Polskie kluby żużlowe, a bardziej sami zawodnicy indywidualnie, coraz częściej dostrzegają przydatność współpracy z psychologami sportowymi. Z bydgoską Polonią od ubiegłego sezonu ściśle współpracuje Sebastian Maliszewski, który w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl zdradził niuanse swojej współpracy z zawodnikami.
- Mówiąc o mojej pracy z żużlowcami zastanówmy się na początek, czym tak naprawdę jest psychologia sportu w żużlu? Przede wszystkim bada poziom koncentracji, poziom stresu, poziom skupienia zawodnika, wychodząc z założenia, że każdy zawodnik jest inny - tłumaczy Sebastian Maliszewski. - Jeżeli mówimy o przełożeniu naszej pracy na występy zawodnika, skupiamy się na konkretnej rzeczy, powiedzmy koncentracji. Pracując na sprzęcie typu biofeedback, zawodnik uczy się koncentracji, co pomaga mu pod taśmą maszyny startowej, gdzie bardzo ważny jest refleks żużlowca i czas reakcji - wyjaśnia obrazowo psycholog współpracujący z bydgoską Polonią.
Osoby uważnie obserwujące ostatnie godziny przygotowań zawodników do kolejnych startów zapewne zauważyły, że każdy z żużlowców ma swoje sposoby na uzyskanie odpowiedniej koncentracji. - Jeżeli chodzi o napięcie mięśniowe, napięcie stresowe - jeżeli żużlowiec zaczyna się denerwować trzy - cztery godziny przed startem, to trzeba to napięcie zmniejszyć. Niektórzy zawodnicy potrzebują pobudzenia, a inni przeciwnie - wyciszenia. W poprzednich latach można to było doskonale zaobserwować chociażby u Tonego Rickardssona, czy Jasona Crumpa, którzy siadali gdzieś w kącie i nie było z nimi kontaktu, jakby byli w innym świecie - wspomina Sebastian Maliszewski.
Psycholog w swojej pracy musi być bardzo delikatny, gdyż dotyka osobistych spraw poszczególnych zawodników. - Muszę bardzo uważać jak podchodzę do danego żużlowca, żeby go nie zrazić. Potem musimy wypracować razem system, który będzie przynosił rezultaty - wyjaśnia Sebastian Maliszewski. - Pracując dłużej z zawodnikiem, opracowujemy sobie system przygotowania do poszczególnych meczów. Powiedzmy dwie godziny przed spotkaniem robimy to i to, skupiamy się na tym i na tym. Zawodnik sam sobie narzuca ten rygor i doskonale wie, co powinien zrobić, żeby być odpowiednio przygotowanym do meczu - wyjaśnia psycholog Polonii. Mimo współpracy z większością bydgoskich zawodników, musi on do każdego podchodzić indywidualnie. - Mam przygotowane pewne schematy, ale do każdego zawodnika podchodzę indywidualnie. Najpierw staram się zbadać jego osobowość, a dopiero później mogę powiedzieć, czego dany zawodnik potrzebuje. W sporcie nie możemy traktować zawodników jak towar, i z każdym robić to samo, bo to nic nie da - tłumaczy Sebastian Maliszewski.
Jeszcze kilka lat temu w środowisku żużlowym współpraca z psychologiem była niemal nieznana. Zmieniło się to w ostatnim okresie. - Od czasów, kiedy z Adamem Małyszem współpracował doktor Blecharz, zupełnie zmieniło się podejście do pracy z psychologiem. W największych profesjonalnych sportach na świecie psychologowie obecni są od wielu lat i to przynosi określone efekty. Trzeba zbadać mentalność zawodnika, jak on reaguje na bodźce, jak postrzega różne sytuacje, i dopiero wtedy możemy to przełożyć na osiągane wyniki - wyjaśnia Sebastian Maliszewski. - W żużlu to powoli zaczyna się poprawiać. W niektórych klubach praca z psychologiem jest bardziej sformalizowana, w innych zawodnicy coraz częściej pracują z psychologami indywidualnie. Wydaje mi się, że sport żużlowy powoli wkracza na te optymalne tory, gdzie pracuje się z psychologiem, fizjologiem, trenerem od przygotowania fizycznego. Zapewniony jest cały team fachowców, którzy pomagają poszczególnym zawodnikom osiągać optymalne rezultaty. Psychologia w sporcie żużlowym odgrywa coraz większą rolę i mam nadzieję, że już niedługo dojdziemy do tego, że każdy klub będzie profesjonalny w 100%, nie tylko pod względem finansowym, ale też zaplecza medycznego - ocenia bydgoski psycholog.
