- Na pewno jest to rozczarowanie. W sytuacji, kiedy pojawiła się instytucja komisarza toru i na każdym meczu, przynajmniej w Lublinie, taka osoba jest obecna, takie wyniki nie powinny już dziwić. Każdy mecz jedziemy na torze, który zastajemy po pracy komisarza - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Dariusz Sprawka.
Spotkanie w Lublinie było bardzo zacięte. Gospodarzom do sukcesu zabrakło z całą pewnością punktów Camerona Woodwarda. Ten zawodnik na torze pojawił się trzy razy, ale nie był w stanie zdobyć nawet jednego punktu. - To nie był jego dzień. Woodward robił nam wcześniej świetne wyniki. Nie miał silników na tak ubity tor. Nie wiem, czy do tej pory w historii Lublina był tak ubity tor jak w trakcie niedzielnych zawodów. To widać zresztą po czasach. Nasz zawodnik czuł się w rezultacie bardzo zagubiony - wyjaśnił Sprawka.
Sytuacja w pierwszej lidze jest bardzo ciekawa. Wiele wskazuje na to, że rywalizacja o miejsce w pierwszej czwórce i walka o utrzymanie będą trwać do samego końca. - Wszystko możliwe, że utrata tych punktów może być znacząca. Sytuacja jest równie ciekawa jak i niebezpieczna. Kandydatów do pierwszej czwórki i piątego miejsca jest wielu. Tak naprawdę trzeba jechać wszędzie dobrze i szukać punktów. Dla nas kluczowy będzie teraz mecz w Ostrowie - przekonuje prezes LW KMŻ.
Lublinianie w obliczu pracy komisarza toru mają duży problem z atutem własnego obiektu. Co zamierzają zrobić, żeby odzyskać go przed kolejnymi spotkaniami? - W tej sytuacji musimy ćwiczyć na takiej skale. Niestety, odbija się to na jakości widowiska. Na regulaminowym i przyczepnym torze jeździ się na pewno bardziej widowiskowo, jest więcej akcji. Takie są jednak preferencje na rok 2013 z żużlowej centrali. Możemy narzekać i przegrywać albo wziąć się do roboty i trenować na torze, który będzie w warunkach meczowych - zakończył Sprawka.