W Ostrowie musi być żużel - rozmowa ze Zbigniewem Fiałkowskim, prezesem GKM-u

Po niedzielnym meczu w Ostrowie żadna z drużyn nie miała powodów do radości. Goście chcieli odnieść zwycięstwo, a gospodarzom wygrana nic nie dała i spadli do II ligi.

Jarosław Galewski: 49:41 to wynik, który nie satysfakcjonuje gospodarzy, ale chyba również i pana zespołu, bo przecież celem była wygrana w Ostrowie. 

Zbigniew Fiałkowski: Dokładnie, mówiłem zresztą naszym zawodnikom, że jedziemy w tym meczu po zwycięstwo i o prestiż naszej drużyny. Zespół, który myśli o awansie do Ekstraligi, musi wygrywać. Nie możemy sobie pozwalać na wpadki. Po tym jak straciliśmy Karpowa, to pewnie możemy być zadowoleni z wyniku. Trudno jednak mówić o jakiejś wielkiej satysfakcji. Liczyliśmy na zwycięstwo.

Największym pozytywem w przypadku pana zespołu jest postawa Tomasza Chrzanowskiego. Spodziewał się pan tak dobrej jazdy z jego strony?

- Rzeczywiście, w tym meczu z godnością zastąpił Chrisa Harrisa. To była decyzja trenera Roberta Kempińskiego, który powołał go do składu. Tomek pracował na ten wynik bardzo ciężko przez ostatnie dwa dni. Piątek i sobota od rana do wieczora to był duży wysiłek na naszym torze i praca z mechanikami. Później wspólny wyjazd do Ostrowa. Kiedy razem tu jechaliśmy, rozmawialiśmy dużo o tych zawodach. Pytałem Tomka, jak się czuje i jak wszystko wygląda pod względem sprzętowym. Mam chyba do niego trochę szczęście, bo kiedy jechałem z nim do Daugavpils zrobił 13 punktów. Teraz również podróżowaliśmy jednym busem i znowu kolejny świetny wynik. Mamy w dwójkę do siebie szczęście.

Przed tym spotkaniem apelował pan, żeby wszystko odbyło się w atmosferze fair play, podczas gdy inni sugerowali, że rywalizacja nie musi być czysta. Po ostatniej kolejce sezonu zasadniczego trudno chyba doszukiwać się gdzieś drugiego dna.

- Wszystko było fair play. Rozmawiałem przed niedzielnym meczem z prezesem Wodniczakiem i mówiliśmy sobie pijąc, że najważniejsze jest to, co wydarzy się na torze, a nie gdzieś tam w parkingu czy kuluarach. Po meczu powiedziałem prezesowi klubu z Ostrowa: "słuchaj stary, nie odchodź, zostań w tym klubie i ciągnij to dalej". Taki jest niestety sport. My chcieliśmy dziś wygrać. Nie mam jednak wątpliwości, że Ostrów musi być wpisany w mapę, tutaj musi być żużel, a na pewno jeszcze podniosą się z kolan.

Zajmujecie drugą pozycję. To dobre miejsce do ataku na Ekstraligę?

- Najbardziej chodzi o to, że zespół z Gdańska wywalczył w Lublinie punkt bonusowy. Byliśmy przekonani, że pomiędzy nami będzie 10-9, a jest tymczasem 11-9. Nie możemy jednak zwracać uwagi na to, że są dwa punkty różnicy. Musimy jechać swoje i jeszcze bardziej zmobilizować drużynę. Mam nadzieję, że w krótkim czasie Chris Harris wróci do tego zespołu. Pierwszy mecz w Lublinie 18 sierpnia i będziemy tam jechać po zwycięstwo. Jeśli ktoś chce awansować do Ekstraligi, musi jechać na maksa i wygrywać wszystko.

A runda zasadnicza była udana dla GKM-u Grudziądz, czy jednak pozostanie niedosyt?

