Planeta kopsa żaru i przykleja do asfaltu.
Hamak zwalnia mi leniwej myśli tok
Gdzieś na niebie grzmi, leniwie wznoszę wzrok
Ptakowi z blachy gdzieś tam w brzuchu burczy
Po prostu połknął ludzi tłum
A tu słyszę ten beztroski śpiew
I morza cichy szum
O no no no no no no no i morza cichy szum.
Słowem, od kilku dni mamy bananowy song. Ciężko w ukropie myśleć w ogóle, a co dopiero o żużlu. Zwłaszcza zaś o GP. W tym cyklu mieliśmy pięć tygodni przerwy i przynajmniej ja jakoś za nim nie tęskniłem. Zwłaszcza, że toruńska firma One Sport Marketing, Eurosport (ponad 5 milionów oglądalności w 71 krajach!) oraz piękne miasto Gdańsk - acz niekoniecznie już tamtejszy klub Wybrzeże - uraczyły nas rewelacyjnym I finałem IME. I w przeciwieństwie do cyklu GP, gdzie startują wciąż te same "gęby", w Gdańsku zobaczyliśmy pewien płodozmian, kilku innych ciekawych żużlowców, którzy bardzo chcieli się pokazać z jak najlepszej strony na tak prestiżowej imprezie. Owszem, na stadionie Wybrzeża w ścisłym finale mieliśmy zestaw grandpriksowy, ale przecież odkryciem był tam Łotysz Puodżuks (razem z Griszą Łagutą szaleli niczym kiedyś Klementjew i Kurylenko z dawnego ZSRR - do wzięcia była większa kasa niż na GP i warto było się pokazać). Bajkopisarz Andersen udowodnił jak bardzo marzy o powrocie do wielkiego ścigania. Nasz przyszły mistrz świata "Magic" Janowski przywiózł za sobą Sajfutdinowa, Woffindena i po męskiej walce okraszonej obopólnymi faulami wygrał również z Pedersenem. To było to!
Chciałbym GP z udziałem Emila, Tai’a, Darcy’ego, Holdera, Hampela, ale także i Kołodzieja, Griszy, Jepsena Jensena, Janowskiego, braci Pawlickich, a nawet Dudka, do którego miewam pewne wątpliwości, acz życzę mu jak najlepiej i doceniam, jaki to ciekawy zawodnik. Ostatnio coś jakby zatracił trochę swoje niesamowite starty. Za to wojuje na trasie aż miło.
Taaa, wtedy w GP byłoby fajnie. A może i taki Puodżuks?
Tak samo wiem, że nasza optymalna reprezentacja to w tej chwili Hampel, Gollob (tak! tak!), Janowski, Kasprzak lub Kołodziej, a w rezerwie Walasek i "Protaś". Ja jednak najbardziej dziś kibicowałbym takiej naszej "sbornej": Janowski, Pawliccy i Dudek. W rezerwie Czaja.
Wieczorem GP we włoskiej cementowni, czyli na białym torze w Terenzano. To ja się pytam, gdzie jest komisarz toru? Kto to widział, żeby śmigać po cemencie, czy innym azbeście? Kto nałoży stosowną karę?
Mówi się, że walkę o koronę IMŚ rozstrzygną między sobą Sajfutdinow i Woffinden. Obaj po przejściach, czyli po kontuzjach, obaj leczą zranione serca po śmierci swoich ojców, obaj młodzi. I każdy z nich będzie świetnym championem, ambasadorem speedwaya, jakim niestety nie bardzo jest utalentowany Holder, a w tej kwestii np. na szalonego Warda to już absolutnie liczyć nie można (Darcy i Chris, bodaj z Batchelorem, zostali sfotografowani po ligowym meczu w Toruniu, gdy w otoczeniu młodzieży pili mocny alkohol, a potem ponoć coś tam jeszcze nawywijali…). Owszem, za Emilem ciągnie się ta jego niesławna bójka na torze z Nichollsem, ale on wyrósł już z tego. Mam nadzieję. Nadal "Sajfi" jedzie ostro, lecz już bardziej z głową. Woffinden wydoroślał i z Dyzia Sowizdrzała stał się dojrzałym zawodnikiem, wspaniałym, wrażliwym człowiekiem. Profesjonalistą.
Tytuł dla Emila to byłaby wielka sprawa dla rosyjskiego żużla, tak samo korona dla Tai’a mogłaby być zaczynem odrodzenia się umierającego speedwaya na Wyspach. Inna sprawa he, he, że on krwi australijskiej jakby. W tej chwili Emil jest w lepszej formie niż Tai i ma większe szanse na złoto.
