Spokojnie wywalczymy 3 punkty - rozmowa z Andrzejem Huszczą

Legenda Falubazu Zielona Góra optymistycznie podchodzi do niedzielnego meczu derbowego ze Stalą Gorzów. - Mamy naprawdę bardzo dobry zespół - mówi Andrzej Huszcza w rozmowie z Michałem Korościelem.

Michał Korościel: Panie Andrzeju, które z lubuskich derbów najbardziej zapadły panu w pamięć, były najbardziej emocjonujące?

Andrzej Huszcza: Żadnych nie pamiętam (śmiech).

I pewnie nie pamięta pan Piotra Śwista.

- Żartuję oczywiście, derby naturalnie pamiętam, najfajniejsze były te z 1991 roku w Gorzowie, za czasów Morawskiego Zielona Góra. W Gorzowie zaczęło się dla nas bardzo źle, bo już po swoim pierwszym wyścigu do końca zawodów wykluczony został jeden z naszych liderów Jarosław Szymkowiak.

Za faulowanie wspomnianego Śwista.

- Dokładnie, ta kara chyba się Jarkowi należała. Wtedy też ojciec Piotra Śwista ostro starł się z Szymkowiakiem. To wykluczenie Jarka strasznie nas zmobilizowało, zdeterminowało do walki, czasami takie osłabienie paradoksalnie pomaga, bo wyzwala w zawodnikach niesamowitą wolę walki i wtedy w Gorzowie minimalnie wygraliśmy, a później w tym sezonie zdobyliśmy mistrzostwo Polski.

Wierzy pan zawodnikom, którzy mówią, że lubuskie derby to dla nich zawody jak każde inne?

- Pod względem sportowym podchodzi się dokładnie tak samo, ja zawsze do każdych zawodów byłem przygotowany tak samo, może mentalnie podchodzi się trochę inaczej, ale zawodnicy naprawdę aż tak strasznie tego nie przeżywają. Ta "napinka" jest wywoływana od lat bardziej przez działaczy, kibiców i dziennikarzy.

A czy te derby dzisiaj smakują tak samo jak 30 lat temu, kiedy i w Falubazie Zielona Góra i w Stali Gorzów jeździli sami wychowankowie?

- No właśnie dzisiaj to jest inna bajka, w każdym zespole jest armia zaciężna, jeżdżą obcokrajowcy, którzy za bardzo nawet nie wiedzą, że Gorzów i Zielona Góra leżą w tym samym województwie, nie znają historii pojedynków tych dwóch klubów i nie wiedzą jakie tradycje się z nimi wiążą.

Czyli według pana dla Iversena, Nermarka, Jonssona, czy Davidssona te derby to mecz jak każdy inny?

- Dokładnie tak, chociaż Ci nasi Szwedzi mają już pewne doświadczenie, w tych derbach, bo już kilka lat z nami są, Iversen zna to już z dwóch stron, bo przecież kiedyś jeździł u nas, ale myślę, że ten mecz u tych zawodników jakiegoś większego dreszczu emocji nie wywołuje. Zresztą tak jak wspomniałem wcześniej większość żużlowców traktuje te spotkania jak każde inne, balonik pompują kibice.

Ale żużlowcom to się musi trochę udzielać.

- Może trochę, ale derby to jest takie wydarzenie wyrastające trochę ponad sport, dobrze jest być na meczu derbowym, to jest dobrze widziane, dlatego na takich spotkaniach często pojawiają się ludzie, którzy o żużlu nie mają pojęcia, ale na derby przychodzą, bo w gazecie przeczytają, że to ważne. Pamiętam kiedyś w latach 80 za czasów Falubazu jechaliśmy na derby do Gorzowa autobusem i za nami jechał drugi autobus z pracownikami naszego zakładu. Po meczu jeden z tych pracowników podszedł do mnie i się pyta jak było, jaki wynik. Ja się go pytam, czy nie był, nie widział, a on mi odpowiada, że trochę za dużo piwa wypił i zasnął (śmiech). Tacy ludzie też pojawiają się na derbach, bo są ciekawi tego co się tam dzieje skoro wszyscy o tym mówią.

