Potrzebowałbym dwóch miesięcy wakacji w Afryce - wypowiedzi po meczu Orzeł Łódź - Speedway Miszkolc

Wynikiem 54:37 zakończył się pojedynek przedostatniej rundy pomiędzy Orłem Łódź a węgierskim Speedway Miszkolc. Początek spotkania należał do gości, ale już w piątym biegu Orzeł doprowadził do remisu, powiększając swoją przewagę w kolejnych wyścigach. W ekipie z Miszkolca najlepiej zaprezentował się zdobywca ośmiu punktów - Adrian Rymel. Po meczu Czech nie krył, że marzy o długim odpoczynku.

Adrian Rymel (Speedway Miszkolc): Bardzo zły mecz, nie pasował mi sprzęt. Myślę, że czas już naprawić silniki, coś zmienić, bo przez ostatnie cztery mecze już nie chodzą. Mieliśmy za dużo podróży - było Równe, Praga we wtorek. Dobra drużyna tutaj była dzisiaj. Łodzianie jechali bardzo ładnie, wielkie brawa dla nich. Teraz potrzebowałbym dwóch miesięcy wakacji w Afryce, żebym nie widział żużla przez ten czas. Już za dużo. Jeszcze mam dwa mecze w Anglii, w Miszkolcu, ale nie wiem czy pojadę, bo nie chcę już. Bardzo proszę, żeby był już koniec sezonu. Muszę trochę odpocząć, zrobić silniki i w następnym sezonie będzie lepiej. Wszystko będzie grać, bo mam dobrych mechaników, dobrego tunera Brhela i wiemy, co zrobić, aby było szybko. W Miszkolcu jest bardzo dobry team, dobra promocja i dobrzy ludzie. Chciałbym tu zostać.

Tomasz Rempała (Speedway Miszkolc): Mój występ był słaby. Gospodarze byli u siebie, pojechali na swoim poziomie, byli od nas lepsi. Koniec sezonu, nie ma już pieniędzy na sprzęt. W poprzednim meczu tutaj miałem 12 punktów, a teraz sprzętu brakło. Trzeba byłoby zrobić remonty, ale już nie ma sensu. Teraz już raczej czekają nas baraże, tylko nie wiadomo czy będą.

Hynek Stichauer (Speedway Miszkolc): Trochę byłem zdenerwowany, bo miałem defekt w jednym biegu. Zabrakło mi metanolu. W pierwszych biegach nie wychodziły mi starty. Potem się dopasowałem do toru i było lepiej. Szkoda tego defektu w dziesiątym biegu.

Tomasz Bajerski (Speedway Miszkolc): Nie szło mi za dobrze. Trudno, tak już jest. Szału nie ma. Wiedzieliśmy, że mamy baraże pewne i teraz zobaczymy co będzie dalej. Nie mam żadnych przewidywań. Nawet jak mam, to nie mogę powiedzieć. Będziemy jechać baraże. To czy tu wygramy było bez większego znaczenia. Jak tu byśmy wygrali to musielibyśmy wygrać z Gnieznem za trzy punkty, a to jest praktycznie nierealne. To znaczy jest to realne teoretycznie, w praktyce nie wiem. Chyba, że teraz w niedzielę w Miszkolcu wygramy tak jak z Łodzią, co jest bardzo ciężkie. Wtedy będziemy sobie pluli w brodę. Wtedy będziemy żałować tego wszystkiego. O przyszłym sezonie rozmawiały już ze mną dwa kluby, ale trzeba poczekać do końca tego.

Matthias Schultz (Orzeł Łódź): Moje motory spisywały się bardzo dobrze na tym torze. Muszę powiedzieć, że tor był dużo lepszy niż podczas poprzedniego meczu. Wtedy był trochę dziurawy. Mam nowe silniki od dobrego tunera i to chyba było widać. Pierwszy start nie bardzo mi się udał, miałem małe problemy ze sprzęgłem. Potem było już lepiej. Łódź to dobra drużyna i chciałbym tu zostać.

Rusłan Gatiatow (Orzeł Łódź): W pierwszym biegu jechałem na drugiej pozycji, atakowałem Bajerskiego, ale była na torze dziura i spadłem na ostatnie miejsce. Ta dziura była zasypana i nie było jej widać. Bager też tam upadł. W pozostałych biegach było normalnie. W Gnieźnie było dużo gorzej. Nie spałem dwie noce, przyjechałem do Gniezna i byłem bardzo zmęczony. Tor był twardy i ciężko było się spasować.

Mariusz Konsek (Orzeł Łódź): Dwa pierwsze biegi były bardzo dobre. Wszystko pasowało. Stwierdziłem, że motor cały czas jedzie za słabo, pozmienialiśmy przełożenia, ale to się odwróciło w drugą stronę. Było coraz gorzej. Myślę, że w przyszłym sezonie będzie lepiej, że zostanę tutaj w Łodzi. Przede mną jeszcze zawody w Równem i koniec sezonu. Może jakiś trening jeszcze będzie i tyle. Dzisiejsze zawody udały się, ale poprzednie były dużo gorsze.

Henning Bager (Orzeł Łódź): Pojechałem za szybko, było trochę luźnej nawierzchni i motor nie pojechał tak jakbym chciał, żeby pojechał. Na szczęście wszystko jest dobrze, niczego nie złamałem. Mocno uderzyłem się ramieniem w bandę, pewnie będę to jeszcze odczuwał przez kilka dni. Pojechałem lepiej niż w poprzednich meczach. Wypróbowałem nowy silnik, poza tym trenowałem rano na torze. Poprzedni silnik nie miał zbyt dużo mocy. Dzisiaj, mimo, że nie wychodziłem za dobrze ze startu miałem na tyle mocy w motorze, żeby wyprzedzać na dystansie. To bardzo miłe, kiedy powraca się do dobrej dyspozycji. Jeżeli ktoś z Łodzi do mnie zadzwoni zimą, to chętnie zostanę tu na kolejny sezon.

Komentarze (0)