Robert Noga - Moje boje: Pomieszanie z poplątaniem

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Robert Noga w swoim cyklicznym tekście porusza problem szkolenia młodzieży. Jego zdaniem w tym zakresie panuje w Polsce "niezły bajzel".

W tym artykule dowiesz się o:

Dziś postanowiłem pochylić się nieco nad rozgrywkami młodzieżowymi w naszym kraju. Mam dobry punkt odniesienia, bo pamiętam jak one niegdyś wyglądały i chciałbym aby dziś wyglądały podobnie. A niestety nie są. I mam wrażenie, że wiele ostatnio się napracowaliśmy aby nie były. Przede wszystkim pozwalając klubom, aby w imię oszczędności szkolenie traktowały jak piąte koło u wozu. No i efekty mamy, jakie mamy. Fatalne. Przykład? Bardzo proszę. W minioną środę wybrałem się na turniej Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostw Polski w Tarnowie, gdzie w I rundzie rywalizowały dzielne chwaty z klubów części południowej i wschodniej naszej ulubionej krainy. Rewelacji się nie spodziewałem przyzwyczajony do faktu, że ranga imprezy, niegdyś traktowanej niezwykle prestiżowo i potrafiącej dostarczyć fantastycznych emocji ostatnio spsiała. W tarnowskich zawodach, do których wracam, wystartowało sześć ekip, ale tylko dwie z nich wypełniły program, czyli desygnowały do walki trzech zawodników plus rezerwowego. Ale to jeszcze nic. Diabeł ukrył się gdzie indziej. Oto w zespole Wandy Kraków wystąpił zawodnik Unii Dawid Matura. Jak się dowiedziałem został wypożyczony z Tarnowa do Krakowa na MDMP bo formalnie jest zawodnikiem "jaskółek". Z kolei barw Unii bronił Ernest Koza, który w meczach ligowych nie jeździ jednak w swoim macierzystym klubie, ale w… Wandzie. Jako tak zwany gość. W zawodach udział brał jeszcze jeden tarnowianin - Arkadiusz Madej. Nie w swoich jednak barwach, ale zespołu KMŻ Lublin. Ten z kolei, dla zagmatwania sytuacji jest aktualnie wypożyczony do spadkobiercy "Motoru" i na ligę i na MDMP. Krakowski zespół w ogóle prezentował się "lajtowo", bo oto skład uzupełniali między innymi Krystian Rempała oraz Marco Gaschka. To oczywiście zawodnicy klubu PGE Marma Rzeszów, ale akurat w tym wypadku reprezentują klub z dawnej stolicy Polski.

Fajnie, prawda? Ale zapewniam, że było jeszcze fajniej, bo w Tarnowie podczas rzeczonego turnieju zaprezentował się także inny wychowanek szkoły speedwaya ze stolicy Podkarpacia Łukasz Kret. Zgadnijcie w jakich barwach? Nie, wcale nie PGE Marmy, bo taka drużyna nie jest zgłoszona zdaje się do MDMP (dlaczego - zgadnijcie). Kret dziarsko punktował walcząc w plastronie z krośnieńskim wilkiem. Honoru tegoż samego bronił także, chociaż delikatnie mówiąc ze znacznie mniejszym powodzeniem, Grzegorz Bassara, także figurujący w składzie drużyny polskich folii na sezon 2013. Tak na marginesie Kret do spółki z Gaschką, Bassarą i Rempała mogliby startując razem jako drużyna PGE Marma nawet wygrać tarnowskie zawody i potem awansować do finału MDMP, nawet bez najlepszego ligowego juniora teamu znad Wisłoka Łukasza Sówki. Aby jednak rzeszowskim kibicom nie było przykro, mają w MDMP swoją drużynę. To ekipa występująca, co ciekawe, pod szyldem nie PGE Marma, ale ZKS Stal Rzeszów, a tworzą ją młodzi, niedawno licencjonowani zawodnicy z tego miasta.

Niezły bajzel, co? Dwie smutne raczej konkluzje na zakończenie. Speedway to teoretycznie sport bardzo prosty. Czterech facetów staje pod taśmą. Ruszają kiedy pójdzie w górę uwolniona przez sędziego i pędzą na mety na dystansie czterech kółek. Wygrywa ten kto te cztery kółka pokona jako pierwszy. To teoria. W praktyce, jak widzimy żużel można totalnie skomplikować tak, że rozwikłanie go wymaga niemal dyplomu z logiki a i tego nie jestem do końca pewien. Dziś MDMP właściwie niczym się nie różnią od rozgrywek typu liga juniorów, rozmaitych zawodów regionalnych lub treningów punktowanych o charakterze li tylko szkoleniowym. Może warto pomyśleć o reformie systemu, tak aby startowali faktycznie ci, którzy spełniają określone kryteria, mają własnych juniorów i po prostu im zależy. Zamiast pastwić się nad garstką kibiców, który szermujemy na programach i afiszach wabikiem "mistrzostw Polski", na który już mało kto się daje złapać.

Robert Noga

Źródło artykułu:
Komentarze (1)
Nick
5.07.2013
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Panie Robercie. Po co to wszystko? Przecież ci, którzy mają najwięcej do powiedzenia w polskim żużlu, typu Stępniewski(były prezes Unibaxu, klubu chełpiącego się szkoleniem młodzieży, a jak z t Czytaj całość