Te autobusy z Gorzowa zawsze wracały w pełni sprawne?

- Czasami bez szyb, ale nie chcę powiedzieć, że gorzowscy kibice są tacy źli, a nasi tacy dobrzy, bo gorzowskie autobusy z Zielonej Góry też wracały czasami trochę zdezelowane, takie są już derby, to jest przekazywane z pokolenia na pokolenie i chyba się już nie zmieni.

A w najbliższych derbach, w niedzielę w Zielonej Górze Falubaz walczy o 3 punkty, czy o 2?

- A ile było w Gorzowie?

50:40 dla Gorzowa.

- A to spokojnie wywalczymy 3 punkty.

Spokojnie?

- No tak, bo my mamy naprawdę bardzo dobry zespół, pokazaliśmy to ostatnio w Częstochowie, dlatego myślę, że z bonusem nie będzie problemu.

Wrócę do Iversena, o którym pan mówił, potrafi pan wyjaśnić tajemnicę jego sukcesu? Ten zawodnik do 28 roku życia właściwe niewiele osiągnął, a teraz należy do ścisłej światowej czołówki. To rzadki przypadek, najczęściej zawodnicy, którzy w wieku 30 lat rządzą światowym speedwayem brylowali już znacznie wcześniej, tymczasem Iversen, przez wiele lat niewyraźny teraz nagle jest jednym z najlepszych na świecie

- Nie wiem na czym to polega, może on później dojrzewa (śmiech - dop. red.) Może tak samo będzie z naszym Davidssonem, może też za rok, czy dwa będzie należał do światowej czołówki.

Co się dzieje z Davidssonem właśnie, nie ma pan wrażenia, że brakuje mu woli zwyciężania, że jeździ zbyt pasywnie, że jego największym problemem nie jest sprzęt, a podejście do żużla?

- Chyba tak, zresztą ci zawodnicy zagraniczni niespecjalnie przejmują się słabymi występami. Polak jak w polskiej lidze pojedzie gorzej to naczyta się w mediach, jaki to jest beznadziejny i od razu się spina i walczy, a ci zagraniczni nawet nie wiedzą, co się o nich pisze, nie interesują się ani dziennikarzami, ani kibicami i po słabszym meczu mają to gdzieś, bo zaraz mają kolejny mecz gdzie indziej. Ja uważam, że polscy żużlowcy są bardziej ambitni, przynajmniej w naszej Ekstralidze.

Zmienię temat, jaką pan teraz pełni rolę w drużynie Falubazu, w tamtym roku był pan trenerem juniorów, a teraz?

- A teraz jestem pomocnikiem trenera Rafała Dobruckiego.

A młodzieżą pan się jeszcze zajmuje?

- Jeżeli jest taka potrzeba to tak, ostatnio nawet prowadziłem trening.

Lubi pan tę pracę?

- Lubię, ale zdecydowanie wolałem sam się ścigać, to mi dawało więcej frajdy.

A wsiada pan jeszcze czasami na motor?

- Pewnie, że tak, ostatnio przyszedł do szkółki młody chłopak i mówi, że chce być żużlowcem, to wziąłem go na motor i przewiozłem po torze. Pytam się go później czy się bał, on mówi, że trochę się bał, ja mu mówię, że bać to się możesz Baby Jagi, jazdy na motorze nie możesz się bać. Ja się nadal nie boję.

A z jazdą ślizgiem kontrolowanym nie ma pan problemów?

- Żadnych problemów nie mam.

Michał Korościel - Dziennikarz Radia ZET i SportoweFakty.pl.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

- Mamy naprawdę bardzo dobry zespół, pokazaliśmy to ostatnio w Częstochowie - twierdzi Andrzej Huszcza
- Mamy naprawdę bardzo dobry zespół, pokazaliśmy to ostatnio w Częstochowie - twierdzi Andrzej Huszcza
Źródło artykułu: