- Zadzwonił do mnie pan Marek Jankowski z informacją, że chciałby wypożyczyć Adriana Gomólskiego i pytaniem, czy jest to możliwe. Doszliśmy bardzo szybko do porozumienia. Zawodnik wyraził chęć jazdy w Stelmecie Falubazie Zielona Góra i nie pozostało nic innego, jak tylko załatwić wszystkie formalności. Tak też się stało - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Ireneusz Maciej Zmora.
W barwach gorzowskiego zespołu Adrian Gomólski nie mógł liczyć na miejsce w składzie. Rywalizację przegrywał przede wszystkim z Pawłem Hlibem, na którego najczęściej w ostatnim czasie stawia trener Piotr Paluch. - Do sezonu podchodziliśmy z założeniem, że kontraktujemy trzech zawodników z KSM 2,50. Liczyliśmy, że któryś z nich wystrzeli. Mijały kolejne dni i tygodnie i żaden z tych żużlowców nie wystrzelił. Najpewniejszy wydaje się Paweł Hlib, a później Łukasz Jankowski. Przy takim układzie Adrian Gomólski nie miał praktycznie możliwości wystąpienia w barwach Stali Gorzów w tym sezonie. Nie chcieliśmy mu zamykać tej drogi, która się pojawiła. Skoro pojawiła się jakaś szansa w Falubazie, to nie robiliśmy żadnych przeszkód - przekonuje Zmora.
Wiele wskazuje na to, że gorzowianie w najbliższych meczach będą stawiać na Pawła Hliba. W meczu z Dospelem Włókniarzem Częstochowa ten żużlowiec miał przebłyski dobrej jazdy i wydaje się na ten moment najlepszym rozwiązaniem dla Stali. - Na korzyść Pawła działa to, co wcześniej nie było jego mocną stroną. Mam na myśli starty. On potrafi wygrać start, bardzo dobrze zachować się w pierwszym łuku. Jest w stanie się porozpychać i powalczyć o pozycję. Niestety, musi popracować nad dystansem. W meczu z Częstochową dwa pierwsze starty i pierwsze łuki miał dobre, to jednak potracił punkty na dystansie. Z bardzo dobrego występu wyszedł taki mało zadowalający, ale przebłysk w jego jeździe jest widoczny - podsumował Zmora.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!