- Na pewno pozostanie niedosyt, bo przegraliśmy u siebie z zespołem z Gdańska. Taka wpadka nie powinna mieć miejsca. Przegraliśmy w Łodzi, gdzie porażka w ogóle nie była wkalkulowana. W Daugavpils wychodzi nam różnie. Tam można było jechać z założeniem, że nie wiadomo, co się wydarzy. Dostaliśmy tam trochę "bęcki". Z roku na rok pierwsza liga jest coraz bardziej ciekawa. W ubiegłym roku było interesująco, teraz jeszcze bardziej. Przypuszczam, że jeszcze ciekawiej będzie w przyszłym roku przy spadku trzech drużyn z Ekstraligi.

O ile zespoły, które spadną z Ekstraligi, będą w stanie się podnieść i startować w pierwszej lidze.

- To ciężko ocenić. Trudno mówić mi o tym, co inni prezesi robią w klubach. My robimy swoje i patrzymy na siebie. Spadają trzy zespoły i kiedyś musiało się to stać. Musiało dojść znowu do tego, że będzie 8-8 i druga liga. Prędzej czy później doszłoby do spadku trzech ekip. Cały czas mówię, że powinniśmy mieć stabilny regulamin sportu żużlowego dla Ekstraligi, I i II ligi. Wydaje się, że to, co w tej chwili robi Główna Komisja Sportu Żużlowego i pan prezes Witkowski, to układanie klocków, które służy temu, żeby ten regulamin rzeczywiście został na dłużej. Nie chcę się jednak dziś wypowiadać na temat przepisów, bo za każdym razem, gdy to zrobię, to jest jakiś problem. Jeśli jednak przeczytamy regulamin przed przyszłym sezonem, on będzie spójny i na lata, to uważam, że wyprostowanie wszystkiego w tym roku było potrzebne.

A dlaczego 10-zespołowa Ekstraliga to zły pomysł? Przecież mamy bardzo ciekawy sezon, który obfituje w wiele emocji.

- Cały czas byłem sceptyczny. Liga w tym roku jest jednak rzeczywiście ciekawa. Kiedyś przeczytałem wywiad z Piotrem Baronem, który mówił, że w Ekstralidze powinno być nawet 12 zespołów. Tak na pierwszy rzut oka trochę się z tego pośmiałem, ale po chwili usiadłem z długopisem i zacząłem to kreślić w jedną i drugą stronę. Doszedłem w końcu do wniosku, że można by było spróbować. Te drużyny, które są, a do tego Gdańsk i Grudziądz - może coś takiego by się udało. Pojawia się tylko pytanie, czy ta próba by znowu nie wyszła źle i czy za dwa lata czegoś w tym temacie znów nie trzeba byłoby zmieniać. Postanowiono tak, a nie inaczej i dziś możemy sobie gdybać. Chciałbym tylko jednego - regulaminu nie na rok, tylko na cztery, pięć lat. Najważniejsza jest stabilność i może to, żeby był cieńszy, bo już nie idzie go czytać.

Zakładając, że zwiększy się liczebność pierwszej ligi i mniej zespołów będzie startować w najwyższej klasie rozgrywkowej - spodziewa się pan, że w górę pójdzie także poziom sportowy pierwszej ligi?

- Trzeba sobie zadać pytanie, jak poszczególne kluby skończą finansowo, jak będą się zbroić i kto rzeczywiście będzie chciał awansować. Jest wiele różnych rzeczy, które będą determinować sytuację. 15 zawodników w Ekstralidze zostanie bez pracy. Kilku zmieni tych, co są, więc nadal pozostanie ich 15. Wiele będzie zależeć od tego, kto ze spadkowiczów będzie tak silny finansowo, że od razu będzie chciał wejść do Ekstraligi. Przejedźmy ten sezon do końca, przeczytajmy regulamin i zobaczymy, jak to wszystko będzie wyglądać. Wtedy będzie można przeanalizować szanse oraz to, co będzie się działo w Ekstralidze i pierwszej lidze. Obie ligi - jeśli wszyscy finansowo to wytrzymają - będą w przyszłym roku bardzo silne.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Źródło artykułu: