Tomasz Gapiński: W końcu super zawody dla mnie

Stal Gorzów pokonała w meczu 14. kolejki ENEA Ekstraligi Unię Tarnów 55:35. Jednym z bohaterów "żółto-niebieskich" był Tomasz Gapiński, który nie krył radości z udanego występu.

Wychowanek Polonii Piła pierwszej połowy sezonu do udanych zaliczyć nie mógł. W pewnym momencie stracił nawet miejsce w składzie na rzecz Linusa Sundstroema i gdyby nie kontuzje w drużynie Stali Gorzów byłoby mu zdecydowanie trudniej je odzyskać. Ostatnie tygodnie są już dużo lepsze dla tego zawodnika i "żółto-niebiescy" mogą mieć z niego sporo pożytku. - Już ostatni mecz w Gorzowie pokazał, że jest lepiej. W Gnieźnie miałem problemy z silnikiem i chciałem się przesiąść na drugi motocykl, ale było ciasno i trener zrobił rezerwy taktyczne. Tak to czasami bywa. W końcu super zawody dla mnie - podsumował swój występ w niedzielnym spotkaniu Tomasz Gapiński.

Pojedynek z Unią Tarnów odbył się dzień po finale Drużynowego Pucharu Świata w Pradze, a całe rozgrywki o Puchar Ove Fundina zajmują blisko dwa tygodnie, co oznacza przerwę w ligowych rozgrywkach. Tuż przed nią "Gapa" znakomicie pojechał w Szwecji, gdzie był liderem swojej drużyny z Norrköping, Vargarny. Wcześniej także miał kilka udanych startów w Elitserien, ale zupełnie nie przekładało się to na występy w ENEA Ekstralidze. Wygląda na to, że były żużlowiec m.in. Atlasu Wrocław znalazł na to receptę. - Dobrze odpocząłem w czasie DPŚ. Przede wszystkim uspokoiłem się, a w Szwecji wynik był, bo właśnie był spokój. W Polsce zawsze za mocno chciałem i to mnie paraliżowało. Potrenowaliśmy dosyć mocno w piątek i w sobotę, co było głównym powodem takiej dyspozycji w tym meczu. Oby tak było do końca sezonu - mówił wyraźnie zadowolony zawodnik gorzowskiej ekipy.

Sporą rolę odegrało też przygotowanie toru na Stadionie im. Edwarda Jancarza. Gorzowianie w końcu mogli mówić o atucie własnego obiektu, gdyż od początku dobrze się czuli na tej nawierzchni, podczas gdy tarnowianie byli zupełnie zagubieni. Sukces tkwi w treningach. - Tor był identyczny, jak na treningach. Podczas zawodów troszeczkę przyczepniejszy był start, bo tak wszyscy zadecydowaliśmy. Było widać, że byliśmy dobrze dopasowani - zdradził zdobywca 12 punktów.

Jedynym słabszym punktem w zespole Piotra Palucha był Paweł Hlib, choć zdaniem trenera dwa zdobyte przez niego punkty też były ważne. Jak się okazało, na przeszkodzie stanęła awaria motocykla. - Szkoda Pawła, który też by pojechał dobre zawody. Miał jednak ogromne problemy ze sprzętem. Gdyby nie to ten wynik mógłby być dla nas jeszcze korzystniejszy, ale myślę, że Paweł pozbiera się z tym sprzętem i będzie naprawdę fajnie - powiedział z nadzieją 31-letni żużlowiec.

Choć Stal Gorzów jechała w roli faworyta to mało kto spodziewał się tak wysokiej porażki tarnowskich "Jaskółek". Również Tomasz Gapiński sądził, że będzie to bardziej wyrównane starcie. - Myśleliśmy, że będzie mecz na styku, ale ułożyło się dla nas pomyślnie i jesteśmy szczęśliwi - skwitował.

Zwycięstwo za trzy punkty nad Unią znacznie poprawiło konto "żółto-niebieskich". Mając na uwadze mecze z osłabionym Unibaxem Toruń i Betard Spartą Wrocław u siebie to niewykluczone jest, że ekipa z północy województwa lubuskiego powalczy też na wyjazdach i pokusi się jeszcze o awans do play-off. - Nie ma co myśleć tak daleko do przodu. Skupmy się na meczu z Toruniem. Trzeba się skoncentrować, bo żużel jest nieprzewidywalny i może się wiele rzeczy zdarzyć po drodze. Najważniejsze, żebyśmy robili swoje - skomentował te zapędy nasz rozmówca.

Jakie są przewidywana zawodnika na najbliższy mecz z "Aniołami"? - Oby do przodu. Na pewno będziemy walczyć - zakończył Tomasz Gapiński.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Źródło artykułu: