Korzystając z kilkudniowej laby, kilkoro z miejscowych uczniów oraz kilkoro zamiejscowych wybrało się na wycieczki: jedni udali się do RFN, inni do Szwecji a jeszcze inni na Wyspy Brytyjskie. W planach mieli także weekendowy wyjazd do słonecznej Italii, jednak w tzw. międzyczasie musieli wrócić do szkoły, by napisać ów ważny sprawdzian.
Ponieważ jednak robotnicy nie spieszyli się zbytnio z montażem nowych okien, a zimno stawało się coraz bardziej dokuczliwe, uczniowie obu klas między sobą dogadali się telefonicznie, że warto byłoby przełożyć ważny sprawdzian o kilka następnych dni, gdy wymiana okien zostanie skończona, a w sali będą panowały przyzwoite warunki. Takie rozwiązanie najbardziej przypadło do gustu "wycieczkowiczom" z obu klas, którzy wprost ze swoich wojaży mogli udać się na włoską eskapadę. Jak uczniowie uradzili, tak zrobili i złożyli swoją propozycję na ręce dyrektora szkoły. Ten jednak stwierdził, że nie jest władny podejmować takiej decyzji, zostawiając ostateczne rozwiązanie w gestii nauczyciela.
Smutek zapanował wśród "wycieczkowiczów", bo trzeba było się zbierać w kosztowną podróż powrotną do kraju. Wtedy jednak miejscowi uczniowie poinformowali swoich klasowych kolegów, że... sprawdzianu na pewno nie będzie i powrót do kraju nie jest konieczny! Swoją pewność opierali na fakcie, że nowe okna nadal stały na szkolnym boisku, a w sali wciąż było zimno. Część miejscowych uczniów kontynuowała więc swoje wycieczki, choć część udała się w podróż powrotną, podobnie zresztą jak uczniowie zamiejscowi, którzy wrócili do swoich domów i na drugi dzień udali się w podróż do szkoły.
Jakież było zdziwienie wszystkich przybyłych, gdy w południe, w dniu sprawdzianu, okazało się, iż okna są wstawione na swoje miejsca! Owszem, gdzieniegdzie były jeszcze prześwity i zimny wiatr hulał po sali, ale dyrektor i nauczyciel stwierdzili, że warto poczekać, aż prace się zakończą, a w środku zapanuje ciepło. Miejscowi uczniowie, pomni tego, że zapewniali swoich klasowych kolegów o pewnym przełożeniu sprawdzianu na nowy termin, próbowali w trybie awaryjnym ściągnąć ich do kraju. Ponieważ okazało się to bardzo trudne, zaczęli robić wszystko, by opóźnić prace robotników. Nie spodobało się to tym przyjezdnym, którzy ponieśli spore straty, przerywając swoje wycieczki i wydatkując się na przyjazd do szkoły.
Summa summarum – decyzja o sprawdzianie wciąż pozostawała w rękach nauczyciela, a całej sprawie przyglądał się dyrektor oraz ci uczniowie i ich opiekunowie, którzy dotarli do szkoły. Ostatecznie nauczyciel stwierdził, że sprawdzianu nie będzie i wspólnie z dyrektorem oraz obecnymi uczniami zdecydował o nowym terminie. Niesmak jednak pozostał, a uczniowskie pyskówki i wzajemne oskarżanie podzieliły klasę.