętych spotkaniach. Przygotowujemy podobny tor na każde zawody i wiemy, jak na nim jechać. Przed fazą play-off chcielibyśmy się wzmocnić, zwłaszcza na pozycji młodzieżowców. W lipcu otwiera się okienko transferowe i rozejrzymy się na rynku. Sezon będzie drugi, dlatego ważne, by pojawili się sponsorzy i nas wspomogli.

Mariusz Fierlej (KSM Krosno): Podziękowania i szacunek dla Jacka Rempały, któremu zawdzięczam bardzo wiele. Bez jego pomocy byłbym nikim. Dałem z siebie wszystko i zawaliłem tylko jeden wyścig. Stanąłem wtedy na czwartym polu i przyjechałem drugi. Szkoda, bo chciałbym w końcu zdobyć komplet. Nie wiem, o co chodzi, ale na wyjazdach spisujemy się lepiej niż u siebie. Musimy zebrać całą drużynę i pojeździć dwa dni na własnym torze. Speedway jest dzisiaj profesjonalny i każdy żużlowiec, nawet obcokrajowiec, powinien przed meczem trenować. Druga liga jest drugą tylko z nazwy i stoi na naprawdę wysokim poziomie. Wymaga od żużlowców dużego zaangażowania.

Mateusz Wieczorek (KSM Krosno): Bardzo fajny mecz, który kibicom powinien przypaść do gustu. Żałuję wyścigu młodzieżowego, w którym spotkał mnie pech w postaci zerwanego łańcuszka sprzęgłowego. W swoim trzecim starcie udowodniłem jednak, że potrafię jechać i mogę być zadowolony. Na treningach spisuję się bardzo dobrze i teraz pozostaje przełożyć tę formę na mecz.

Marcin Rempała (Kolejarz Opole): Kolejny wyjazd i kolejna porażka w końcówce. Szkoda, bo wygrana była w zasięgu. Ostatni bieg to niestety loteria. Zawaliłem start, byłem dość szybki na dystansie, ale Claus Vissing przytrzymał mnie przy krawężniku, a Mariusz Fierlej pojechał szeroko i przywieźli nas na 5:1. Wyremontowałem silniki i to przełożyło się na wynik. Do meczu w Rybniku nie chcę już wracać. Było, minęło i mam nadzieję, że tak słabo już nie pojadę.

Marcin Jędrzejewski (Kolejarz Opole): Wczoraj urodziła mi się córka i miałem nadzieję, że będę mógł zadedykować jej zwycięstwo. Gdy wyjeżdżałem na tor, skupiałem się tylko na sportowej rywalizacji. Zawody bardzo fajne, ze szczęśliwym zakończeniem dla kibiców i zawodników gospodarzy. Niestety, znów przegrywamy końcówkę. Musimy coś z tym zrobić, wyeliminować błędy, tak by w rundzie finałowej ostatnie biegi przesądzać na swoją korzyść. Każdy z nas mógł dorzucić po jednym punkcie więcej i wtedy cieszylibyśmy się ze zwycięstwa. Ale gdyby babcia miała wąsy, to byłaby dziadkiem. Krosno staje się głównym faworytem do awansu. Przegrało tylko jeden mecz i jest bardzo ciekawą ekipą. Dzisiaj szczęście było po stronie gospodarzy, ale będziemy robić wszystko, żeby przeszło ono na naszą stronę.

Stanisław Burza (Kolejarz Opole): Fajne zawody, dużo emocji i szkoda, że wyjeżdżamy z Krosna tylko z punktem. Szansa na zwycięstwo była, ale każdemu z nas przytrafił się przynajmniej jeden słabszy bieg. Również nie ustrzegłem się wpadki, choć nie mam do siebie żalu, bo ciężko przepracowałem cały tydzień, siedząc przy silnikach. Ten tor nie jest mi obcy, jednak zaskoczył mnie, gdyż był na całej szerokości równy i twardy, a bardziej spodziewałem się dziur. Brakowało ścieżek do wyprzedzenia, ale walka była. Krosno to ciekawa drużyna i chyba faworyt do awansu, lecz nie powiedzieliśmy ostatniego słowa i postaramy się pokrzyżować im szyki.

Źródło artykułu: