Baraż DPŚ w Pradze oczami Bartłomieja Czekańskiego

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Proszę Państwa! Jonsson, Holder, Lindgren, Sajfutdinow, bracia Łagutowie, Gollob, Sundstroem, Lindbaeck, Jonasson, że o Crumpie, Adamsie bądź Sullivanie już nie wspomnę.

W tym artykule dowiesz się o:

Oni już wcześniej zakończyli kariery. Tych wszystkich zawodników nie zobaczymy w tegorocznym DPŚ! Nowe, trefne tłumiki, osłabiające silniki, zbyt wiele występów na torze plus podróży z miasta do miasta, z kraju do kraju… A więc plaga kontuzji. Do tego Emil i Łagutowie nie mogli się dogadać w sprawie kasy ze swoją macierzystą federacją. Myślę, że trzeba też dokładnie wyjaśnić, kto ewentualnie skończył Tomkowi Gollobowi reprezentacyjną karierę i to w taki nieelegancki sposób: Cieślak, czy inne "trzecie osoby"? Jak było naprawdę? Na razie nie mogę się do Golloba dodzwonić. Dodajmy, że Woffinden i Ward dzielnie zasuwają z niezaleczonymi jeszcze kontuzjami (i dają radę).

No, ale w sumie mamy, to co mamy: jakąś popierdółkę, nie zaś DPŚ. Taki dwumecz Polska - Dania. FIM uwaliła pięcioosobowe składy, a także instytucję rezerwowego, byle tylko Polacy tak seryjnie nie wygrywali DPŚ. Bo tylko my możemy wystawić jakieś sensowne szersze składy. Reszta niebawem będzie mogła ścigać się jedynie w MŚP, gdyż więcej żużlowców na międzynarodowym poziomie już nie mają. Światowy speedway generalnie umiera!

Byłem przekonany, że nawet trzeciorzędny garnitur szwedzki poradzi sobie z osamotnionym Gregiem Hancockiem, który w półfinale w King’s Lynn zdobył dla USA 16 punktów, podczas gdy trzy wspierające go amerykańskie wynalazki dorzuciły w sumie tylko 8 oczek! Jednak Szwedzi polegli. Szok. No, ale jeśli u nich jako joker jest wystawiana, hm, "rewelacja tego sezonu", czyli Jonas Davidsson, to jest to albo kpina ze swoich kibiców, z DPŚ, albo oddanie walkowera. A jeszcze w ubiegłym sezonie "Trzy Korony" miały u siebie najsilniejszą ligę świata, w bieżącym zaś (owszem, trochę przez pecha) zmierzają ku głębokiemu kryzysowi. Za to rozanielony Hancock w euforii oświadczył, że… nie boi się o przyszłość amerykańskiego żużla. Jaka przyszłość, skoro teraźniejszości już tam nie ma?! Jest 56-letni Mike Faria, który wciąż wygrywa turnieje!

My mamy farta, bo gdyby w półfinale w Czewie pojechali Emil z Łagutami, to być może (powtarzam: być może) dziś jeździlibyśmy w czeskim w barażu. Albo gdyby Holder wcześniej się nie połamał. Albo jedno i drugie. Wieczorem w Pradze do pooglądania są Hancock, Woffinden, Harris, gdyby obudził się na jakiś wyścig, Ward, Batchelor, no i może, może Bogdanovs (Poudżuks?). Bo to raczej jedyni ściganci z dzisiejszego barażu, na których wyczyny na torze można ewentualnie zawiesić oko. Reszta to generalnie jakieś wynalazki, statyści na zasadzie tyczek do łatwego wyprzedzania. No chyba, że między sobą dadzą nam kilka ciekawych wyścigów (jak się nie powywracają oczywiście). O finale DPŚ ‘ 2013 pogadamy sobie jeszcze w sobotę, ale dla mnie to żaden championat globu. Z różnych względów… popłuczyny jakoweś. Wicepuchar rezerwowych.

Typuję następującą kolejność w barażu: 1. Wielka Brytania (a co mi tam, zaryzykuję dla Tai’a!) 2. Australia (wiem, wiem, to faworyci) 3. Łotwa (będą blisko!) 4. USA Bartłomiej Czekański

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Źródło artykułu: