Trzykrotny zwycięzca na czele
Emil Sajfutdinow wygrał trzy z pięciu tegorocznych rund Grand Prix. Rosjanin jak mało kto może pluć sobie w brodę, że przed tym sezonem zmieniono zasady rozgrywania finałów. Jeśli punkty byłyby liczone podwójnie, Sajfutdinow miałby już zdecydowanie większą przewagę nad rywalami niż obecne 8 "oczek" nad Taiem Woffindenem. Emil jeździ przeciwnie do poprzedniego sezonu, kiedy często dochodził do półfinału, ale tam zazwyczaj kończył swoją przygodę z danym turniejem. Obecnie Rosjanin jeździ przez cały turniej równo, a decydujące ciosy zadaje właśnie w półfinale i finale. Kto wie, czy Emil nie miałby teraz na koncie czterech triumfów z rzędu, gdyby nie dotknięta taśma w finale w Pradze.
- Sytuacja jest dobra, ale my nie popadamy w hurraoptymizm. Spokojnie robimy swoje. Zupełnie nie myślimy o tym, że Emil jest liderem. W każdych zawodach Grand Prix chcemy zdobywać jak najwięcej punktów. Jaki przyniesie to efekt przekonamy się w październiku w Toruniu - tonuje nastroje w ekipie Rosjanina jego menedżer Tomasz Suskiewicz. Sam Sajfutdinow także nie wybiega myślami w dalszą część sezonu. - Walczę o tytuł mistrza świata i chcę osiągnąć upragniony cel. Krok po kroku dążę do tego. Wiem jednak, że jeszcze daleka do tego droga - zaznacza lider cyklu Grand Prix.
Pechowiec Woffinden
Tai Woffinden to objawienie tegorocznego sezonu. Brytyjczycy od kilkunastu lat nie mieli tak przebojowego żużlowca, który był faworytem Grand Prix w Cardiff. Niestety, tam nabawił się kontuzji obojczyka. - Operacja złamanego obojczyka przebiegła pomyślnie. Lekarze zalecili mi 6 tygodni odpoczynku. Bardzo chciałbym wystąpić w Gorzowie, ale ból jest spory. Wygrałem w Pradze i byłem w dobrej pozycji przed Cardiff. Myślałem o zmianie przedsezonowych celów, ale zdarzył się wypadek. Zakładałem przed sezonem miejsce w czołowej ósemce, ale pojawia się szansa na coś więcej. Jeśli opuszczę Gorzów, strata do lidera znacząco się może powiększyć - przyznaje Brytyjczyk.
Nicki nie odpuszcza walki o złoto
Za placami dwójki młodych liderów cyklu, czai się stary wyjadacz Nicki Pedersen. Duńczyk jest tak zdeterminowany w walce o czwarty tytuł mistrza świata, że potrafił dojeżdżać do finału nawet ze złamaną ręką. Tym wyczynem już przejdzie do historii światowego żużla. Jesienią na koniec sezonu okaże się, czy poświęcenie Nickiego Pedersena, kosztem swojego zdrowia i… polskiej drużyny PGE Marmy Rzeszów, opłacało się. Jeśli Duńczyk zdobędzie złoto, to powie, że warto było cierpieć. Medal z każdego innego koloru będzie dla Nickiego rozczarowaniem.
Wyrównana stawka za plecami liderów
Grand Prix Wielkiej Brytanii spłaszczyło znów klasyfikację przejściową cyklu. Praktycznie medalowych szans nie stracił jeszcze będący aktualnie dopiero na 11 pozycji Krzysztof Kasprzak. Polak w ostatnich turniejach jeździ wybornie i jeśli potwierdzi wysoką formę w Gorzowie może wskoczyć nawet do czołowej ósemki i mieć kontakt ze strefą medalową. Zważywszy na to, że w Bydgoszczy "KK" nie zdobył nawet punktu, to jego sytuacja w "generalce" nie jest tak zła.
Do walki o najwyższe cele w tym sezonie powrócił Chris Holder. Obrońca mistrzowskiego tytułu nie lśni tak jak przed rokiem, ale obecnie jest już czwarty w klasyfikacji przejściowej ze stratą tylko 2 punktów do Nickiego Pedersena.
