Brytyjczyk podczas piątkowego treningu zdecydował, że pojedzie w szóstej eliminacji cyklu Grand Prix. Zdawał sobie jednak sprawę z tego, jak wielkie ryzyko podejmuje. - Jeśli zaliczę choćby jeden upadek, kość może pęknąć - mówił po zakończeniu próbnych jazd Tai Woffinden. Na szczęście, do kraksy z udziałem tego żużlowca nie doszło. Na początku wydawało się jednak, że nie będzie on w stanie skutecznie rywalizować, gdyż po trzech seriach miał zaledwie dwa punkty na swoim koncie. - Nie było łatwo jechać z kontuzją barku, jednak wróciłem silniejszy i to jest najważniejsze - przyznał zawodnik, który potem aż do samego finału był niepokonany i dopiero w ostatnim wyścigu dnia pokonali go Jarosław Hampel i Chris Holder.
Czy reprezentantowi Wielkiej Brytanii udało się przezwyciężyć ból, że tak świetnie jechał w swoich kolejnych startach? Co wpłynęło na jego lepszą dyspozycję? - Ból był taki sam przez cały czas. Zajęło mi jednak trochę czasu, by znaleźć odpowiednie ustawienia do komfortowej jazdy na motocyklu. Poza piątkowym treningiem to był dopiero mój pierwszy start od czasu kraksy w Cardiff - wyjaśnił "Tajski".
"Woffy" był bardzo zadowolony ze swojego wyniku. Trudno się temu dziwić, skoro nie w pełni sił wygrywał z pozostałymi. - Przyjechałem tu ze złamanym obojczykiem, zaledwie trzynaście dni po operacji. Bólu było sporo, ale jechałem. Jestem bardzo szczęśliwy, bo zakończyłem turniej na trzecim miejscu. Dziękuję sponsorom, fanom i wszystkim, którzy mi pomogli. Gratulacje dla Jarka i Chrisa - powiedział po zawodach 22-latek.
Jeździec Betard Sparty Wrocław zapowiedział także występ w swojej polskiej drużynie. W niedzielę pokazał się z przyzwoitej strony, ale również nie było mu łatwo. W przegranym 38:51 starciu z Fogo Unią Leszno zdobył 9 punktów, a w 15. wyścigu zanotował pechowy defekt. Po sobotnim GP Woffinden przekazał jeszcze jedną informację. - Pojadę także we Wrocławiu i potem prawdopodobnie zrobię sobie dwa tygodnie przerwy, by być gotowym na Kopenhagę - zdradził. Żużlowiec podjął jednak decyzję, że na pewno wystąpi jeszcze w poniedziałkowym meczu Elite League.
"Tajski" wytłumaczył też swoją motywację do walki w Grand Prix Polski. Mimo młodego wieku nie chce być gorszy od Holdera i za cel stawia sobie walkę o mistrzostwo. - Gdybym był jedenasty albo dwunasty po pięciu turniejach to podejrzewam, że odpuściłbym sobie, żeby się odbudować i w pełni wyzdrowieć. Jednak kiedy jest się wiceliderem cyklu i ma się 8 punktów straty do Emila Sajfutdinowa to takich rzeczy się nie przepuszcza. Mój cel to bić się o największe laury. Ten wynik jest dla mnie fenomenalny. Wciąż mam drugie miejsce w cyklu. Chciałbym tak znakomicie pojechać dla ekipy z Wrocławia - zakończył Tai Woffinden.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!