Jak twierdzi zawodnik gdańskiej ekipy, na początku miał pewne problemy z odpowiednimi ustawieniami motocykla. - Po pierwszym biegu zmieniłem przełożenie i przyniosło to dobry skutek, bo wygrałem dwa biegi - mówi Miśkowiak. - Potem tor się trochę zmienił i przyjechałem trzeci, a na ostatni wyścig także dokonałem korekt i wyszło to bardzo dobrze, bo wygrałem najsilniejszy bieg w całych zawodach. Jak widać całkiem dobrze czytałem ten tor. W pewnym sensie musiałem się go uczyć na nowo, ponieważ przełożenia, które stosowałem w tamtym roku nie sprawdzają się obecnie.
Gdańszczanie ten mecz przegrali 44:46, ale udało im się uzyskać punkt bonusowy. Czołowy jeździec Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk uważa, że w rundzie finałowej, kiedy przyjadą tu na mecz, zaprezentują się na jeszcze lepszym poziomie. - Uważam, że te zawody dały nam dużo do myślenia, musimy bardziej popracować, drugi raz jak tu przyjedziemy będziemy lepiej znali ten tor i sądzę, że pójdzie nam lepiej od samego początku.
Do składu gdańskiej drużyny po kontuzji powrócił Thomas H. Jonasson. "Misiek" stwierdza, że bez Szweda jego kolegom z zespołu było ciężko jechać o dobry rezultat i jest zadowolony, że teraz będą mogli startować w swoim optymalnym zestawieniu. - Bardzo nam Thomasa brakowało, opuścił kilka spotkań, a przeciwko drużynie z Lublina jechaliśmy dopiero trzecie zawody w pełnym składzie. Proszę zobaczyć jakiego my mieliśmy pecha, nie wiem który zespół poradziłby sobie z takimi problemami, jakie dopadły nas w tym roku. Albo jeździliśmy beze mnie, albo bez niego i była stosowana zz-tka.
Przed rokiem Robert Miśkowiak startował w barwach Lubelskiego Węgla KMŻ Lublin. Cieszył się bardzo, że mógł zaprezentować się w Lublinie, a ponadto zwrócił uwagę na postawę kibiców, którzy bardzo ciepło przywitali go na zawodach. - Fajnie było tutaj znów przyjechać, dziękuję kibicom za tak miłe przywitanie, jak widać nie zapomnieli o mnie, a po ostatnim biegu poszedłem podziękować zarówno tym gdańskim, jak i lubelskim.
Miśkowiak reprezentuje w bieżącym sezonie klub z Gdańska, ale bardzo pozytywnie ocenia starty w drużynie znad Bystrzycy. - Jeździłem tu w tamtym roku i bardzo miło wspominam ten okres, bo robiłem dobry wynik. Taki jest sport, raz się jeździ w jednym klubie, raz w drugim, ale najważniejsze jest to, żebyśmy się wszyscy szanowali - kończy Robert Miśkowiak.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!