[nextpage]Turniej prawdy dla Polaków?
Grand Prix w Gorzowie może być turniejem prawdy dla dwóch Polaków. Zarówno Jarosław Hampel jak i Tomasz Gollob świetnie rozpoczęli sezon, ale ostatnie turnieje były bardzo kiepskie dla obu reprezentantów naszego kraju. Tylko dwucyfrowa zdobycz punktowa pozwoli zachować Polakom realne szanse na walkę o jeden z medali. Pozostaje wierzyć, że Jarosław Hampel przejściowe kłopoty sprzętowe ma już za sobą i - co potwierdzają ostatnie występy w lidze polskiej i szwedzkiej - będzie znów tak skuteczny jak na początku sezonu.
Zagadką pozostaje Tomasz Gollob, który przecież w Gorzowie w ostatnim czasie nie jeździł za dobrze. Na Grand Prix jednak można spodziewać się twardszego toru niż zazwyczaj, więc może mistrz świata z 2010 roku odrobi straty poniesione w turniejach w Pradze i Cardiff?
Ciekawie wygląda sytuacja Niels Kristian Iversen, który po średnim początku sezonu, ostatnio znajduje się w rewelacyjnej formie. Fantastycznie jeździ nie tylko w lidze, ale także poprawił swoje wyniki w Grand Prix. Duńczyk aktualnie zajmuje szóste miejsce z dorobkiem 49 punktów. Na swoim domowym torze Iversen powinien zaliczać się do faworytów sobotnich zawodów.
Jeszcze ciekawiej niż przed rokiem
Poprzedni sezon cyklu Grand Prix był bardzo ciekawy, a ten układa się jeszcze bardziej pasjonująco. Być może jest to efekt zmienionej punktacji w finale, a może po prostu w tym roku w elitarnej piętnastce jeżdżą faktycznie najlepsi żużlowcy świata? Bez wątpienia 2013 rok nie należy do Szwedów, którzy zawodzą na całej linii. Zarówno Fredrik Lindgren, jak i Andreas Jonsson, a przede wszystkim Antonio Lindbaeck jeżdżą grubo poniżej oczekiwań.
W cyklu Grand Prix nie może odnaleźć się także rewelacja poprzedniego sezonu Martin Vaculik. Z kolei pozycja Darcy'ego Warda byłaby znacznie wyższa, gdyby nie kontuzja. Australijczyk na pewno wypadł z walki o medale, ale czy po powrocie na Grand Prix w Kopenhadze będzie w stanie nawiązać rywalizację o TOP-8? Musiałby wrócić w wybitnej formie, bo obecnie strata do ósmego Grega Hancocka to już 20 punktów, a powiększy się to przecież jeszcze po Grand Prix w Gorzowie.
W sobotę po turnieju w Gorzowie Grand Prix minie półmetek. Zostanie jeszcze sześć rund, w tym trzy na torach, których nie było w kalendarzu w zeszłym roku. Dwa to obiekty, które wróciły do cyklu, czyli Daugavpils i Krsko. Ten trzeci to absolutna nowość - stadion w Sztokholmie. Do tego dojdzie czasowy tor w Kopenhadze, zagadkowa "biała" nawierzchnia w Terenzano i prawdziwa perełka cyklu Grand Prix - Motoarena w Toruniu, gdzie możemy być świadkiem znakomitych wyścigów, będących kwintesencją speedwaya.
Do tego jeszcze sporo czasu, a póki co, trzymajmy kciuki w sobotę za naszych, by emocje o tytuł mistrzowski nie były tylko sprawą rywali Polaków, ale by biało-czerwoni mocno włączyli się także w walkę o tytuł najlepszego żużlowca świata 2013 w jednym z najciekawszych w historii cyklów Grand Prix.
A kto Waszym zdaniem zostanie "królem" półmetka Grand Prix? Kto ma największe szanse na tytuł mistrzowski? Czy "młode wilczki" drugi sezon z rzędu okażą się lepsze od "starych wyjadaczy"? Jak oceniacie szanse Polaków? Czekamy na Wasze opinie w komentarzach.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
można spodziewać się dobrego występu z jego strony.Jarek i Tomek
również powinni pojechać znacznie lepiej.Mazurek Dąbrowskiego
ob Czytaj całość