O tym, jak ważne jest odpowiednie nastawienie, coraz częściej zdają sobie sprawę sami zawodnicy. - Kiedyś powiedziałem, że w żużlu wynik zależy w 50% od maszyny, a w 50% od głowy - ocenił Sebastian Maliszewski. - Czasami bywa tak, że mamy bardzo dobrze nastawione w głowie, a silnik jest niby gorszy, jednak zawodnicy osiągają bardzo dobre wyniki. Kilka lat temu chociażby Janusz Kołodziej na co nie wsiadł, to jechał na wysokim poziomie. Sam przyznawał, że skoro głowa odpowiednio mu pracuje, to jedzie - wspomina psycholog bydgoskiej Polonii.
Ważne jest, by pracę z psychologiem rozpoczynali już najmłodsi zawodnicy. Z jednej strony młodsze umysły są w stanie przyswoić więcej wiedzy, z drugiej odpowiednia organizacja już od pierwszych lat przygody z żużlem może przyczynić się do lepszego rozwoju kariery młodego zawodnika. Te spostrzeżenia w pełni popiera Sebastian Maliszewski. - Praca z psychologiem ma szczególne znaczenie w przypadku juniorów. Jeśli im wpoimy pewne schematy pracy, to w późniejszym czasie przyniesie to efekty. Nie będą się chociażby stresować, kiedy będą wyjeżdżać na obce tory - ocenia bydgoski psycholog.
Mimo młodego wieku, Sebastian Maliszewski ma już wiele ciekawych spostrzeżeń dotyczących współpracy z żużlowcami. - Pracuję z wieloma zawodnikami i każdy z nich ma swoje przyzwyczajenia, o których nikt nawet by nie pomyślał. Mają pewne odruchy i nie mogę im tego zabronić, żeby nie zaburzyć pewnego schematu. Można dopowiedzieć pewne rzeczy, ale nie zabraniać tych przyzwyczajeń - opowiada psycholog współpracujący z bydgoską Polonią.
Praca zawodnika z psychologiem bardzo ważna jest w okresie między startami, ale również w czasie zawodów zdarzają się sytuacje, kiedy zawodnik prosi psychologa o pomoc. - W trakcie zawodów jestem obecny w parkingu, ale staram się nie przeszkadzać zawodnikom. Jeśli mnie poproszą, to oczywiście staram się pomóc. Czasami chodzi o szybkie uspokojenie, wtedy przeprowadzamy szybki trening relaksacyjny, żeby zawodnik się wyciszył. Jeżeli zawodnik potrzebuje pobudzenia, wtedy wykonujemy odpowiedni trening pobudzający. Poprzez takie treningi mentalne mamy osiągnąć odpowiedni poziom skupienia i koncentracji u zawodników - tłumaczy Sebastian Maliszewski.
Psycholog współpracuje z bydgoską Polonią od zeszłego sezonu, ale w tym czasie zdążył zżyć się z klubem i zawodnikami. W związku z tym nie ogranicza się jedynie do swoich obowiązków zawodowych. - Od ubiegłego sezonu związałem się mocno z Polonią i staram się również pomóc w inny sposób. W tym roku udało mi się "namówić na żużel" mojego kolegę Macieja Dąbrowskiego, który wraz z firmą Dabrowent wspiera bydgoski klub - zakończył Sebastian Maliszewski.
Mieli dużo na koncie, to było gdzie usiąść. :DD