Michał Gałęzewski: Kibice w Gdańsku zobaczyli znakomite zawody. Było sporo walki. Jak byś ocenił 1. Finał Speedway European Championships?
Tai Woffinden: To wspaniale, że wreszcie mistrzostwa Europy mają taką rangę. Wszyscy jechaliśmy bardzo ostro i jestem zadowolony ze swojej jazdy. Nie pokazałem chyba wszystkiego, co potrafię jednak pod koniec było już dobrze. W półfinale oraz w finale wybierałem tory jako ostatni, ale mimo wszystko znalazłem się na podium. Jestem z tego bardzo zadowolony.
Ostatni wyścig rundy zasadniczej nie był dla ciebie zbyt udany. Z czego to wynikało?
- Było bardzo ciężko, gdyż poszedłem w złą stronę z przełożeniami. W końcu jednak dobrze się przestawiłem i jestem zadowolony z końcówki.
Jesteś jedynym reprezentantem Wielkiej Brytanii startującym w SEC. Za rok może być was więcej?
- To wszystko zależy od tego jak potoczą się kwalifikacje reszcie zawodników z mojego kraju.
W internecie pojawiły się informacje, że chciałbyś zrobić coś dla brytyjskiego żużla. Jakie masz pomysły?
- Mocno zastanawiam się nad założeniem szkółek żużlowych już w przyszłym sezonie. Chciałbym uczyć innych zawodników jazdy na żużlu i pozyskiwać ich z motocrossu. Nie jest to jednak dopięte w stu procentach. Na ten moment pojawiają się takie myśli i rozmawiam z ludźmi co o tym myślą.
Pragniesz pozyskać do żużla kolejnych Craigów Cooków?
- Tak, byliby to również zawodnicy z motocrossu tak jak on, jednak chciałbym się skupić przede wszystkim na młodszych zawodnikach, którzy mogą się jeszcze bardzo mocno rozwinąć i nie są zbyt zaawansowani wiekowo na naukę. Aby z powodzeniem ścigać się na żużlu trzeba zaczynać w bardzo młodym wieku, aby mając szesnaście lat potrafić jeździć już bardzo szybko i być na celowniku klubów z Elite League, ENEA Ekstraligi, czy też szwedzkiej Elitserien.
Co się w tobie zmieniło przed tym sezonem? Wcześniej co prawda należałeś do szerokiej czołówki, jednak teraz widać ogromny progres w twojej jeździe...
- Po prostu bardzo mocno trenuję i pracuję nad sobą. Dużo mi pomaga mój osobisty trener, abym zakończył ten sezon jeszcze mocniejszy. Do tego moi mechanicy spisują się perfekcyjnie, a tunerzy zrobili świetną robotę. Sporo podpowiada mi Peter Adams, który ma olbrzymią wiedzę. Zmieniłem też dużo w moim stylu życia. Jest w nim dużo spokoju i nie mam się o co martwić. Muszę tylko siadać i jechać na motorze.
Wierzysz w to, że przed kolejnym sezonem mógłbyś zanotować równie duży progres?
- Tak, stać mnie na więcej!
Odczuwasz jeszcze ból po niedawnych kontuzjach?
- Nie, teraz jest już wszystko w jak najlepszym porządku.
Widać też, że mocno utożsamiasz się ze swoją polską drużyną. W przeciwnym razie nie dopingowałbyś swoich kolegów z kibicami z sektora gości w Grudziądzu na ubiegłorocznym barażu o ENEA Ekstraligę...
- To fakt, bardzo polubiłem kibiców z Wrocławia. Dużą opieką otoczyła mnie pani prezes Krystyna Kloc oraz inne osoby z klubu. Dobrze, że jeżdżę właśnie w Sparcie, gdyż bardzo lubię się ścigać na miejscowym torze. To zaszczyt jeździć dla Sparty.
Spodziewałeś się, że wygracie tyle spotkań w tym sezonie? Przed nim niewielu na was stawiało...
- Każdy sezon zaczyna się na nowo i musieliśmy się odpowiednio zgrać z resztą drużyny. Bardzo żałuję tego, że przez moją kontuzję w Grand Prix opuściłem kilka spotkań, co utrudniło jazdę reszcie chłopaków. Żużel nigdy nie jest łatwy, ale gdy wszyscy w drużynie podejdą do swoich obowiązków na sto procent, może zdarzyć się wiele.
Czeka was teraz piekielnie trudna końcówka. Utrzymacie ENEA Ekstraligę we Wrocławiu?
- Nie ma już łatwych spotkań. Musimy walczyć do końca sezonu, aby utrzymać się w tej lidze.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!