W Gorzowie sytuacja coraz lepsza, ale o czwórce jeszcze nie myślą

Stal Gorzów w 14. kolejce ENEA Ekstraligi na własnym stadionie rozbiła Unię Tarnów 55:35. Gospodarze byli faworytami tego spotkania, ale tak wysokiego wyniku nie spodziewał się nawet sam trener.

Marcin Malinowski
Marcin Malinowski

- Szczerze powiem, że nie oczekiwałem takiego wyniku. Ta liga jest nieprzewidywalna, bo skład tarnowski jest mocny, ale zawodnicy nie pojechali tak, jak jadą u siebie. To fakt, że na wyjazdach się trochę inaczej jedzie. Najważniejsze jest nasze zwycięstwo - zaczął szkoleniowiec "żółto-niebieskich".

Dość dużo mówiło się o stanie nawierzchni na Stadionie im. Edwarda Jancarza. Podczas spotkania nie oglądaliśmy zbyt wielu mijanek, a przyjezdni mieli wyraźne problemy z dopasowaniem się. Niemniej jednak nie zabrakło pochwał, gdyż jazda po gorzowskim owalu nie sprawiała żadnych problemów. - Tor był zrobiony tak, jak trzeba, aby pasowało naszym zawodnikom. Żużlowcy gości też bardzo chwalili nawierzchnię. W ostatnich dwóch biegach było ściganie, a wcześniej tylko parę mijanek. Może trzeba by było zacząć mecz od ostatniego biegu - zaproponował z uśmiechem Piotr Paluch.

Trener Stali Gorzów ocenił także postawę swoich podopiecznych. Jako jedyny w zespole Stali bez wyrazu i z małym dorobkiem mecz zakończył Paweł Hlib. Okazało się, że wszystkiemu winny jest sprzęt. - Paweł miał problemy z motocyklem. W pierwszym biegu spalił sprzęgło. Później były problemy z elektryką. To były przyczyny słabszego występu, ale zdobyte przez niego dwa punkty też są ważne - zapewniał.

Przebłysk zanotował z kolei Adrian Cyfer, który do tej pory wyśmienicie jeździł w zawodach młodzieżowych, lecz nie mógł przełożyć tego na ENEA Ekstraligę. W niedzielę zdobył 3 punkty z bonusami, w 6. wyścigu przywożąc podwójne zwycięstwo do spółki z Nielsem Kristianem Iversenem. - Adrian pojechał bardzo ładnie bieg juniorski oraz ten, w którym przyjechał na 5:1. Iversen zrobił mu ładną ścieżkę, a on to wykorzystał i nie popełnił żadnego błędu. W trzecim swoim starcie też ładnie wyszedł ze startu, ale popełnił błąd, trochę go wyniosło i stracił pozycję. Niech dalej pracuje nad sobą - podsumował "Bolo".

Największą niespodziankę sprawiła jednak para Tomasz Gapiński i Daniel Nermark. Ostatniego występu ta dwójka nie zaliczy do udanych. Jednak w meczu z Unią Tarnów pokazali, że wciąż potrafią zdobywać większe ilości punktów. - Każdy się obawiał o formę tej pary, a ona okazała się najlepszą. To cieszy. Tomek Gapiński po treningu mówił, że zdobędzie 15 punktów i był bardzo blisko. Daniel też pojechał przyzwoicie, mimo przerwy, jaką miał w startach - ocenił Paluch.

W ostatnich dniach informowaliśmy o tym, że na motocykl wraca Linus Sundstroem. Szwed już od czwartku trenował, by spróbować swoich sił z kolegami i nie odbierano mu szans na występ w niedzielę. - Były równe szanse dla każdego. Za Linusem nie przemawiał trochę brak zawodów i chciał wejść do składu od razu po kontuzji. Myślę, że później będzie dobrym punktem zespołu - wyjaśnił.

Wygrana nad "Jaskółkami" nieznacznie poprawiła sytuację Stali, która w przypadku zwycięstw u siebie z Unibaksem Toruń i Spartą Wrocław oraz dołożeniu czegoś na wyjeździe będzie mogła myśleć o play-off. - Może się tak zdarzyć, ale na razie nie spekulujemy o pierwszej czwórce tylko walczymy o to, by zdobyć punkty u siebie i podjąć rękawice na wyjazdach. Co będzie, to zobaczymy później. Chciałoby się play-off, ale trzeba się skupić na tym, co teraz mamy i pokornie zbierać punkty - zakończył Piotr Paluch.
Piotr Paluch nie pomylił się wyborze składu na mecz z Unią Tarnów Piotr Paluch nie pomylił się wyborze składu na mecz z Unią Tarnów


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×