Nie sądzę, by z takim postawieniem sprawy zgodził się np. Nicki Pedersen też antyambasador żużla, ale ma mocne alibi: był IMŚ aż trzy razy. To musi budzić szacunek i podziw. Duński twardziel wcale jeszcze nie rezygnuje z czwartego mistrzostwa!
A nasz Jarek Hampel? Obok Sajfutdinowa, to obecnie najlepszy żużlowiec globu. Cwanie kradnie starty, lecz powoli staje się jeźdźcem kompletnym. Inteligentny, grzeczny - byłby świetnym championem. I już czas, by nim został!
Krzyśka Kasprzaka stać na podium w każdym turnieju GP, ale i potrafi totalnie zawalić.
Legendarny Tomek Gollob? Wciąż i jego stać na wielkie rzeczy. Powiada, że nie rezygnuje z żużla, ani z medali, ani z reprezentacji, acz teraz raczej musi się bronić, by nie wypaść z czołowej ósemki GP. W 2010 roku właśnie w Terenzano we wspaniałym stylu przypieczętował swoje jedyne jak dotąd (dlaczego tak mało?) indywidualne mistrzostwo świata. Inna sprawa, że wtedy sędzia skrzywdził Hampela. Było, minęło. Kiedyś Tomka nawet nazywano królem Terenzano, bo tam wygrywał. Odkąd wprowadzono nowe trefne tłumiki, "Gallopik" zdecydowanie już nie ten. Myślę, że on już jest trochę zmęczony żużlem, zniechęcony tym, że jest tak kiepsko przyjmowany przez wielu kibiców-bezinteresownych hejterów i bardziej już myśli o innych wyzwaniach w życiu, np. o Rajdzie Dakar. Wiek swoje robi. Na razie wciąż jeździ na "szlace", bo jednak nadal to lubi i tu zarabia dobrą kasę, a żyć z czegoś trzeba. Na twardej równej nawierzchni jeszcze teraz wciągnąłby całą światową czołówkę nosem, przeżuł i wypluł na drugim okrążeniu. Gorzej, gdy jest dziurawo, mokro i przyczepnie. Kiedyś uwielbiał takie crossowiska. Dzisiaj ich unika jak ognia. Trudno zawyrokować jak pojedzie, czasem gubi się w sprzęcie, ale pamiętajmy, że należy mu się szacun za to co zrobił dla żużla.
Dziadzio Hancock zawsze żwawo śmiga w Terenzano. Dlaczego nie miałby powtórzyć tego i dziś? On zawsze jest zmotywowany i wciąż ma szanse na medal. I gdzieś musi zarobić, skoro Polonia Bydzia zrobiła mu świństwo i kapitulując odsunęła go od składu. Bo za drogi. W takim Gnieźnie z forsą jest chyba jeszcze gorzej niż nad Brdą, ale Start po męsku honorowo walczy do końca! Szkoda Grega.
PUK po treningu żalił się, że w Terenzano nie można wyprzedzać. Czeka nas więc procesja gęsiego na twardym cemencie? Zobaczymy. Ward tym razem skromnie marzy jedynie o półfinale. Skąd taki minimalizm? Ja bym zwrócił uwagę także na powracającego do formy "Vacula", a zwłaszcza na Zagara, który w tym sezonie pomyka aż miło. Fajnie będzie też popatrzeć na wyginającego się na motorze Covattiego. On jeździ jak kiedyś Anglik Garrad. A co pokaże Leon "Zawodowiec" Madsen? Czy Lindgren coś zamiesza? Jak zamiesza, to jutro Leszno ma u siebie bańki od Tarnowa, bo Fredka zawsze po dobrym występie w GP, na drugi dzień dziwnie cieniuje w lidze.
Moje typy na dzisiejszy leniwy, gorący wieczór, ot tak zupełnie ze słomianego kapelusza:
1. Jarosław Hampel (choć on woli pod koło).
2. Emil Sajfutdinow
3. Greg Hancock
4. Tai Woffinden
........
6. Krzysztof Kasprzak
7. Tomasz Gollob
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
wjściówka na mecz Fogo Unii dla mnie- 26 zł.
Wejściówka na sparing na niektórych stadionach- np. 2zł.
Zobaczyć typy Czekańskiego i Czytaj całość