Krzysztof Jabłoński w niedzielę zdobył 11 punktów i 2 bonusy, a zielonogórzanie pokonali zespół Lechmy Startu 66:24. - Mnie rywal postawił się tylko w pierwszym biegu. Po opadach deszczu niepotrzebnie kombinowałem z przełożeniem. Później wróciłem do starych ustawień i wszystko było już w porządku - powiedział 36-latek.
Żużlowcy z pierwszej stolicy Polski nie byli w stanie rywalizować na równym poziomie z drużyną pod wodzą Rafała Dobruckiego. Najlepszym dowodem jest fakt, że gnieźnianie wygrali indywidualnie zaledwie jeden bieg. - Świadczyć to może o sile Falubazu i słabości Startu. Przeciwnik nie ma w tym sezonie najwyższych notowań, drużynie się nie układa. My z kolei potwierdziliśmy, że nasze notowania są dosyć wysokie - dodał starszy z braci Jabłońskich.
Kolejnym rywalem zielonogórzan będzie PGE Marma Rzeszów, która wciąż walczy o utrzymanie się w szeregach ENEA Ekstraligi. - Każde zawody są ciężkie. PGE Marma będzie bardzo trudnym rywalem, bo miejsce, które zajmują, nie odzwierciedla siły, którą prezentują. Ja na torze w Rzeszowie jeżdżę w kratkę, zależy jak jest przygotowana nawierzchnia - zakończył wychowanek klubu z Gniezna.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!