Chris Holder nie obroni tytułu mistrza świata. Na przeszkodzie stanęła mu groźna kontuzja, której nabawił się w Anglii. Australijczyk po siedmiu turniejach SGP zajmował trzecią pozycję i był na fali wznoszącej. Miał spore szanse na ukończenie sezonu na podium, a nawet włączenie się do walki o złoto. Do Emila Sajfutdinowa tracił przecież tylko i aż 15 punktów.
Teraz nie ma co już gdybać, czy "Crispy" dogoniłby Sajfutdinowa, czy nie. Mistrz świata z 2012 roku ten sezon zapisze na straty i pewnie wypadnie z cyklu Grand Prix, stając się naturalnym kandydatem do otrzymania jednej ze stałych dzikich kart na kolejny sezon. O miejsce w czołowej ósemce może wciąż powalczyć rodak i przyjaciel Holdera - Darcy Ward, który wygrał poprzedni turniej w Kopenhadze. Ward stracił część sezonu na skutek kontuzji, a mimo tego ma nadal szanse na dogonienie rywali i wskoczenie do TOP 8.
Do ósmego obecnie Tomasza Golloba traci 18 punktów. Do Chrisa Holdera, który nie powiększy już swojego dorobku, aż 38. W pięciu turniejach jest to na pewno do zrobienia, tym bardziej, że forma Australijczyka stawia go w gronie ścisłych faworytów chociażby najbliższego turnieju w Terenzano.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
Spójrzmy jednak, co się dzieje za plecami prowadzącej dwójki: Emila Sajfutdinowa i Taia Woffindena. Wypada im z gry najgroźniejszy konkurent - Chris Holder. Na trzecie miejsce mogą wskoczyć po Grand Prix Włoch zarówno Jarosław Hampel, Nicki Pedersen, a teoretycznie nawet Greg Hancock.
W praktyce może powiększyć się jednak przepaść, jaka dzieli dwóch liderów a grupą pościgową. Hampel i Pedersen do Sajfutdinowa tracą odpowiednio 25 i 26 punktów. Do Woffindena dystans ten jest znacznie mniejszy. Brytyjczyk nadal jest w dobrej formie, może już nie tak błyskotliwej, jak przed kontuzją obojczyka, ale nadal można go stawiać w roli faworyta do czołowej lokaty w każdym turnieju SGP.
Na prawdziwego hegemona urasta Emil Sajfutdinow. Rosjanin już nie kryje, że w tym sezonie zrodziła się przed nim - być może niepowtarzalna szansa - zostania pierwszym rosyjskim mistrzem świata na żużlu wśród seniorów. Emil zdobyciu tytułu podporządkował praktycznie wszystko. Idealnym posunięciem okazało się zrezygnowanie z występu w Drużynowym Pucharze Świata na rzecz wyleczenia kontuzjowanej nogi i przede wszystkim odpoczynku.
Sajfutdinow zaczerpnął rosyjskiego powietrza i z nowymi siłami wrócił jak "torpeda" na żużlowe tory. Świetnie pojechał w lidze. Kapitalnie w gdańskim finale IME. Rosjanin ma szanse na sięgnięcie w tym sezonie po podwójną koronę - mistrza świata i mistrza Europy. Biorąc pod uwagę formę - może wygrać na dwóch frontach. Zważywszy jednak na priorytet triumfu w cyklu SGP - można zakładać, że Emil skupi się na obronie pozycji lidera i świętowaniu na Motoarenie historycznego triumfu rosyjskiego żużla.
A Waszym zdaniem ma ktoś jeszcze szanse zagrozić Emilowi Sajfutdinowowi i Tajowi Woffindenowi w walce o dwa pierwsze miejsca w SGP 2013? Czy Nicki Pedersen włączy się jeszcze w walkę o złoto? A może Jarosław Hampel błyśnie wybitną formą jak w Auckland i Gorzowie, by znów liczyć się w rywalizacji o najwyższe laury? Czekamy na Wasze opinie w komentarzach.
NIKT !!!